Od ładunków przewożonych przez atlantyckie konwoje, kursujące między Wielką Brytanią, a Stanami Zjednoczonymi zależało przetrwanie tych pierwszych. Przed wybuchem II wojny światowej tym szlakiem sprowadzano do Anglii 100% importowanej ropy naftowej, bawełny i kauczuku. 80% żywności i materiałów konsumowanych przez przemysł.
W latach 1939-1945 do Wielkiej Brytanii dotarło 250 mln ton produktów niezbędnych do dalszej walki oraz ponad 80 ton sprzętu wojskowego. Każdego dnia tafle oceanu przemierzało ponad dwa tysiące statków brytyjskich i około pięciuset sojuszniczych.
Korsarskie rajdy
Dlatego też opanowanie szlaków komunikacyjnych na Atlantyku było priorytetem niemieckiej doktryny wojskowej. Do czasu osiągnięcia gotowości przez flotylle okrętów podwodnych, tzw. U-Bootów, w korsarskie rejsy ruszały ciężkie okręty nawodne. Początkowe sukcesy szybko zamieniły się w pasmo klęsk, czego apogeum było zatopienie potężnego pancernika Bismarck. Niemiecka flota nie mogła się równać z Royal Navy. W ciągu dwóch lat, do 1941 roku, hitlerowskie okręty liniowe i krążowniki zatopiły 60 statków, co w porównaniu z wynikami okrętów podwodnych było bardzo skromnym rezultatem.
Wielki admirał Erich Raeder zapisał: ”Mój sztab oraz ja od samego początku nigdy nie mieliśmy złudzeń że olbrzymia przewaga przeciwnika i skoncentrowane jego wysiłki na ochronie linii życia przed naszymi atakami któregoś dnia zakończą działalność nawodnych rajderów. Wcześniej, czy potniej okręty te zostaną zniszczone i nie odegrają już żadnej roli w wojnie. Miałem jednak nadzieję, że do tego czasu, nasze okręty podwodne będą na tyle silne, że zajmą ich miejsce z jeszcze lepszym skutkiem”.
Na zdjęciu: Niemiecki okręt podwodny U-848 atakowany przez aliancki samolot na południowym Atlantyku, 5 listopada 1943 fot. Wikimedia Commons.
Wilcze stada
Kapitulacja Francji w czerwcu 1940 roku znacznie ułatwiła niemieckiej flocie operacje na Atlantyku. 450 mil bliższa odległość do rejonu działań miała niebagatelne znaczenie. Po klęskach rajderów wprowadzono nową taktykę walki z alianckimi konwojami.
Samoloty rozpoznawcze dalekiego zasięgu prowadziły rozpoznanie, by w razie wykrycia konwoju zawiadomić dowództwo w Lorient, które wysyłało grupę uderzeniową U-Bootów.Wilcze stado, wykorzystując przewagę prędkości, za dnia obserwowało konwój z odległości wzroku, samemu pozostając niewidocznym. Po zmroku podpływały i rozpoczynały atak torpedowy. Taktyka przyniosła z początku ogromne sukcesy. Zaskoczeni alianci nie mieli wystarczająco dużo jednostek, by skutecznie eskortować konwoje atakowane przez trudno wykrywalnego przeciwnika. Krytyczny okres Brytyjczycy przetrwali dzięki amerykańskiej pomocy, którzy wówczas jeszcze zachowując neutralność, przekazali aliantom ponad 50 okrętów wojennych.
Na zdjęciu: Hedgehog - skuteczna broń przeciw okrętom podwodnym fot. Wikimedia Commons.
Myśliwi stają się zwierzyną
Sytuacja uległa poprawie wiosną 1941 roku po wprowadzeniu do służby nowych typów okrętów, upowszechnieniu stacji radiolokacyjnych, radaru i bomb głębinowych, a także wzmocnieniu lotnictwa morskiego. Zmieniona też organizację konwojów, które od czerwca 1941 roku były eskortowane przez okręty wojenne na całej trasie przez Atlantyk. Organizowano grupy poszukująco-uderzeniowe, których trzonem były amerykańskie lotniskowce eskortowe. Nie były przywiązane do konkretnych konwojów, tylko swobodnie szukały i niszczyły wilcze stada na całym Atlantyku.
Za przełom w atlantyckim starciu uważa się stoczoną 1 kwietnia 1943 walkę w obronie konwoju ONS-5. Przeciwko 43 statkom transportowym i 4 okrętom eskorty Niemcy rzucili 30 U-Bootów. Zatopili trzynaście statków, samemu tracąc jednak aż sześć łodzi podwodnych. Od lipca 1943 proporcja zatopionych U-Bootów do traconego przez aliantów tonażu zaczęła się drastycznie zmieniać. Dotychczasowi myśliwi stali się zwierzyną. III Rzesza przegrała bitwę o Atlantyk, tak jak całą wojnę.
Bilans sześcioletnich zmagań jest porażający. Alianci stracili 175 okrętów wojennych i ponad 3000 statków handlowych, na których zginęło 30 tysięcy marynarzy. Niemcy 783 okręty podwodne i 28 tysięcy ludzi.
Posłuchaj wspomnień polskich marynarzy biorących udział w bitwie o Atlantyk.
mjm