Redakcja Programów Katolickich

Polska jest Ojczyzną

Ostatnia aktualizacja: 17.04.2011 15:00
Szczególnie ważny jest… sposób znoszenia przez naród nieszczęść, jakie nim wstrząsają. Pierwszą próbą odpowiedzi na nieszczęście jest odwet. Ale to właśnie z pragnienia odwetu i z pychy odwetem wzbudzonej rodzą się „abstrakcyjne pomysły”, które potem „tak się boleśnie okupują”. Pokonując ducha odwetu, tworzymy gmach mądrości narodowej.
Audio

Takimi słowami w stanie wojennym, tuż po wznowieniu wydawania Tygodnika Powszechnego w 1982 r., na jego łamach wypowiadał się ks. Józef Tischner, czerpiąc ze skarbca myśli Cypriana Kamila Norwida. Tekst „Polska jest Ojczyzną” ciągle dostępny jest w internetowym archiwum pisma, a przypomniałem sobie o nim w odruchu obrony przed emocjami podsycanymi w mediach od minionej niedzieli. Programy informacyjne chętnie skupiły się na emocjach wywołanych zamianą tablicy pamiątkowej na miejscu katastrofy smoleńskiej i eksponowaniu elementów „podzielonej rocznicy” (GW). Programy publicystyczne z zasady oferowały metarefleksję według schematu: „Kto politycznie wygra na rocznicy” (Rz). Materiał do głębszych i szerszych przemyśleń znalazł się w jedynym chyba miejscu – transmisji Mszy z Archikatedry warszawskiej i homilii abpa Stanisława Gądeckiego. Dlaczego jednak treści fundamentalnego rachunku sumienia z życia społecznego, politycznego, kulturalnego i mediów minionego 30-lecia w Polsce, mimo przekazu na wielu antenach telewizji i radia, mimo, obecności Prezydenta Bronisława Komorowskiego i elit politycznych najwyższego szczebla, a także ongisiejszych polityków ze szczytów władzy, z Tadeuszem Mazowieckim i Aleksandrem Kwaśniewskim, nie wywołały burzy umysłów?

Poniedziałkowa Rzeczpospolita odnotowała 30 minutową homilię arcybiskupa jednym zdaniem, Nasz Dziennik – kilkuzdaniową wzmianką na 18 stronie, i tylko Gazeta Wyborcza zamieściła obszerny cytat z najmocniejszymi słowami hierarchy o prochu, który pozostał z aspiracji i nadziei oraz przemian wywołanych „warszawskim wołaniem Jana Pawła o nowe Zesłanie Ducha”  w pierwszej pielgrzymce do Ojczyzny. Jednak arcybiskup Gądecki mówił także o przyszłości: „Gdy giną dzielni w narodzie, rodzi się potrzeba wychowania nowego pokolenia; wychowania młodych zdolnych do służby publicznej. Potrzeba wychowania ludzi cechujących się wielkim intelektem, roztropnością, szczerością, integralnością moralną, miłością do człowieka i polityczną odwagą. Zdolnych do słuchania w skupieniu, do budowania mostów porozumienia, nie lękających się nowości i zmian.” W końcowej części homilii, mówiąc o pojednaniu społecznym w imię prawdy i miłości pytał: „Co zmieniła katastrofa smoleńska w moim życiu osobistym. Co ona zmieniła w każdym z nas? Jak zmieniła patrzenie na życie i śmierć? Na moje  codzienne duchowe zmartwychpowstanie? Na służbę rodzinie? Na służbę Ojczyźnie? Na pragnienie zjednoczenia, pokoju i zgody? Gdyby zaś ona nic nie zmieniła, świadczyłoby to o tym, że owi pomarli tak odeszli jak przyszli i że trudzili się na próżno; że na darmo i na nic zużyli swoje siły.”

Nie wahałbym się stwierdzić, że słowa a warszawskiej archikatedry odbijały echem ducha kazań sejmowych o. Piotra Skargi. Całość homilii jest  na szczęście dostępna w zapisie obrazu i dźwięku na stronach Katolickiej Agencji Informacyjnej. Czy ten głos apelu o powszechny rachek sumienia pozostanie odosobnionym wyrazem troski o sposób znoszenia przez naród nieszczęść, jakie nim wstrząsają?

