Nie było to pierwsze pojawienie się tej jednostki monetarnej na ziemiach polskich. Istotą tej zmiany był fakt opracowania jej jako głównej, a nie zastępczej nazewniczo. Złoty został wprowadzony do obiegu dopiero 29 kwietnia 1924 roku w ramach reformy pieniężnej Władysława Grabskiego, ówczesnego Premiera Rządu i Ministra Skarbu.
Koniec polskiej marki
Zanim jednak pojawiły się stosowne regulacje nazewnicze, z pierwszych chwil od odzyskania niepodległości w 1918 roku, zastanawiano się jak powinny nazywać się "polskie pieniądze". Wkroczenie w okres II Rzeczypospolitej kontynuowało wiele funkcjonujących do tej pory mechanizmów gospodarczych, a jednym z nich była kontynuacja dotychczasowego systemu monetarnego w postaci marki polskiej.
Pojawienie się marki polskiej w obiegu monetarnym na ziemiach polskich tak jest przedstawiane przez Janka Gajewskiego w artykule "Polski złoty - historia powstania" (fxmag.pl): "W trakcie I wojny światowej,zajęciu przez Niemcy części ziem polskich do obiegu wprowadzono polskie marki z białym orłem w koronie. W 1918 rozpoczęła się II Rzeczpospolita, a jej oficjalnym środkiem płatniczym była nadal marka polska. Państwo polskie borykało się z wieloma problemami, finansowymi włącznie. Planowano emisję nowych monet, nawet wybito monety próbne, ale do obiegu nie weszły. Nowe państwo miało ogromne trudności z przyciągnięciem kapitału zagranicznego. Emitująca pieniądze Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa zaczęła dodrukowywać je bez pokrycia. Rozszalała się hiperinflacja. Stopa rocznej inflacji osiągnęła 3 tysiące procent. Nastąpił koniec polskiej marki".
"Lech", "pol" i "piast"
W okresie tuż po odzyskaniu niepodległości zaczęto spierać się co do nazwy polskiej jednostki monetarnej, a największą popularność zyskały "lech", "pol" i "złoty". Co ciekawe, proponowano także nazwy odnoszące się jeszcze bardziej do historii Polski i były to "piast", "sarmat" oraz "kościuszko". Trzeba wiedzieć, że w wyniku różnych systemów monetarnych poszczególnych trzech zaborców Polska stała się państwem przypominającym bardziej "kantor walutowy". W obiegu znalazły się używane wcześniej w poszczególnych zaborach marki polskie, marki niemieckie, korony austriackie, ruble rosyjskie, hrywny i karbowańce ukraińskie, marki wschodnie i ruble niemieckie. Oprócz tych walut Polacy posługiwali się także dolarami amerykańskimi, frankami szwajcarskimi i funtami brytyjskimi i nie były to jedyne środki płatnicze - miejscowo w obiegu pojawiały się też banknoty i monety o charakterze zastępczym, emitowane przez różne przedsiębiorstwa oraz gminy i powiaty.
O tej trudnej sytuacji gospodarczej II RP, kiedy to Polacy sperali się co do nazwy waluty, a hiperinflacja galopowała mimo tych sporów, opowiada artykuł Ewy Olkuśnik "Podwójne urodziny złotegp– 1919 I 1924 - jak powstała waluta niepodległej Polski" (portal edukacyjny historiaposzukaj.pl). Czytamy tam: "Władze polskie zdawały sobie sprawę z dramatycznej sytuacji. Absolutną konieczność stanowiło ustabilizowanie pieniądza, co dałoby poczucie bezpieczeństwa przedsiębiorcom i zwykłym obywatelom. Józef Piłsudski, pod wpływem ministra skarbu Józefa Englicha, już 5 lutego 1919 roku wydał dekret o wprowadzeniu nowej waluty. Miała nosić nazwę "lech". Nie przypadło to do gustu większości parlamentarnej, która 28 lutego – uchylając dekret Naczelnika Państwa – postanowiła, że "Jednostka monetarna polska ma nazwę «złoty», którego setna część nazywa się «grosz»". Na brzęk swojskich złotówek w portfelach jednak trzeba było jeszcze poczekać".
