W audycji wysłuchaliśmy Scherza h-moll op. 20 w wykonaniu Ivo Pogorelićia z roku 1998. Samo Scherzo to kompozycja z 1830 roku. Chopin przebywał wówczas w Wiedniu, po raz pierwszy spędzając Święta poza domem rodzinnym. Ivo Pogorelić, chorwacki pianista, który podobnie jak Dang Thai Son brał udział w Konkursie Chopinowskim w 1980 roku przez wielu był uważany za potencjalnego zwyciężcę Konkursu. Reprezentujący wówczas Jugosławię Pogorelić nie został jednak dopuszczony do finału. Na znak protestu oceniająca wówczas uczestników Martha Argerich opuściła jury.
Poza Ivo Pogorelićiem w roku 1980 na Konkursie Chopinowskim wystąpił także Dang Thai Son. Jako pierwszy Azjata zdobył on wówczas najwyższe wyróżnienie. Oprócz zdobycia pierwszej nagrody, został także okrzyknięty najlepszym wykonawcą mazurków (nagroda Polskiego Radia). Wysłuchaliśmy zatem mazurków op. 59 w jego wykonaniu.
W „ludowej" części audycji audycji wysłuchaliśmy radycyjnych kolęd z różnych regionów Polski, w tym archiwalnych nagrań kolędników z Wielkopolski, pośród których usłyszymy Leonarda Śliwę, doskonałego pedagoga i muzyka z Wolsztyna (zmarłego w 2012 roku). Śliwa był reprezentantem regionu kozła – obszaru Zachodniej Wielkopolski nad rzeką Obrą, obejmującego 7 gmin. Z artystą Kuba Borysiak rozmawiał w roku 2010 podczas karnawału w Bukowinie Tatrzańskiej.
- W Wielkopolsce, zaginęła tradycja kolędowania. Nam, jako muzykom opiekującym się tradycją muzyczną regionu kozła, jest trochę łatwiej. Od 1575 roku mamy tu już wzmianki o koźle. To tradycja ciągła. My nie szukamy melodii. Mamy melodie od swoich pradziadków. Choć kolędowanie trochę zaginęło to od pięciu lat po wsiach znów zaczęli chodzić chłopcy z kozłem, ubrani w tradycyjne stroje.
W regionie Leonarda Śliwy kolędowano z szopką. Młodzi mężczyźni ubrani byli w elementy stroju ludowego, nie brakowało im dzwonków, które z dala już obwieszczały przybycie kolędników.
- Wielkopolskie kolędowanie jest szybkie. O ile już w Sieradzu, gdzie wpływy idą bardziej od Łowicza, to są przedstawienia herodowe, bardziej teatralne, po dworach, o tyle u nas chodziło o to, by jak najszybciej przejść po domach i jak najwięcej zebrać. Bo może się pogoda zepsuć, bo może ktoś gdzieś nie dojść. A dawano wszystko, co było: i śledzia, i królika, nieraz i kota! I pędzoną gorzałkę też dali. I my staramy się zachować jak najwięcej aspektów tej tradycji. – Leonard Śliwa zwracał uwagę na zmiany materialne, niosące za sobą także zmiany społeczne. – Widać ten postęp. Nawet w kolędniczych strojach! Kiedyś chodzono w takich „drewniokach”, „okulokach”. Teraz nie ma już tej „naturalnej” odzieży jaka była wtedy. Która kiedyś przecież z dziada-pradziada była przekazywana. Jak był jakiś kożuch, porządny, kabot, kufajka, wszystko to przechodziło z dziada-pradziada!
Czy warto wskrzeszać kulturę tradycyjną? Jej przedstawiciel uważa oczywiście, że tak. Poza niesieniem dobrej nowiny, jest to także nauka rodzimych zwyczajów u podstaw. Wciąż może być ona przekazywana z pokolenia na pokolenie i, choć w nieco zmienionej formie, nieść za sobą uniwersalne treści.
- Jeśli chodzi o kolędowanie, dobrze, że ta tradycja jest. W ten sposób okazujemy szacunek, nowonarodzonemu Bogu, gospodarzom. To powinszowanie, życzenie zdrowia, to wszystko jest optymistyczne, niesie nadzieję.
***
Tytuł audycji: Chopin na ludowo
Prowadził: Kuba Borysiak
Data emisji: 28.12.2021
Godzina emisji: 20.00