Redakcja Programów Katolickich

Przystanek Emaus

Ostatnia aktualizacja: 25.04.2011 15:00
Na XVIII-wiecznej ambonie w poprotestanckim kościele jezuitów w Toruniu dominuje obraz przedstawiający spotkanie Jezusa z uczniami pod Emaus. Komentując to wydarzenie kard. Carlo Martini zwrócił kiedyś uwagę na paradoks: Oto w smutnej opowieści o śmierci ich Mistrza są elementy, które później będą treścią Ewangelii zmartwychwstania – stwierdzenie o pustym grobie, wspomnienie trzech dni od tragedii.
Audio
Przystanek Emaus
Foto: sxc.hu

Na XVIII-wiecznej ambonie w poprotestanckim kościele jezuitów w Toruniu dominuje obraz przedstawiający spotkanie Jezusa z uczniami pod Emaus. Komentując to wydarzenie kard. Carlo Martini zwrócił kiedyś uwagę na paradoks: Oto w smutnej opowieści o śmierci ich Mistrza są  elementy, które później będą treścią Ewangelii zmartwychwstania – stwierdzenie o pustym grobie, wspomnienie trzech dni od tragedii. To wszystko jednak ma uzasadniać ich depresyjny smutek i przekonać rozmówcę – Jezusa - do współodczuwania żałoby. Bez wątpienia ironia ewangelisty była zamierzona. 
Nie inaczej jest i współcześnie z ocenianiem różnorakich zdarzeń, z balansowaniem na granicy wiary i niewiary: dla jednych przysłowiowa szklanka wody zawsze będzie do połowy pusta, dla innych na pół wypełniona. I tak oto istnieją prognozy kryzysu chrześcijaństwa i upadku Kościoła, z dobieraniem odpowiednich danych,  ale nie brak głosów widzących religijne odrodzenie. Jan Paweł II wielokrotnie mówił o wiośnie chrześcijaństwa i widział ją nade wszystko w młodzieży. W kwietniowym polskim wydaniu „L’Osservatore Romano” streszczono statystyki z najnowszego rocznika watykańskiego „Annuario Pontificio”. Mówią one o kilkunastomilionowym wzroście liczby katolików na świecie, większej w minionym 10-leciu o ponad 5 000 liczbie kapłanów o stałym zwiększaniu się powołań do kapłaństwa w skali ogólnokościelnej.  Ok. 1-procentowy spadek liczby księży notuje się tylko w Europie. Kard. Peter Erdö, Prymas Węgier i Przewodniczący rady Konferencji Episkopatów Europy, w wywiadzie w tym samym wydaniu pisma, sceptycznie ocenia statystyczne proroctwa o zaniku praktyk religijnych. „Co to znaczy praktykować?” – pyta. „Pewni socjolodzy uznają za niepraktykujących tych katolików, którzy nie 52 razy ale tylko 30 razy uczestniczą we Mszy niedzielnej, podczas gdy protestant, który idzie do kościoła raz w roku, uchodzi za praktykującego, bo w jego wspólnocie nie ma obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Mszy” – twierdzi kardynał. Na Węgrzech, uznawanych za kraj podlegający silnej sekularyzacji, liczba praktykujących obecnie jest identyczna z latami na początku wieku XX. W międzyczasie miał miejsce i wzrost i spadek, a wszystko można oceniać dopiero w szerszej, historycznej perspektywie,  na tle wielu zmiennych czynników. Obronę chrześcijańskich korzeni Europy widzi kard. Erdö w działaniach na rzecz rodziny, umacnianiu parafii jako wspólnot i miejsc spotkania, pomocy, wsparciu uboższych i bezrobotnych, bezdomnych i starszych. Rodacy Kardynała uczynili krok dalej, wpisując w ostatnich dniach do konstytucji Węgier zapis o uznaniu  roli chrześcijaństwa za „kluczową dla podtrzymania  narodu” i  dumę, że „pierwszy król, święty Stefan przed tysiącem lat osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy”. Nowa ustawa zasadnicza, chroni także małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, stanowiący „podstawę przetrwania narodu” oraz życie dziecka nienarodzonego już od poczęcia. Węgry stały się też pierwszym krajem Unii Europejskiej, który do swojej Konstytucji wpisał Kartę Praw Podstawowych.
We Francji, spór o chrześcijańską tożsamość wcielił się  w przedświątecznych dniach w polityczno-medialny konflikt o udział premiera Francois Fillona w uroczystościach beatyfikacyjnych Jana Pawła II. Rzecznik rządu Francois Baroin, odrzucając zarzuty lewicowej opozycji, stwierdził, że normalnością jest, iż mimo zasad świeckości państwa najwyższe władze Francji w osobie premiera będą reprezentowały kraj. "To, że jesteśmy przywiązani do świeckości państwa, która jest wyjątkowym osiągnięciem republikańskim i jednym z elementów naszego wspólnego życia, nie powinno sprawić, byśmy zapomnieli, skąd przyszliśmy" – oświadczył. 
Przysłowiowa mądrość twierdzi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Jeśli tak, to gdzieś po drodze jest zawsze jakiś przystanek  Emaus.