Pierwsze lata niepodległości
Wszelkie działania ujednolicające polski system monetarny musiały być dokonane jak najszybciej. Inflacja zaczęła dość szybko osiągać poziom hiperinflacyjny... pół kilograma chleba kosztowało w Warszawie 3 marki polskie w roku 1918, niecałe dwa lata później 5 marek, w 1921 już 35 marek, by z początkiem roku 1923 osiągnąć wartość 600 marek polskich. W maju 1923 było to już 1000 marek, we wrześniu 16 tysięcy, a z końcem roku poszybować aż do wysokości 96 tysięcy. Emitent pieniędzy miał trudności z nadążaniem projektowania i drukowania nowych nominałów... i z końcem 1923 roku doszedł do banknotu dziesięciomilionowego. Nie dziwi więc stwierdzenie, że często po drobne zakupy szło się z walizką pieniędzy.
Ewa Olkuśnik tak opisuje ten okres: "Pod koniec 1923 roku budżet państwa borykał się z ogromnym deficytem, a inflacja sięgnęła zenitu. W grudniu 1919 roku za dolara amerykańskiego płacono 120 marek polskich, trzy lata później – 17 850 marek, w Sylwestra 1923 roku jeden dolar wart był 6 400 000 marek! Na szczęście właśnie w tym momencie, 19 grudnia 1923 roku na czele Rady Ministrów stanął Władysław Grabski. Nowy premier zapowiedział w exposé zrównoważenie budżetu i przeprowadzenie reformy walutowej. W ruch poszła machina ustawodawcza, rozpoczęto prace organizacyjne. Zgodnie z ustawą z 1919 roku centralny bank emisyjny miał nosić nazwę Bank Polski. Postanowiono, że będzie to forma spółki akcyjnej, co zapewni mu niezależność od władz państwowych".
Rozporządzenie prezydenta Stanisława Wojciechowskiego z kwietnia 1924 roku regulowało wprowadzenie nowej waluty o nazwie "złoty" przez Bank Polski. Wymiana pieniędzy trwała do lipca i dawała Polakom przelicznik 1 złoty za 1 800 000 marek polskich. Podobnie do franka szwajcarskiego określono też wartość pieniądza - 1 złoty "dzielił się na 100 groszy i miał wartość 0,3226 grama złota próby 900/1000". W tamtym czasie 1 dolar amerykański kosztował 5,18 złotego.
Tu należy się też istotna informacja dotycząca poprawności językowej podczas określania nazwy "złoty" wraz z liczebnikami. Niektóre rzeczowniki w języku polskim odmieniają się jak przymiotniki i tak właśnie jest ze złotym. Odmieńmy go przez przypadki: w liczbie pojedynczej złoty, złotego, złotemu, złoty / złotego, ze złotym, o złotym, złoty!; a w liczbie mnogiej złote, złotych, złotym, złote, ze złotymi, o złotych, złote! Stąd mamy "1 złoty, 2 złote", ale już "5 złotych". Tak podaje portal "polszczyzna.pl".
Warto też wiedzieć o dalszych regulacjach opisanych przez Marikę Naskręt: "Dla liczb z zakresu 5–14 lub gdy ostatnia cyfra liczby wynosi 1, 5, 6, 7, 8, 9, 0 mówi i pisze się „złotych” (np. 18 złotych, 85 złotych). Te liczby łączą się z dopełniaczem. Ostatnia cyfra 2, 3, 4 – mówi i pisze się „złote” (np. 42 złote, 104 złote). Liczby te z kolei podaje się w formie mianownika. Formę złoty zastosujemy, gdy łączy się z liczebnikiem jeden, np. To kosztuje jeden złoty. Inaczej będzie już w wypadku wyrażeń 21 zł, 61 zł, 151 zł, 1001 zł itp., które również mają ostatni człon jeden. Mówi się zawsze dwadzieścia jeden złotych, sześćdziesiąt jeden złotych, sto pięćdziesiąt jeden złotych, tysiąc jeden złotych (a nie: złoty)".
PP