Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Dom, w którym mieszka Hajda Banda

Ostatnia aktualizacja: 28.02.2023 08:00
Przyjemnie jest pisać o fajnej folkowej płycie do tańca, która ma wszystkie potrzebne cechy do tego, żeby taką być.
Hajda Banda
Hajda Banda / Гайда Банда Foto: pr

Te najważniejsze to radość grania, energia i ogień oraz wysoki poziom wykonawczy. Czuć młodość i witalność, wieje wiosenny wiatr. Ta muzyka jest niby przewidywalna w tym sensie, że nie ma tu żadnych przełomowych odkryć czy wielkich niespodzianek, ale i nie o to chodzi. W zamian mamy sporo smaczków – np. aranżacyjnych, harmonicznych, obecnego w różnych momentach twórczego polotu, który w sumie sprawia, że taneczność i ruchliwość, a miejscami wręcz frenetyczność i fertyczność tej muzyki (można by ją podłożyć do dobrej kreskówki) wcale nie doskwiera, bo nie zawiera w sobie pustych przebiegów, że tak powiem. Wszystko jest po prostu w wysokim stopniu nasycone barwną muzycznością, urozmaicone i ciekawe również do słuchania. Bo i tańcząc, bawiąc się tak samo przecież słuchamy, tylko w innym nieco spektrum, nie wyłącznie świadomie, ale słuchają również nasze ciała.

Album Hajda Bandy nawiązuje wprost, do źródeł polskiej muzyki wiejskiej, w tym tych rzadko podejmowanych z pogranicza lubelsko-mazowiecko-podlaskiego, dominują jednak nuty i ekspresje te bardziej wschodnie, w największym stopniu białoruskie. Konteksty tej muzyki są przy tym dużo szersze niż tylko wiejskie, bo oto mamy już czasy folku osadzonego w… folku, zwłaszcza w tej jego słowiańskiej odsłonie, która nadeszła w sposób zauważalny gdzieś w połowie lat 90-tych. Znać nie tylko świadomą lekturę tychże folkowych tradycji, ale też zwyczajnie pokolenie muzyków Hajdy wychowało się na tej muzyce. I mam tu myśli oczywiście rodzime Orkiestrę św. Mikołaja, także Muzykantów, ale też i nowszy o co najmniej dekadę zagraniczny, bo petersburski kolektyw Otawa Jo. No i słychać, że udziałem ekipy Hajdy jest także doświadczenie tej nowej użytkowości muzyki ludowej/folkowej, która rozpleniła się po miastach wraz z ruchem domów tańca.

Utrafiona realizacja dźwiękowa zapewnia tej płycie dodatkową spoistość, miks dostarcza (takie mam wrażenie) trochę lepiszcza, dzięki któremu kapela brzmi naturalnie jakby instrumenty łączyły się ze sobą w akustycznej przestrzeni. Przydaje krągłości i zwartości, dzięki czemu całość toczy się jeszcze bardziej gładko. Wydobywa kiedy trzeba poszczególne instrumenty, a oprócz dwójki skrzypiec, które razem z harmonią trzyrzędową stanowią podstawę brzmienia, mamy tu basy, bębenek oraz cymbały – piękny instrument, co zdarza się nieczęsto. Zespół jest bardzo zgrany, energia kobieca z męską ładnie, harmonijnie w tej przecież dynamicznej, muzycznej układance równoważą się, a muzykanci i muzykantki mają też swoje indywidualne „momenty”. Chwilę dla siebie ma również bębnista, co jako miłośnik bębenków odnotowuję z przyjemnością. Fajnie gra z kapelą śpiew, a szczególnie podoba mi się głos cymbalisty (mało takich męskich głosów), jego barwa i podrzeszowska maniera rodem z kapeli Sowów. Hajda jako Banda przedstawia się na tej płycie tak zwinnie i dynamicznie, że kiedy zostaje (dwukrotnie) śpiew a capella, to czegoś zaczyna brakować, pozostaję z jakimś niedosytem wykonawczym, a pewnie i realizatorskim.

Słucha się tej Bandy lekko, a na pewno i lekko tańczy przy niej. Nie napisałem tego jak dotąd, ale przecież są tu także rzewne momenty i to niejeden – szczególnie tango, również chodzony kujawiak, a i do lirycznych w swojej taneczności zaliczyć należy walczyki. W sumie bardzo udany multikulturowy muzyczny miks. Bo to nie jest kapela z jednej dzielni, każdy z sześciorga artystów pochodzi skądinąd, na tym albumie jednak potrafią przekonać, że należą do jednego muzycznego domu. Co jeszcze? Jeśli w ramach wielkopostnych postanowień odłożycie tę płytę gdzieś wysoko na półkę, to uważajcie, bo może ni z gruszki, ni z pietruszki sama zacząć grać.

Remek Mazur-Hanaj

Hajda Banda

Hajda!

Karrot Kommando 2023

Ocena: 3,5-4/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 


Czytaj także

Humeniuk i inni – Ukraińcy w Nowym Jorku w latach 1928-1932

Ostatnia aktualizacja: 13.10.2020 08:00
Najsłynniejszym amerykańskim skrzypkiem z Polski był Ukrainiec Pawło Humeniuk (1883-1965). Urodził się w Podwołoczyskach (obecnie Підволочиськ), w tzw. Galicji Wschodniej, na wschód od Tarnopola, praktycznie już na granicy z Podolem.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ammar 808 przejmuje władzę

Ostatnia aktualizacja: 20.10.2020 08:00
Sofyan Ben Youssef, mieszkający w Brukseli tunezyjski producent lepiej znany pod pseudonimem Ammar 808, po wysłaniu muzyki maghrebskiej w kosmos na swoim poprzednim albumie „Maghreb United”, radykalnemu uwspółcześnieniu rytuałów z Bargou 08 czy wreszcie nadaniu jeszcze więcej barw tuareskiemu rockowi Kel Assouf, wybrał się do Chennai, stolicy południowoindyjskiego stanu Tamil Nadu w poszukiwaniu kolejnych inspiracji, kolejnej tradycji do modyfikacji i eksperymentowania.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Wiązanka" z ukłonem wobec mistrzów

Ostatnia aktualizacja: 27.10.2020 07:00
Zgodnie z tytułem ta płyta brzmi jak wiązanka ludowych tematów – tanecznych i lirycznych – zagranych przez prawdziwie zakochanych w nich miejskich muzyków. Pełna jest młodzieńczej wręcz radości, entuzjazmu, no i znakomicie brzmi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Poczuj rytm Czarnego Księżyca

Ostatnia aktualizacja: 03.11.2020 09:00
Z perspektywy Polski, Lua Preta, który inspiruje się tradycjami kuduro i baile funk, jest duetem wyróżniającym się na tle krajowej elektroniki, ale i z perspektywy Angoli błyszczą oryginalnym językiem muzycznym.
rozwiń zwiń