Rzecznik francuskiego rządu Francois Baroin, uważa za normalne, że mimo zasad świeckości państwa najwyższe władze Francji w osobie premiera Francois Fillona będą reprezentowały kraj na uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II.
 W wywiadzie dla telewizji I-Tele Baroin odniósł się we wtorek do zapowiedzianego już przez Fillona udziału 1 maja w ceremonii w Watykanie.
"To, że jesteśmy przywiązani do świeckości państwa, która jest wyjątkowym osiągnięciem republikańskim i jednym z elementów naszego wspólnego życia, nie powinno sprawić, byśmy zapomnieli, skąd przyszliśmy" - powiedział Baroin. Odniósł się w ten sposób do głosów francuskich obrońców laickości, wyrażających często zaniepokojenie udziałem najwyższych władz w uroczystościach religijnych.
 "Francja jest najstarszą córą Kościoła. Wydaje się normalne, że nawet w państwie świeckim, państwo będzie reprezentowane w czasie tak ważnego i fundamentalnego wydarzenia, poświęconego osobistości, która tak mocno naznaczyła okres powojenny w świecie" - dodał rzecznik rządu.
Francuskie media podały w ubiegłym tygodniu, że prezydent Nicolas Sarkozy nie pojedzie na beatyfikację Jana Pawła II, choć wcześniej miał taki zamiar. Według "Le Figaro", szef państwa zmienił zdanie, gdyż obawia się, że jego wizyta w Rzymie byłaby źle odebrana przez większość jego rodaków. Do zmiany prezydenckich planów miało się także przyczynić to, że data beatyfikacji zbiega się ze Świętem Pracy, dniem tradycyjnych manifestacji środowisk lewicowych.
Na forach internetowych, np. na popularnej stronie informacyjnej "Le Post", pojawiło się w ostatnich dniach wiele nieprzychylnych uwag odnoszących się do uczestnictwa premiera Fillona, praktykującego katolika, w religijnej ceremonii. "Ta obecność będzie pogwałceniem świeckości republiki!", "Czy rolą premiera jest udział w tego rodzaju +karnawale+ i to za publiczne pieniądze?" - to tylko niektóre głosy internautów, ostro krytykujące premiera za wizytę w Rzymie. Mniej liczne wpisy na tym forum brały w obronę szefa rządu. Lewicowa opozycja zarzucała wiele razy prezydentowi państwa, że nie przestrzega zasady rozdziału Kościoła i państwa. Jako przykład podawano m.in. listopadową wizytę Sarkozy'ego w Watykanie i jego spotkanie z papieżem Benedyktem XVI, kiedy francuski prezydent wziął udział w modlitwie w bazylice św. Piotra. Obrońcom laickości nie spodobało się też, że od początku swojej kadencji w 2007 roku szef państwa wielokrotnie przypominał o "chrześcijańskich korzeniach" Francji.
 Na XVIII-wiecznej ambonie w poprotestanckim kościele jezuitów w Toruniu dominuje obraz przedstawiający spotkanie Jezusa z uczniami pod Emaus. Komentując to wydarzenie kard. Carlo Martini zwrócił kiedyś uwagę na paradoks: Oto w smutnej opowieści o śmierci ich Mistrza są  elementy, które później będą treścią Ewangelii zmartwychwstania – stwierdzenie o pustym grobie, wspomnienie trzech dni od tragedii. To wszystko jednak ma uzasadniać ich depresyjny smutek i przekonać rozmówcę – Jezusa - do współodczuwania żałoby. Bez wątpienia ironia ewangelisty była zamierzona. Nie inaczej jest i współcześnie z ocenianiem różnorakich zdarzeń, z balansowaniem na granicy wiary i niewiary: dla jednych przysłowiowa szklanka wody zawsze będzie do połowy pusta, dla innych na pół wypełniona. I tak oto istnieją prognozy kryzysu chrześcijaństwa i upadku Kościoła, z dobieraniem odpowiednich danych,  ale nie brak głosów widzących religijne odrodzenie. Jan Paweł II wielokrotnie mówił o wiośnie chrześcijaństwa i widział ją nade wszystko w młodzieży. W kwietniowym polskim wydaniu „L’Osservatore Romano” streszczono statystyki z najnowszego rocznika watykańskiego „Annuario Pontificio”. Mówią one o kilkunastomilionowym wzroście liczby katolików na świecie, większej w minionym 10-leciu o ponad 5 000 liczbie kapłanów o stałym zwiększaniu się powołań do kapłaństwa w skali ogólnokościelnej.  