Jak to dobrze, że trwa jeszcze okres śpiewania – i słuchania, i grania – kolęd. Choć przyznać trzeba, że są przecież takie sposoby wykonywania tych tradycyjnych pieśni, takie pomysły na ich interpretowanie, które przenoszą w świat na tyle indywidualnych odczytań i uniwersalnych brzmień, że – zdaje się – bez większego zawstydzenia można ich posłuchać także w innych porach roku. Takim dziełem jest wydana w ostatnich tygodniach minionego roku najnowsza płyta krakowskiego tria Kroke. Jego członkowie przedstawiają oczywiście utwory w instrumentalnych (jedynie z wokalizami), ale zachwycających wersjach.
Już sam tytuł krążka – The World of Christmas Carols – doskonale definiuje jego zawartość. Mamy tu więc Bożonarodzeniowe tematy z różnych okresów historii i różnych zakątków świata: od pochodzących z wieku siedemnastego po te dwudziestowieczne. Są utwory bardzo popularne i mniej znane: z Danii, Irlandii, Francji, Hiszpanii, oczywiście Polski. Znajdziemy kompozycje Jana Sebastiana Bacha czy Charlesa Gounoda, oczywiście także Stille Nacht, Heilige Nacht Franza Xavera Grubera. Polskiemu słuchaczowi najbliższe mogą (powinny?) być, poza wspomnianym tytułem, także Jezus malusieńki czy W żłobie leży, choć tu i ówdzie powracają i inne znajome motywy. Zresztą dodać koniecznie trzeba, że całość jest niezwykle spójna i jedna nić zdaje się łączyć wszystkie tematy zamieszone na płycie. YouTube
Kroke to zespół, którego nie trzeba chyba specjalnie przedstawiać. To klasycy polskiej muzyki folkowej, muzyki świata, etno. Mają szczęście ci słuchacze, którzy śledzą poczynania tria od początku działalności, bo jego historia to przecież jedna z najbardziej fascynujących muzycznych opowieści na krajowej scenie muzycznej ostatnich trzech dekad. Zaczynali wszak od muzyki klezmerskiej, tworząc podwaliny współczesnego rozumienia tej tradycji w naszym kraju. Potem otwierali się na świat, na inne inspiracje, tworzyli własne kompozycje, zawsze pozostając w kontakcie z tradycją i zawsze dodając do niej „coś” od siebie. Oni, czyli altowiolista (a okazjonalnie też flecista, perkusjonista, artysta wykonujący wokalizy) Tomasz Kukurba, kontrabasista Tomasz Lato oraz akordeonista Jerzy Bawoł. Wszyscy na tej płycie w świetnej formie instrumentalnej.
Chyba nieco zaskakująco, przynajmniej dla części słuchaczy, krakowskie trio sięgnęło do tematów kolędowych. Być może jednak jego wcześniejsze dokonania pozwalały spodziewać się takiej propozycji. Faktem jest, że (mówiąc w uproszczeniu) historia polskiej muzyki folkowej / odwołującej się do tradycji obfituje w świetne płyty prezentujące kolędy, pastorałki, pieśni i piosenki Bożonarodzeniowe. Koniecznie trzeba tu przypomnieć o albumach, które nagrywali i wydawali tacy artyści jak m.in. Rodzina Pospieszalskich (zarówno ich zainteresowania, artystyczne aktywności, jak i fonograficzne efekty wspólnych nagrań wolno lokować w kręgu folkowym), Zespół Polski Marii Pomianowskiej, Muzykanci, Apolonia Nowak z Maciejem Rosenbergiem i zespołem Canor Anticus. Kapela Brodów, Joszko Broda, Hania Rybka, Krzysztof Trebunia i Trebunie-Tutki, Joanna Słowińska, Wowakin, Werchowyna, Babooshki – a to przecież nie wszystkie przykłady. O ile bowiem polska fonografia cierpi w ostatnich latach na ewidentną nadprodukcję słabych i jałowych artystycznie interpretacji kolęd, o tyle artyści z – umownie nazwanego kręgu folkowego – wiedzą co i dlaczego wykonują. Dlatego muzyczne efekty ich pracy wokół kolęd bywają więcej niż zadowalające.
Na tym tle za istotny należy uznać artystyczny zamysł krakowskiego tria. Kroke wybrało jedyną chyba słuszną drogę, próbując nadać tym klasycznym przecież tematom własny, autorski charakter. Bo przecież chyba tylko takie podejście ma sens. Nie po to, by, na siłę udziwniać tradycyjne tematy, ale by odpowiedzieć na pytanie sceptyka „po co?”. Po co nagrywać kolędy? Otóż, właśnie po to, by pokazać jak artystów bezpośrednio dotykają i dotyczą te kompozycje i ten temat. Nie są to więc urocze wprawki, czcze popisy technicznego i aranżacyjnego kunsztu, ale – twierdzę, że to wyraźnie słychać – jest to próba własnego, autorskiego interpretowania opowieści o narodzeniu. Jest to też (siłą rzeczy skrótowy) przegląd ważnych tematów mówiących o tymże narodzeniu przez wieki w muzyce tradycyjnej i klasycznej, czasami na przecięciu ich dróg.
Kroke wybrało jedyną chyba słuszną drogę, próbując nadać tym klasycznym przecież tematom własny, autorski charakter. Bo przecież chyba tylko takie podejście ma sens. Nie po to, by, na siłę udziwniać tradycyjne tematy, ale by odpowiedzieć na pytanie sceptyka „po co?”. Po co nagrywać kolędy?
Członkowie tria operują kameralnym brzmieniem – pełnym subtelności i wyrafinowanym. Ale też nie stronią od partii solowych, od improwizacji, czasami dość swobodnie traktując wyjściowy materiał. Zarazem są jednak świadomi tematu, konsekwentni w pomyśle na granie: raczej liryczni, melancholijni, cyzelują każdy utwór, aby stał się ważnym komponentem tak złożonej całości. Na płycie pojawiają się i goście. Nie mają decydującego wpływu na obraz całości, ale wzbogacają jego kontury, dodając barw – i świeżości. W kilku utworach wspiera trio jego „stary znajomy” Sławomir Berny na instrumentach perkusyjnych, na tarce gra w jednym utworze Dariusz Grela (realizator i współproducent nagrań), w jednym też utworze wspierają muzyków w wokalizie ich dzieci.
Przyznaję, że obawiałem się nieco tej płyty. Obawiałem się czy nie będzie to zbyt grzeczny, schematyczny i zarazem mało wyrazisty obrazek. Na szczęście moje obawy się nie spełniły. To ważna, piękna i chciałoby się wręcz powiedzieć: autorska opowieść. Czas pokaże czy był to bardziej tematyczny „skok w bok”, czy raczej rzecz wyraźnie wpisująca się w biografię zespołu. Tak czy inaczej naprawdę warto posłuchać tej świetnej płyty. Dopóki trwa jeszcze okres słuchania kolęd – a nawet i potem!
Tomasz Janas
„The World of Christmas Carols”
Kroke
[Oriente / Agencja Muzyczna Kroke]
Ocena: 4,5 / 5
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.