Przez Wisłę tego dnia przebija się pod silnym ostrzałem kolejna część 9. pułku piechoty. W sumie, w ciągu dwóch dni przez Wisłę przeprawia się 1200 żołnierzy. Przeprawiają się na wszystkim, co jest zdolne do przepłynięcia przez Wisłę, łodziach i pontonach. Ci, którzy mieli tyle szczęścia, żeby dobić do brzegu, muszą wspiąć się na stromą skarpę i dotrzeć do najbliższych powstańczych posterunków. Wszystko to wśród świstów kul i huku wybuchów. Przebicie do powstańców nie gwarantuje spokoju - w ciągu dnia żołnierze na Przyczółku Czerniakowskim odpierają osiem kolejnych niemieckich uderzeń.
Równocześnie na wysokości Żoliborza przez Wisłę przeprawia się kompania z 6. pułku piechoty 2. dywizji 1 Armii LWP. Wybór miejsca jest niefortunny. Żołnierze utknęli między brzegiem rzeki a wałami przeciwpowodziowymi. Huraganowy ostrzał artyleryjski nie pozwala im ruszyć się w żadną stronę. Nie udaje się nawet nawiązać kontaktu z powstańcami walczącymi na Żoliborzu.
A tam trwają zaciekłe starcia. Obie strony ponoszą ciężkie straty. "Na Żoliborzu natarcia oddziałów 25. dywizji pancernej, mimo skoncentrowania wszystkich sił, nie robią żadnego postępu" - brzmi notatka z dziennika działań bojowych 9. armii niemieckiej.
Ogień artyleryjski nęka Śródmieście. "Na froncie pod bokiem Niemców bywało najbezpieczniej" - pisał Zdzisław Jeziorański ps. Jan Nowak, legendarny kurier z Warszawy, cichociemny. Nie tylko artyleria i szturmy dręczą mieszkańców dzielnicy. Wrogiem jest też głód, z którym walczy się na śmierć i życie, co zaznaczał Kazimierz Zenon Skierski, pracownik powstańczego Polskiego Radia: "Przedwczoraj 21 osób z ulicy Jaworzyńskiej zrobiło wypad na działki, wczołgali się nocą w zagonki, rwąc pomidory, fasolę, cebulę. Niemcy ich oświetlili i ostrzelali wściekłymi seriami. Nikt nie wrócił. Przez dwa dni słyszano jęki rannych, umierali na słońcu jak rozdeptane glisty".
< 16 września
18 września >