Ok. 1-procentowy spadek liczby księży notuje się tylko w Europie. Kard. Peter Erdö, Prymas Węgier i Przewodniczący rady Konferencji Episkopatów Europy, w wywiadzie w tym samym wydaniu pisma, sceptycznie ocenia statystyczne proroctwa o zaniku praktyk religijnych. „Co to znaczy praktykować?” – pyta. „Pewni socjolodzy uznają za niepraktykujących tych katolików, którzy nie 52 razy ale tylko 30 razy uczestniczą we Mszy niedzielnej, podczas gdy protestant, który idzie do kościoła raz w roku, uchodzi za praktykującego, bo w jego wspólnocie nie ma obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Mszy” – twierdzi kardynał. Na Węgrzech, uznawanych za kraj podlegający silnej sekularyzacji, liczba praktykujących obecnie jest identyczna z latami na początku wieku XX. W międzyczasie miał miejsce i wzrost i spadek, a wszystko można oceniać dopiero w szerszej, historycznej perspektywie,  na tle wielu zmiennych czynników. Obronę chrześcijańskich korzeni Europy widzi kard. Erdö w działaniach na rzecz rodziny, umacnianiu parafii jako wspólnot i miejsc spotkania, pomocy, wsparciu uboższych i bezrobotnych, bezdomnych i starszych. Rodacy Kardynała uczynili krok dalej, wpisując w ostatnich dniach do konstytucji Węgier zapis o uznaniu  roli chrześcijaństwa za „kluczową dla podtrzymania  narodu” i  dumę, że „pierwszy król, święty Stefan przed tysiącem lat osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy”. Nowa ustawa zasadnicza, chroni także małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, stanowiący „podstawę przetrwania narodu” oraz życie dziecka nienarodzonego już od poczęcia. Węgry stały się też pierwszym krajem Unii Europejskiej, który do swojej Konstytucji wpisał Kartę Praw Podstawowych.We Francji, spór o chrześcijańską tożsamość wcielił się  w przedświątecznych dniach w polityczno-medialny konflikt o udział premiera Francois Fillona w uroczystościach beatyfikacyjnych Jana Pawła II. Rzecznik rządu Francois Baroin, odrzucając zarzuty lewicowej opozycji, stwierdził, że normalnością jest, iż mimo zasad świeckości państwa najwyższe władze Francji w osobie premiera będą reprezentowały kraj. "To, że jesteśmy przywiązani do świeckości państwa, która jest wyjątkowym osiągnięciem republikańskim i jednym z elementów naszego wspólnego życia, nie powinno sprawić, byśmy zapomnieli, skąd przyszliśmy" – oświadczył. Przysłowiowa mądrość twierdzi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Jeśli tak, to gdzieś po drodze jest zawsze jakiś przystanek  Emaus.Rzecznik francuskiego rządu Francois Baroin, uważa za normalne, że mimo zasad świeckości państwa najwyższe władze Francji w osobie premiera Francois Fillona będą reprezentowały kraj na uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II. W wywiadzie dla telewizji I-Tele Baroin odniósł się we wtorek do zapowiedzianego już przez Fillona udziału 1 maja w ceremonii w Watykanie."To, że jesteśmy przywiązani do świeckości państwa, która jest wyjątkowym osiągnięciem republikańskim i jednym z elementów naszego wspólnego życia, nie powinno sprawić, byśmy zapomnieli, skąd przyszliśmy" - powiedział Baroin. Odniósł się w ten sposób do głosów francuskich obrońców laickości, wyrażających często zaniepokojenie udziałem najwyższych władz w uroczystościach religijnych. "Francja jest najstarszą córą Kościoła. Wydaje się normalne, że nawet w państwie świeckim, państwo będzie reprezentowane w czasie tak ważnego i fundamentalnego wydarzenia, poświęconego osobistości, która tak mocno naznaczyła okres powojenny w świecie" - dodał rzecznik rządu.Francuskie media podały w ubiegłym tygodniu, że prezydent Nicolas Sarkozy nie pojedzie na beatyfikację Jana Pawła II, choć wcześniej miał taki zamiar. Według "Le Figaro", szef państwa zmienił zdanie, gdyż obawia się, że jego wizyta w Rzymie byłaby źle odebrana przez większość jego rodaków. Do zmiany prezydenckich planów miało się także przyczynić to, że data beatyfikacji zbiega się ze Świętem Pracy, dniem tradycyjnych manifestacji środowisk lewicowych.Na forach internetowych, np. na popularnej stronie informacyjnej "Le Post", pojawiło się w ostatnich dniach wiele nieprzychylnych uwag odnoszących się do uczestnictwa premiera Fillona, praktykującego katolika, w religijnej ceremonii. "Ta obecność będzie pogwałceniem świeckości republiki!", "Czy rolą premiera jest udział w tego rodzaju +karnawale+ i to za publiczne pieniądze?" - to tylko niektóre głosy internautów, ostro krytykujące premiera za wizytę w Rzymie. Mniej liczne wpisy na tym forum brały w obronę szefa rządu. Lewicowa opozycja zarzucała wiele razy prezydentowi państwa, że nie przestrzega zasady rozdziału Kościoła i państwa. Jako przykład podawano m.in. listopadową wizytę Sarkozy'ego w Watykanie i jego spotkanie z papieżem Benedyktem XVI, kiedy francuski prezydent wziął udział w modlitwie w bazylice św. Piotra. Obrońcom laickości nie spodobało się też, że od początku swojej kadencji w 2007 roku szef państwa wielokrotnie przypominał o "chrześcijańskich korzeniach" Francji. 

