Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Kurpie Białe – region na uboczu

Ostatnia aktualizacja: 13.06.2024 07:00
Nazwa Kurpie Białe jest bardziej etnograficzna, inna, również popularna, a nawet częściej używana w literaturze to Puszcza Biała, choć może bardziej geograficzna. Mówi się wtedy o Kurpiach (ludności) Puszczy Białej.
Kurpie Białe w obiektywie R. Hanaja
Kurpie Białe w obiektywie R. HanajaFoto: R. Hanaj

To region o niepewnej, nie do końca wykrystalizowanej tożsamości kulturowej, a może tylko nie do końca zbadanej i zadbanej? Świecił (i tak jest do dzisiaj) światłem odbitym. Bo najczęściej kiedy mówimy Kurpiowszczyzna mamy na myśli północną (na północ od Ostrołęki) Puszczę Zieloną, a mówiąc Kurpie mamy na myśli właśnie jej mieszkańców. O Kurpiach z Puszczy Białej często nie wiemy, a jeśli wiemy, to nie uważamy ich za tych głównych, „właściwych” Kurpiów. Nawet sam termin Puszcza Biała jest nowy, bo pierwszy raz napotykamy go w literaturze dopiero w roku 1929! Wcześniej mówiono i pisano o Biskupszczyznie, Puszczy Południowej czy też Nadbużnej.

I to jest ta główna różnica między Puszczą Białą a Zieloną, która miała wiele ważnych implikacji. Puszcza Zielona to były dobra królewskie, a Kurpie tamtejsi podlegali bezpośrednio władzy królewskiej, mieli własny samorząd. Puszcza Biała w widłach Bugu i Narwi zaś od średniowiecza stanowiła własność kościelną, a dokładnie biskupów płockich. Dlatego mieszkańcy Puszczy Białej byli określani czasem jako Kurpie-Gocie, czyli tacy, którzy odrabiają pańszczyznę, chociaż to określenie spopularyzował dopiero Henryk Syska, który był pisarzem, a jako badacz dziejów amatorem.


apolonia godlewska n.jpg
W zgodzie ze sobą. Apolonia Godlewska

Pierwszy kościół powstał w Puszczy Białej już w XI/XII wieku w Zambskach nad Narwią, równolegle z pułtuskim. Postawili go benedyktyni płoccy. Zambski nawet przez sto lat były miastem, potem jednak podupadły. Zaś pierwszą świątynię katolicką w Puszczy Zielonej wybudowano aż 450 lat później! Jednak to Kurpie pomiędzy Ostrołęką i Łomżą stworzyli spójną i oryginalną kulturę, która dotrwała do naszych czasów. Pod królem lepiej się żyło wolnym puszczakom, niż pod biskupem puszczakom pańszczyźnianym, chociaż jak pisze Maria Żywirska, do XVII w. były to tereny dość dobrze prosperujące, stosunkowo gęsto zasiedlone, „rozsądnie eksploatowana i rządzone przez biskupów płockich”, którzy w Pułtusku mieli zamek, a swoją letnią rezydencję wybudowali w Broku nad Bugiem, który był wówczas centrum gospodarki bartniczej. Kres temu położyły wojny szwedzkie, które nie dotknęły w takim stopniu Puszczy Zielonej. Duże obszary opustoszały. W II poł. XVIII w. władze kościelne próbowały jeszcze zainwestować w Puszczę Białą, organizując dużą akcję osiedleńczą. Było już jednak za późno, wkrótce Rzeczpospolita przestała istnieć.

Kultury materialnej i duchowej Puszczy Białej z dawniejszych wieków nie znamy. Nie wiemy czy była tak spoista i ciekawa jak puszczaków z północy, którzy mieli to szczęście, że mogli ją w miarę spokojnie przekazywać z pokolenia na pokolenie, utrzymując ciągłość. W formach materialnych zachowała się najlepiej w grupie pułtuskiej, np. czerwone hafty stamtąd stały się znane i cenione w XX wieku, także dzięki Cepelii. Podobnie jak taniec i muzyka dzięki lokalnemu zespołowi pieśni i tańca z Obrytego. W grupie ostrowskiej etnografowie nie potrafią precyzyjnie odtworzyć stroju ludowego. Muzyka wokalna reprezentowana jest przez nagrania, dokonane w roku 1952 w czasie Wielkiej Akcji Zbierania Folkloru i przechowywane dzisiaj w Instytucie Sztuki PAN. Weselnej muzyki z części ostrowskiej Puszczy Białej nikt nie nagrał. Kiedy zacząłem tam mandrować z magnetofonem, w połowie lat 90., śpiew jeszcze istniał, choć głównie religijny, dawna muzyka instrumentalna zaś zupełnie zniknęła z pejzażu społecznego. Udało mi się odnaleźć zaledwie kilku jej reprezentantów, a i tak miałem szczęście, że wśród nich był jeden wybitny skrzypek. Niemniej jednak wszyscy oni ukształtowani byli już w epoce harmonii, która wchodziła tam w obieg weselny dość wcześnie, bo jeszcze przed I wojną światową.