W numerze kwietniowym przyglądamy się polskiej tożsamości. Czy cały czas jej ważną cechą jest podkreślanie „dziejowej roli niezawinionego cierpienia”? Czy katastrofa smoleńska i jej cyniczne wykorzystanie przez polityków nie jest paradoksalnie szansą na przełom w tej kwestii? Odpowiedzi na te pytania szukamy razem z Agatą Bielik-Robson, Aleksandrem Hallem, Marcinem Królem, Szymonem Wróblem, Tomaszem Rowińskim, Michałem Warchalą, Bronisławem Wildsteinem.

Kwietniowa WIĘŹ: Multi-kulti ≠ wielokulturowość

Czołowi politycy Europy zachodniej obwieścili w ostatnich miesiącach upadek polityki multi-kulti. „Rzeczywiście, Niemcy, Francuzi i Anglicy nie potrafili sobie dobrze poradzić z integracją imigrantów i gastarbeiterów. Napięcia społeczne, zamiast obniżać się, rosną. Czy jednak można mówić, że nie sprawdziła się sama idea wielokulturowości: wizja zgodnego współżycia ludzi różnych kultur i narodowości w pluralistycznym społeczeństwie?” – pisze w tekście wprowadzającym do kwietniowego numeru warszawskiego miesięcznika Zbigniew Nosowski.
Na początek WIĘŹ proponuje błyskotliwy esej naczelnego rabina Wielkiej Brytanii Jonathana Sacksa Albo wielokulturowość, albo tolerancja. Autor rozpoczyna swój wywód od Schopenhauera i… jeżozwierza: „W jaki sposób jeżozwierzom udaje się przetrwać zimę? – spytał raz Schopenhauer. Jeżeli tulą się do siebie zbyt mocno – ranią się nawzajem kolcami; a jeżeli są zbyt daleko, by móc się wzajemnie ogrzać – zamarzają. Rozwiązanie będzie zawsze kwestią równowagi między bliskością a oddaleniem”.
Tomasz Kycia w tekście Niemcy: fiasko multi-kulti? i Joanna Pietrzak-Thebault w artykule Francja: kolorowa jedność? opisują problemy obu społeczeństw z przybyszami pochodzącymi z innych kultur. „Gdy ma się ciemniejszy kolor skóry, łatwiej zostać we Francji znanym sportowcem niż posłem” – pisze Pietrzak-Thebault. „Polityka multi-kulti w wydaniu niemieckim upadła. Jednak nie z winy obcokrajowców, a z braku politycznej wizji ich integracji” – twierdzi Kycia.
Naiwny zachodnioeuropejski zachwyt nad różnorodnością i kolorowym multi-kulti niewiele ma jednak wspólnego ze świadomą polityką wielokulturowości. Taką politykę wprowadziły jedynie Australia i Kanada. Maciej Abramowicz w tekście Kanadyjska mozaika kultur wyjaśnia, dlaczego w wieloetnicznej kanadzie nie słyszy się o konfliktach na tle etnicznym czy rasowym, mimo że kłopoty tego rodzaju nie omijają sąsiednich Stanów Zjednoczonych
Australijska polityka wielokulturowości jest tym ciekawsza, że stanowi nawiązanie do najlepszych wzorców polskiej tradycji. Jan Pakulski w artykule Polskość jagiellońska w Australii przypomina, że architektem australijskiej wielokulturowości był polski socjolog Jerzy Zubrzycki. Ów szkolny kolega Karola Wojtyły, wychowanek katolickiego ruchu „Odrodzenie” i cichociemny, współtworząc na antypodach politykę swojej nowej ojczyzny, świadomie nawiązywał do jagiellońskiego rozumienia polskości.

W kwietniowej WIĘZI czytelnicy znajdą także rozmowę ze Stefanem Frankiewiczem (Bardzo trudna droga) o Janie Pawle II. Były ambasador Polski w Watykanie opowiada Cezaremu Gawrysiowi m.in., jak obserwował papieski „heroizm, to niewyobrażalne dla zwykłego człowieka przezwyciężanie słabości swojego organizmu. Pojawiła się więc we mnie, z jednej strony, niezgoda na tego rodzaju świadectwo, ale z drugiej strony, zacząłem także poszukiwać w tym, co robił Karol Wojtyła i jak się zachowywał, znaków dojrzewania i pójścia w głąb”.

o. Grzegorz Dobroczyński SI