 

To wszystko jednak ma uzasadniać ich depresyjny smutek i przekonać rozmówcę – Jezusa - do współodczuwania żałoby. Bez wątpienia ironia ewangelisty była zamierzona. 

Nie inaczej jest i współcześnie z ocenianiem różnorakich zdarzeń, z balansowaniem na granicy wiary i niewiary: dla jednych przysłowiowa szklanka wody zawsze będzie do połowy pusta, dla innych na pół wypełniona. I tak oto istnieją prognozy kryzysu chrześcijaństwa i upadku Kościoła, z dobieraniem odpowiednich danych, ale nie brak głosów widzących religijne odrodzenie. Jan Paweł II wielokrotnie mówił o wiośnie chrześcijaństwa i widział ją nade wszystko w młodzieży. W kwietniowym polskim wydaniu „L’Osservatore Romano” streszczono statystyki z najnowszego rocznika watykańskiego „Annuario Pontificio”. Mówią one o kilkunastomilionowym wzroście liczby katolików na świecie, większej w minionym 10-leciu o ponad 5 000 liczbie kapłanów, o stałym zwiększaniu się powołań do kapłaństwa w skali ogólnokościelnej. Ok. 1-procentowy spadek liczby księży notuje się tylko w Europie. Kard. Peter Erdö, Prymas Węgier i Przewodniczący rady Konferencji Episkopatów Europy, w wywiadzie w tym samym wydaniu pisma, sceptycznie ocenia statystyczne proroctwa o zaniku praktyk religijnych. „Co to znaczy praktykować?” – pyta. „Pewni socjolodzy uznają za niepraktykujących tych katolików, którzy nie 52 razy ale tylko 30 razy uczestniczą we Mszy niedzielnej, podczas gdy protestant, który idzie do kościoła raz w roku, uchodzi za praktykującego, bo w jego wspólnocie nie ma obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Mszy” – twierdzi kardynał. Na Węgrzech, uznawanych za kraj podlegający silnej sekularyzacji, liczba praktykujących obecnie jest identyczna z latami na początku wieku XX. W międzyczasie miał miejsce i wzrost i spadek, a wszystko można oceniać dopiero w szerszej, historycznej perspektywie, na tle wielu zmiennych czynników. Obronę chrześcijańskich korzeni Europy widzi kard. Erdö w działaniach na rzecz rodziny, umacnianiu parafii jako wspólnot i miejsc spotkania, pomocy, wsparciu uboższych i bezrobotnych, bezdomnych i starszych. Rodacy Kardynała uczynili krok dalej, wpisując w ostatnich dniach do konstytucji Węgier zapis o uznaniu  roli chrześcijaństwa za „kluczową dla podtrzymania  narodu” i dumę, że „pierwszy król, święty Stefan przed tysiącem lat osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczynił częścią chrześcijańskiej Europy”. Nowa ustawa zasadnicza chroni także małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, stanowiący „podstawę przetrwania narodu” oraz życie dziecka nienarodzonego już od poczęcia. Węgry stały się też pierwszym krajem Unii Europejskiej, który do swojej Konstytucji wpisał Kartę Praw Podstawowych.

