„Kończyliśmy tę płytę latem. Przyznaję – czuliśmy się jak po żniwach” – mówiła Paula Kinaszewska w magazynie Źródła na temat nowego albumu tria Wowakin. Bartłomiej Woźniak dodawał w tej samej audycji: „Lato kojarzy nam się z wakacjami, nasz tytuł miał się odnieść do ciężkiej pracy człowieka na ziemi i z ziemią. Czyli żniwa, praca w polu…”. Idąc tym tropem można stwierdzić, że na nowym krążku zespołu słychać trud i znój pracy nad muzyczną materią, ale też niekłamaną radość muzykowania. Bo też można album ten, z wielu względów, potraktować jako kwintesencję dotychczasowych poczynań tria, które – nota bene – rozrasta się tu w pewnym sensie do rozmiarów kwintetu i udowadnia swoją niepoślednią umiejętność czułego, czujnego dialogowania z wiejską myzyką, a zarazem potwierdza swoją znaczącą pozycję pośród artystów kręgu folkowego, interpretującego tradycję.
Latem to trzeci „właściwy”, autorski album zespołu Choć warto przecież pamiętać, że poza dotychczasowymi płytami Kraj za miastem, wydaną w 2017 roku i o trzy lata późniejszą. Wiązanką była jeszcze, nieco tylko odbiegająca od głównego nurtu działalności zespołu, kolędowa i „dziecięca” płyta W malowanych sankach – realizowana wspólnie z innymi wykonawcami. Był też wydany w wersji cyfrowej fragment soundtracku z głośnego serialu 1670 z piosenkami nagranymi wspólnie z Niną Kodorską Wszystkie te okoliczności (oraz dziesiątki koncertów, festiwali, potańcówek zgranych w kraju i poza jego granicami, a wreszcie własne wyprawy do mistrzów wiejskiej muzyki) są nie tylko danymi przypomnianymi gwoli katalogowania dokonań tria, ale mają też, jak sądzę, realny wpływ na to, co grupa dziś proponuje – i są częścią odpowiedzi na pytanie dlaczego jego twórczość na nowym krążku jest tak świetna, naturalna, bezpretensjonalna.
Na tejże nowej płycie zachwyca bowiem lekkość, swoboda grania, wyraźne poczucie bycia „u siebie” w tej muzyce, swobodne adaptowanie ludowych wątków do własnych potrzeb. Członkowie tria nasłuchali się muzyki wiejskiej, zachwycili się nią, przetrawili ją, a teraz (jak od lat) tworzą własną kreację. Często jest ona nieodległa, w sensie estetyki, od owego ludowego wzorca, ale też członkowie zespołu nie udają, że pochodzą ze wsi, nie udają, że nie fascynują ich też inne formy muzycznej aktywności – i dlatego właśnie ich muzyka jest tak intrygująca, tak wartościowa, tak ważna. Nie stanowi bowiem kopii choćby najwspanialszych ludowych wzorców, a jest w gruncie rzeczy własną wypowiedzią. Słuchacz dopatrywać się tu może skojarzeń z elementami muzyki improwizowanej, ale też minimal music i innych nurtów. Wszystko w ramach charakterystycznego języka, wypracowanego przez zespół przez lata.
Oczywiście, jak od samego początku działalności, za artystyczną jakość poszukiwań zespołu odpowiada troje artystów, których pierwsze sylaby nazwisk stanowią jego nazwę: Bartłomiej Woźniak (bębny i inne instrumenty), Mateusz Wachowiak (harmonia polska) i Paula Kinaszewska (skrzypce). Od swego debiutu w 2016 roku na Nowej Tradycji konsekwentnie realizują swój pomysł na muzykowanie – czerpiąc elementarne natchnienia z tradycji ludowej, zarazem w pełni świadomie dodając do nich własne interpretacje. Na najnowszej płycie nie bez znaczenia jest jednak obecność wspomnianych już przeze mnie gości, w znaczący sposób współtworzących siłę – i jakość – artystycznego przekazu. Są to zresztą artyści o niebagatelnym dorobku i znaczących dokonaniach dla polskiej, nie tylko folkowej, muzyki. I tutaj ich wkład jest niebagatelny.
CZYTAJ TEŻ:
Wowakin "Latem", niespodzianki i nowości
Wawakin i "Wiązanka"
Pierwszą ze wspomnianych osób jest Marta Maślanka – wybitna cymbalistka, znana słuchaczom z wielu formacji, m.in. z Zespołu Polskiego i innych projektów Marii Pomianowskiej, Kapeli Brodów, współpracy ze znakomitymi artystami reprezentującymi tak różnorodne światy muzyczne, jak Kapela ze Wsi Warszawa, Michał Lorenc, Jan A.P. Kaczmarek, Paweł Mykietyn, Weronika Grozdew. Jej instrument znakomicie ubarwia, dopełnia brzmienie tria Wowakin, w paru momentach stając się wręcz wiodącym głosem.
Niemniejsze znaczenie – i niemniejsze wrażenie – robi pojawianie się na płycie Piotra Zabrodzkiego. Ten znakomity muzyk – multiinstrumentalista, kompozytor, producent ma w dorobku współpracę z takimi wykonawcami, jak m.in. Zdzisław Piernik, Tatsuya Yoshida, własną grupą Blast Muzungu, formacjami Baaba, LXMP, Pole / Polonka i wieloma innymi. Folkowa publiczność ma prawo pamiętać go z radiowego cyklu Miejscówka z Dwójką, gdzie wspólnie z Hubertem Zemlerem i Miłoszem Pekalą dał fantastyczny koncert z ludowymi tematami granymi na nietypowych dla ludowości instrumentach – od fortepianu przez pozytyw organowy po ksylofon. Jego obecność na płycie Wowakin nie musi być zatem zaskoczeniem, nawet biorąc pod uwagę, że gra tu na syntezatorze. Najważniejszy jest fakt, że to, co w opisie może wydawać się pomysłem ekscentrycznym, w muzycznym efekcie daje rewelacyjne efekty. Brzmienie syntezatora nie tylko tworzy z mikroświatem tria znakomitą harmonię, ale też wyprowadza go ku nowym przestrzeniom. Zresztą instrument Zabrodzkiego pojawia się ledwie w kilku utworach i jego obecność jest jednak dyskretna – podstawą jest tu nadal współbrzmienie tria liderów.
Na program płyty składają się własne opracowania ludowych tematów oraz jeden własny utwór. Wrażenie robią przede wszystkim zgrabne obery, ale znajdzie się tu i polka, i kołomyjka; znajdą się odwołania do twórczości Józefa Papisa, Jana Gacy, Józefa Kędzierskiego i tylu innych twórców. Jest też wspomniany autorski utwór Kinaszewskiej i Woźniaka, który bardzo zgrabnie wpisuje się w całość repertuaru, potwierdzając, że Wowakin odwołując się do tradycyjnych wzorców mówi pełnoprawnym własnym językiem. I tylko myli nieco tytuł płyty. To bowiem muzyka na wszystkie pory roku, muzyka opisująca świat – ten dawny i ten całkiem współczesny.
Tomasz Janas
Wowakin
"Latem"
Baba Studio 2024
Ocena: 4,5/5
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.