Cozganie lnu to zdejmowanie główek, które po wymłóceniu zostawiano na zasiew w przyszłym roku. Siemię lniane dawano cielakom do pojenia, również robiono z nich olej dla ludzi. Olej konsumowano na zimno, nie smażono na nim.
Następny etap obróbki lnu to wymoczenie. Zostawiano len na łąkach, aby rosa go zmoczyła. Kiedy zauważano ze paździor oddziela się od włókna wystawiano go przy domach, pod lasem. Mężczyźni kopali długie doły w których paliło się ognisko i suchym, gorącym dymem suszyło się len, a potem kobiety na tarlicach go łamały. Było to bardzo mozolne zajęcie, które skupiało całe gromady ludzi, głównie młodych dziewczyn. Dużo przy tym opowiadano sobie przeróżnych historii.
Następnie wyklepywało się len i wyczesywało na szczotkach, żeby pozbyć się resztek paździorów. Dokonywało się segregacji, najwyższy gatunek lnu nazywano partem. Był on najczęściej przeznaczany na handel, na koszule i męskie kalesony. Kobiety nosiły stroje z lnu drugiego lub trzeciego sortu. Najgorszy sort lnu szedł na pakuły i worki.
- Gdy len był wyklepany i wyczesany kobiety siadały do kołowrotków i przędły. Na wsiach ośmiolatki już potrafiły to robić. Cały okres adwentu był na to przeznaczany, a kiedy wszystkie nitki były uprzędzione lądowały na zwijakach lub talkach. Po zdjęciu w pasmach były farbowane lub bielone w zależności od przeznaczenia - opowiadała Laura Bziukiewicz.
***
Audycja: Cudowytwórcy
Przygotowała: Patrycja Zisch
Data emisji: 14.03.2020
Godzina emisji: 8.50
gs