Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Apokaliptyczny folk spod Wawelu. Jarzmo i "Antropocen"

Ostatnia aktualizacja: 07.11.2024 09:00
Oberkowe rytmy i zagrywki przeniesione w bagnisty, zamglony, wiecznie jesienny klimat Krakowa.
Jarzmo to niesiona przez duet muzyków wizja przedapokaliptycznego świata.
Jarzmo to niesiona przez duet muzyków wizja przedapokaliptycznego świata.Foto: Kuba Kazanowski

Zaczęło się od instrumentu. Nyckelharpy, kojarzącej się przede wszystkim ze Skandynawią. Ten konkretny egzemplarz wykonała Monika Sobolewska dla swojego męża, Piotra Aleksandra Nowaka. Drugą połowę zespołu stanowi Katarzyna Bobik, grająca na instrumentach perkusyjnych. Oboje też śpiewają i obiecują, że podczas nagrywania albumu nie ucierpiała żadna gitara, bo z żadnej nie korzystali. Choć czasem trudno w to uwierzyć, bo ich folk jest pełen metalowego ciężaru. Nazywają to etno stonerem, ale więcej tu mglistego, dżdżystego, jesiennego Krakowa. Błyszczącego odbitym w mokrym od listopadowego deszczu bruku światłem latarni, z delikatną nutą smogu.

Krakowskość podkreślają obecnością plejady gości z podwawelskiego okołofolkowego środowiska. Kacper Szpyrka napisał tekst do „Chochołów”, które mogłyby się znaleźć na kolejnej płycie jego Kirszenbaumu. Daj Ognia wysłało podwójną reprezentację – Michała Biela i Annę Sitkę. On wyśmienicie gra na barabanie w „Oberku”, ona sprawia, że „Pług” jest jednym z najlepszych momentów „Antropocenu”. Michalina Malisz z Lyrre i jej lira korbowa z kolei przenoszą „Court Dances” nie tylko na szlachecki dwór, ale też daleko na północ, w okolice Sztokholmu.

Te skandynawskie skojarzenia przychodzą naturalnie, w końcu to tamtejsi muzycy najlepiej łączą tradycję z metalem. Hedningarna, Gjallarhorn, Garmarna – te wszystkie wpływy słychać u Jarzma, ale na dalszym planie. Najważniejsza jest polska tradycja, z której czerpią pełnymi garściami. Zwykle wygląda to tak, że to tylko punkt wyjściowy do dalszych poszukiwań, eksploracji. Jak w „Polce”, która meandruje, wyskakuje z tradycyjnego rytmu, z wiejskiego frazowania, wyrywa się z nich, by zaraz do nich wrócić. Jarzmu równie blisko jest do takich zespołów jak Black Ox Orkestar, Esmerine czy The Land of Kush, skupionych wokół kanadyjskiej wytwórni Constellation Records. Grają z podobną intensywnością, najbardziej słychać to w „Piosence o przemijaniu”, moim faworycie. Z łatwością przechodzą w nim z wielowątkowego, misternego motywu do, przepraszam za wyrażenie, srogiego, przesterowanego łojenia

Trudno oczekiwać od nich czegokolwiek innego, w końcu „Antropocen” to krzyk przed apokalipsą. Już w pierwszym utworze, „Big Heat” wprost poruszają przyszłość katastrofy klimatycznej i szukają winnych. Tylko że robią to po angielsku i to mój największy zgrzyt z tą płytą. Nie mogę się do niego przekonać, choć i tak po kilku przesłuchaniach jest lepiej niż przy pierwszym zetknięciu. Nie pasuje ten język do takiej muzyki. Na szczęście większość utworów jest instrumentalnych. A zaśpiewany przez Sitkę po polsku „Pług” brzmi po prostu wyśmienicie i to chyba jest dobry kierunek na przyszłość.

„Antropocen” pełen jest producenckiego brudu, przester wchodzi też na wokal. Dużo tu nieokiełznania, to muzyka rozczochrana, niedająca się łatwo wpisać w gatunkowe ramy, zbyt folkowa dla metalowców, zbyt metalowa dla folkowców i w tym swoim rozedrganiu pociągająca.

Michał Wieczorek

Jarzmo

Antropocen

Jarzmo 2024

Ocena: 3,5/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


Czytaj także

Muzyka Zakorzeniona w Radomskiem i Biskupiźnie

Ostatnia aktualizacja: 24.01.2021 06:00
Fundacja Muzyka Zakorzeniona w ubiegłym roku rozpoczęła działalność wydawniczą. Pod fundacyjnym szyldem ukazały się cztery płyty, a o dwóch ostatnich, “Biskupizna” oraz “Muzyka spod Radomia” w szczegółach opowiedział w audycji Piotr Baczewski. W rozmowie również o współczesnych możliwościach nagrywania muzyki wiejskiej na wsi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Kkismettin" i odczarowanie Nikozji

Ostatnia aktualizacja: 27.04.2021 08:00
Antonis Antoniou jest niespokojnym duchem. Gra w dwóch odnoszących sukcesy zespołach – Monsieur Doumani i Trio Tekke, z którymi eksploruje różne aspekty greckiego folku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dżerpedżeż czyli echo

Ostatnia aktualizacja: 28.09.2021 09:00
Polskie słowo oznaczające echo jest krótkie, sekundowe wręcz, efemeryczne, indywidualne, mało waży, z powietrzem się kojarzy i z nimfą. Czerkieskie (czy też adygejskie) dżerpedżeż jest dłuższym, bardziej złożonym słowem, twardszym, cięższym, konkretnym, mocnym, tworzy szerszą wspólnotę liter i kojarzy się bardziej z ziemią. Tak przynajmniej to wygląda, czy też brzmi, z polskiej perspektywy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Znany nieznany. Afgański klasyk odkryty na nowo

Ostatnia aktualizacja: 15.02.2022 10:00
Nashenas – nieznany w dari, jednym z urzędowych języków Afganistanu. Tak kazał się zapowiadać Mohammad Sadiq Fitrat, gdy wchodził na antenę kabulskiego radia. Bał się gniewu ojca i pozostał przy tym przydomku, nawet wtedy, gdy został jedną z gwiazd w swoim rodzinnym kraju.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Mistyka Baulów w kosmicznych obłokach

Ostatnia aktualizacja: 18.04.2022 21:00
Znów piszę o międzykulturowym spotkaniu, ale tym razem okoliczności były dużo dramatyczniejsze. “Matir Gaan” jest w zasadzie pokłosiem kryzysu uchodźczego z 2015 roku i albumem terapeutycznym.
rozwiń zwiń