Czy Pamiętają Państwo felieton „Piękni ludzie”? Był o książce Pani Aleksandry Ziółkowskiej – Boehm: „Lepszy dzień nie przyszedł już”.
Jak zwykle podsumowujemy miniony rok, i w literaturze też jest to niejako obyczaj, by pokazywać to, co było warte uwagi, co było cenne. I książka „Lepszy dzień nie przyszedł już” też została wyróżniona w takim rankingu, przez recenzentkę panią Barbarę Bednarz, w kategorii literatury faktu.
W niedawnej audycji w Familijnej Jedynce, w Uroczystość Świętej Rodziny jednym z bohaterów także była książka o podobnej treści pt. „Nigdy nie rodzi się byle kto” Pani Maliny Stahre-Godyckiej, o historii własnej rodziny.
Obie te książki zaczynają się na Kresach Rzeczypospolitej…. Co to oznacza, teraz już wiemy. Teraz, bo za czasów mojej młodości do dziś pamiętam, jak się dziwiłam, co było z tym Witkacym, że popełnił samobójstwo. Na początku września 1939 roku. Takie to wszystko było wtedy niejasne, zagadkowe, A słowo "Katyń" praktycznie nie funkcjonowało. Dzieciom nie opowiadało się trudnej historii, o której w szkole nie uczono. Dzieci mogły pleść potem różne rzeczy, a rodzice przez to tylko mogli mieć przykrości, stracić pracę, i żeby tylko to….
Dlatego dziś tak cieszy mnie, że mogę chociaż teraz o tym poczytać, czego kiedyś nie mogłam dowiedzieć się w szkole. Dzięki osobistym wspomnieniom jak Pani Stahre-Godyckiej lub dzięki dociekliwości pisarskiej literatów jak Pani Ziółkowskiej-Boehm, te dawne czasy odżywają, bo ludzie - świadkowie już odeszli lub odchodzą.
Ciekawe tylko, że Pani Godycka na stałe mieszka w Szwecji. A Pani Ziółkowska w USA, w tej Ameryce, gdzie jej stryj rzeźbił w górach Dakoty pomnik Szalonego Konia. Ale to już zupełnie inna opowieść. I zakończę tylko anegdotką z autobiograficznej książki Pani Ziółkowskiej pt. „Ulica żółwiego Strumienia”: „Kto chciałby żyć 95 lat? Ten kto ma 94”….
Elżbieta Nowak