Szybkie tempo, w jakim znikał folklor muzyczny w czasach PRL-u między Wyszkowem, Długosiodłem, Ostrowią Maz., a Brokiem był związany głównie z bliskością centrum kraju, a szczególnie Warszawy. To otworzyło perspektywę poprawy materialnego bytu, co dla rolników, uprawiających ziemię V i VI klasy, tzw. laski i piaski, miało oczywiste znaczenie. Z dwóch najlepszych harmonistów jednego – Antoniego Prusińskiego z Poręby – zabili hitlerowcy w czasie wojny, drugi – Jan Pasztaleniec – przeniósł się do Wołomina, ale już nie zdążyłem go poznać. Skrzypka Aleksandra Bobowskiego odnalazłem na zachód od Warszawy. Śpiewak pogrzebowy z Przetyczy – Jan Karamuz – dojeżdżał codziennie pociągiem do pracy w Warszawie, gdzie zarabiał jako portier. Takie przykłady można by mnożyć.

Miałem więc przed sobą bardzo zdekompletowany obraz kultury muzycznej. Ale nawet opierając się na tak wątłej podstawie (plus oczywiście nagrania kilku śpiewaczek jeszcze urodzonych w XIX w. z IS PAN), nie sposób było nie zauważyć, że kultura muzyczna puszczaków z tej części Mazowsza nie była jednolita. W jej bardziej konserwatywnej części – w śpiewie – sporo było cech kurpiowskich z północy, a to w związku z tym, że w ramach akcji osadniczej sprzed ponad 200 lat sprowadzano właśnie Kurpiów z Zagajnicy, czy Puszczy Zielonej. Z tym że są to cechy osłabione, podobnie jak w mowie. Świadczą o tym też nazwiska, czasem, mając pod ręką metryki do poł. XVIII wstecz, można prześledzić skąd mniej więcej niektóre rodziny przywędrowały. Ale już później w ciągu XIX sporo osadników przeniosło się tu także z innych stron Mazowsza, zza Bugu i Narwi, z okolic Małkini itp. W niektóre okolice Puszczy klinem wchodziły wsie drobnej szlachty. Sporo mieszkało oczywiście Żydów i to nie tylko po miasteczkach, ale także osiadłych na roli, co gdzie indziej na ziemiach polskich było rzadkim zjawiskiem. Pomiędzy częścią pułtuską, a ostrowską, w okolicach bagna Pulwy, istniała niemała enklawa niemiecka, która zniknęła po II wojnie.

Słuchając, jako się rzekło, tej bardziej zachowawczej części folkloru muzycznego, czyli śpiewu, próbowałem wyłapać jakieś jego przejawy bardziej endemiczne. Jest ich niewiele, ale jednak są, w przyszłości postaram się je zebrać jakoś i przedstawić do fachowej analizy etnomuzykologom. I bardzo jestem ciekawy co z niej wyniknie. Na koniec zostawiam państwa z jednym z takich przykładów, śpiewa Marianna Śliz (1916-98).

 

Remek Mazur-Hanaj

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Świat bez Boga

Ostatnia aktualizacja: 23.03.2023 08:00
Człowiek religijny nie wyobraża sobie świata bez Boga. Takiego świata – myśli sobie – najzwyczajniej nie ma. Nawet ta, co wie pan, ona mieszka poza wsią, tam może sobie wierzyć w co chce, nawet „ta ona” w coś wierzy (czy też „ten on”).
rozwiń zwiń
Czytaj także

Lekcja życia i słuchania. Remigiusz Mazur-Hanaj w "Zapiskach ze współczesności"

Ostatnia aktualizacja: 28.02.2024 13:00
Czym jest słuchanie i jak słuchać z uwagą? Co sprawia, że nagranie terenowe jest doskonałe? Jak oddać intymność głosu czy instrumentu i zadbać, by zarejestrowany dźwięk sprawiał wrażenie naturalnego?
rozwiń zwiń