Spotkali się w 2016 roku, zagrali kilka wspólnych koncertów i postanowili wspólnie nagrywać, ich wspólny album Vodou Alé powstawał między Brukselą a Port au Prince. Co się stało, że od Vodou Alé ciężko się oderwać?
Ta współpraca udała się wyjątkowo przede wszystkim dlatego, że Ångströmers zdają sobie sprawę z tego, że Chouk Bwa pod wodzą obdarzonego potężnym, natchnionym głosem Jean-Claude’a “Sambatona” Dorvila doskonale znają się na swoim rzemiośle. To Haitańczycy prowadzą muzykę, Ångströmers za nimi podążają. Ale jak podążają. Na pierwszy rzut ucha wydaje się, że ich ingerencja jest niewielka, że dodają tylko trochę pogłosów, ech i efektów. Przy dokładniejszym spotkaniu z Vodou Alé, słychać, że Belgowie wchodzą w twórczy dialog z mizik rasin. Nie chcą dominować, ale nie chcą też wpasować się bezszelestnie w tradycję i Chouk Bwa na to przystają. Polirytmiczna muzyka perkusyjna i dubowa elektronika są ze sobą nierozerwalnie splecione, jedno nie mogłoby bez drugiego istnieć w takiej formie. Słychać to, porównując Vodou Alé z poprzednim albumem Haitańczyków, Se nou ki la!. Z towarzyszeniem Ångströmers Chouk Bwa grają mocniej, głośniej, szybciej, jeszcze bardziej podkreślają transowy charakter swojej muzyki.
Coraz więcej jest podobnych projektów czy zespołów, które prowadzą międzykulturowy dialog, na równych zasadach wykuwając nowe, hybrydowe, zglobalizowane (ale zakorzenione w różnych lokalnościach). Coś podobnego konceptualnie robi francusko-kolumbijski zespół Pixvae będący połączeniem mathrockowego tria Kouma i afrokolumbijskiego kolektywu Bambazu czy WILD/LIFE, polsko-rwandyjsko-tanzańsko-malawijska ekipa, której debiut Maloto/Dreams jest jedną z najciekawszych tegorocznych płyt. Muzyka “stamtąd” przestała być dodatkiem do zachodnich stylów i gatunków, coraz częściej dzieje się odwrotnie i to właśnie odwrócenie hierarchii jest na Vodou Alé najciekawsze.
Równocześnie stwierdzenie, że to po prostu modernizacja i zmiana kontekstu mizik rasin, przeniesienie jej w XXI wiek nie do końca oddaje prawdę. Zafascynowani analogowymi lub wintydżowo brzmiącymi syntezatorami i modularami Ångströmers snują wraz z Chouk Bwa opowieść retrofuturystyczną i jeśli dokądś przenoszą mizik rasin, to w kosmos. Trochę jakby Craig Leon chciał nagrać ponownie swój album “Anthology Of Interplanetary Folk Music” i na jego bazę zamiast muzyki zachodnioafrykańskich Dogonów wybrał Haiti, gdzie potomkowie afrykańskich niewolników stworzyli hybrydowy system wierzeń.
Vodou Alé zostało wydane przez szwajcarską oficynę Les Disques Bongo Joe, która wyrasta na czołowego europejskiego wydawcę muzyki zanurzonej w tradycji, ale poza nią wychodzącej, obiecujących hybryd i podlanych trochę staroświecką psychodelią wycieczek w dźwięki dla nas egzotyczne. Wspólny album Chouk Bwa i The Ångströmers idealnie wpisuje się w ten profil.
Michał Wieczorek
"Vodou Alé"
Chouk Bwa i The Ångströmers
Bongo Joe Records
Ocena: 4/5
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.