Tradycję tę zachowują dotychczas chrześcijanie obrządku wschodniego, wyznawcy prawosławia i grekokatolicy. Dopiero w drugiej połowie IV wieku, do liturgii Kościoła powszechnego, wprowadzone zostały dwie odrębne uroczystości: święto Bożego Narodzenia i święto Objawienia się Boga światu. Jest to pamiątka hołdu, jaki Trzej Mędrcy ze Wschodu, inaczej Trzej Królowie, z Indii, Persji i Arabii, których w Polsce nazywamy Kacprem, Melchiorem i Baltazarem, złożyli Dzieciątku Jezus.
W Kościele dzień Trzech Króli zamyka cykl świąteczny Bożego Narodzenia. W dawnym polskim, obyczaju domowym dzień ten zamykał również czas świąteczny i szczodry, był to bowiem ostatni z dwunastu szczodrych dni i wieczorów. Był to więc dzień odwiedzin, poczęstunków, wręczania sobie drobnych darów.
Do domów przychodzili kolędnicy, z turoniem, z kobyłką, z niedźwiedziem, a także chłopcy przebrani za Trzech Króli, w złotych, tekturowych koronach, a czasami w uroczystych szatach, z wypożyczonych z zakrystii kościelnej starych kap i ornatów. Wszyscy składali życzenia gospodarzom, prosili o datek, a mogli w tym dniu spodziewać się sutego poczęstunku i jałmużny. Gospodynie rozdawały im hojnie kawałki kołacza, szczodrakowe bułki i pierogi.
W święto Trzech Króli, jak i w wigilię Nowego Roku, na Kurpiach, Podlasiu, na Warmii i Mazurach pieczono ciasta w formie zwierzątek, pojedyncze zwane byśkami (mogły również przedstawiać dwa koniki, świnki, gąski, jelonki, pieski, niedźwiedzie, zające itp.) lub wypieki złożone z kilku albo nawet kilkunastu zwierzątek, umieszczonych na okręgu i wówczas nazywane nowym latkiem. Miały one przez cały, nadchodzący rok zapewniać myśliwym sukcesy podczas polowań, a gospodarzom pomyślność w ich pracy, a głównie w zabiegach hodowlanych.
We wszystkich domach, i na wsi i w mieście, rozdawano dzieciom czerwone jabłka i orzechy, które miały im zapewnić rumieńce i mocne, zdrowe zęby.
W miastach i na szlacheckich dworach, na zachodnią, cudzoziemską modę bawiono się w wybory króla migdałowego. Zabawa ta popularna np. we Francji i w Anglii, ok. XVIII wieku, przyjęła się także w Polsce, głównie w bogatych domach mieszczańskich. Polegała na poszukiwaniu migdała ukrytego w jednym z przygotowanych dla gości ciastek lub słodkich rożków. Ten, kto znalazł migdał w swoim rogaliku, obwoływany był królem migdałowym i tytuł ten nosił aż do końca karnawału. W ten sam sposób wybierano królową migdałową. Parę królewską otaczano szczególnymi względami i honorami podczas wszystkich karnawałowych zabaw, słuchano ich poleceń, bawiono się zgodnie z ich upodobaniami i dyspozycjami.
***
Tekst pochodzi z książki "Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne" dr Barbary Ogrodowskiej, wyd. Muza, Warszawa 2010.
Opracowała: Hanna Szczęśniak
Więcej tekstów dotyczących ludowej obrzędowości dawniej i dziś w dziale świętujemy.