We Francji spór o chrześcijańską tożsamość wcielił się w przedświątecznych dniach w polityczno-medialny konflikt o udział premiera Francois Fillona w uroczystościach beatyfikacyjnych Jana Pawła II. Rzecznik rządu Francois Baroin, odrzucając zarzuty lewicowej opozycji, stwierdził, że normalnością jest, iż mimo zasad świeckości państwa najwyższe władze Francji w osobie premiera będą reprezentowały kraj. "To, że jesteśmy przywiązani do świeckości państwa, która jest wyjątkowym osiągnięciem republikańskim i jednym z elementów naszego wspólnego życia, nie powinno sprawić, byśmy zapomnieli, skąd przyszliśmy" – oświadczył. 

Przysłowiowa mądrość twierdzi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Jeśli tak, to gdzieś po drodze jest zawsze jakiś przystanek Emaus.

Rzecznik francuskiego rządu Francois Baroin, uważa za normalne, że mimo zasad świeckości państwa najwyższe władze Francji w osobie premiera Francois Fillona będą reprezentowały kraj na uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II.

 W wywiadzie dla telewizji I-Tele Baroin odniósł się we wtorek do zapowiedzianego już przez Fillona udziału 1 maja w ceremonii w Watykanie.

"To, że jesteśmy przywiązani do świeckości państwa, która jest wyjątkowym osiągnięciem republikańskim i jednym z elementów naszego wspólnego życia, nie powinno sprawić, byśmy zapomnieli, skąd przyszliśmy" - powiedział Baroin. Odniósł się w ten sposób do głosów francuskich obrońców laickości, wyrażających często zaniepokojenie udziałem najwyższych władz w uroczystościach religijnych.

 "Francja jest najstarszą córą Kościoła. Wydaje się normalne, że nawet w państwie świeckim, państwo będzie reprezentowane w czasie tak ważnego i fundamentalnego wydarzenia, poświęconego osobistości, która tak mocno naznaczyła okres powojenny w świecie" - dodał rzecznik rządu.

Francuskie media podały w ubiegłym tygodniu, że prezydent Nicolas Sarkozy nie pojedzie na beatyfikację Jana Pawła II, choć wcześniej miał taki zamiar. Według "Le Figaro", szef państwa zmienił zdanie, gdyż obawia się, że jego wizyta w Rzymie byłaby źle odebrana przez większość jego rodaków. Do zmiany prezydenckich planów miało się także przyczynić to, że data beatyfikacji zbiega się ze Świętem Pracy, dniem tradycyjnych manifestacji środowisk lewicowych.

Na forach internetowych, np. na popularnej stronie informacyjnej "Le Post", pojawiło się w ostatnich dniach wiele nieprzychylnych uwag odnoszących się do uczestnictwa premiera Fillona, praktykującego katolika, w religijnej ceremonii. "Ta obecność będzie pogwałceniem świeckości republiki!", "Czy rolą premiera jest udział w tego rodzaju +karnawale+ i to za publiczne pieniądze?" - to tylko niektóre głosy internautów, ostro krytykujące premiera za wizytę w Rzymie. Mniej liczne wpisy na tym forum brały w obronę szefa rządu. Lewicowa opozycja zarzucała wiele razy prezydentowi państwa, że nie przestrzega zasady rozdziału Kościoła i państwa. Jako przykład podawano m.in. listopadową wizytę Sarkozy'ego w Watykanie i jego spotkanie z papieżem Benedyktem XVI, kiedy francuski prezydent wziął udział w modlitwie w bazylice św. Piotra. Obrońcom laickości nie spodobało się też, że od początku swojej kadencji w 2007 roku szef państwa wielokrotnie przypominał o "chrześcijańskich korzeniach" Francji.

o. Grzegorz Dobroczyński SI