Filozof przekonuje, że trzeba coś zbudować, a prawdziwa próba jest wtedy, gdy wrzucimy na szalę jakąś wartość. - Próbowanie nie jest niewinne, może spokojnie zapełnić całe życie – tłumaczy Robert Piłat, filozof.
"Budowałem na piasku
I zwaliło się.
Budowałem na skale
I zwaliło się.
Teraz budując zacznę
od dymu z komina"
- napisał Leopold Staff w wierszu "Podwaliny" z tomu "Wiklina".
Ten tom był ostatnim, który ukazał się za życia Poety. Był ponury rok 1954. Staff miał wówczas 76 lat, przeżył dwa zawały serca, dwie wojny światowe, dwukrotnie spłonęła jego biblioteka.
- Jeżeli spojrzeć na życie jako usiłowanie zadomowienia się w świecie, to można to rozumieć metaforycznie jako budowanie sobie domu. Trop, że świat jest zagadką, jest głęboko zakorzeniony i każdy kulturalny człowiek to wie, pytanie czy tego doświadcza? – pyta Zbigniew Miłuński, terapeuta. Robert Piłat przekonuje, że ta metafora z wiersza Staffa o budowaniu życia, dziś zderza się z konsumpcjonizmem. - To jest dokładnie antyteza konsumpcji. Kiedyś ta metafora była związana z wartościami, które leżały jakby na zewnątrz życia - jak cnoty, umiejętności, skłonności moralne, które trzeba w sobie wytrenować. Obraz człowieka jako domu został bardzo nadwyrężony przez nasze czasy - mówi gość Dariusza Bugalskiego.
- Ten dym z komina to jest sen, marzenie, coś, co nas prowadzi – przekonuje Zbigniew Miłuński. o sile, nadziei, wierze, zaufaniu do świata i życia oraz jak można odczytywać inne wiersze Leopolda Staffa, dowiesz się słuchając całej audycji "Klub Trójki – 4 stycznia 2012".
Audycji "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku o 21.
(ed)