Bogdan Borusewicz powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że w jego opinii generał Kiszczak jest winny śmierci górników. Borusewicz uważa, że jest związek między użyciem broni w kopalniach Wujek i Manifest Lipcowy a szyfrogramem, który generał Kiszczak rozesłał do jednostek milicji 13 grudnia 1981 roku.
"Ten wyrok niestety nie dziwi"
Dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej historyk Łukasz Kamiński jest zdania, że przez rodziny ofiar z kopalni Wujek wyrok zostanie odebrany jako brak zadośćuczynienia.
- Sądy III RP niezwykle rzadko skazywały sprawców lub współsprawców zbrodni komunistycznych i w tym sensie ten wyrok nie jest zaskoczeniem - mówi historyk. W jego ocenie sprawę zbadali już historycy. - Tutaj rola Kiszczaka jest dość dokładnie opisana i raczej nie zmieni się na jego korzyść - podkreśla Kamiński.
"Odpowiada politycznie i etycznie"
Także zdaniem historyka profesora Wojciecha Roszkowskiego, ten wyrok nie zdejmuje z generała Kiszczaka odpowiedzialności moralnej za tamte wydarzenia. Profesor Roszkowski rozumie jednocześnie decyzję sądu, który uznał, że szyfrogram zezwalający na użycie broni ostrej przez oddziały milicji jest niewystarczający do skazania Kiszczaka.
Profesor Roszkowski podkreśla, że w wymiarze moralnym i historycznym wina generała Kiszczaka za śmierć górników w Wujku jest bezdyskusyjna i sam oskarżony prawdopodobnie ma tę świadomość.
Politycy rozczarowani wyrokiem
Paweł Olszewski z PO uważa, że Czesław Kiszczak ponosi odpowiedzialność polityczną i etyczna za działania, które w imieniu reżimu komunistycznego były wymierzone w obywateli polskich. Dodaje, że generała Kiszczaka osądzi historia ale, podkreśla Olszewski, Kiszczak nie może mieć czystego sumienia w sprawie śmierci górników z Wujka.
Mariusz Błaszczak z PiS liczy na to, że prokuratura odwoła sie od wyroku wydanego przez sąd w sprawie Kiszczaka. - Ci którzy wydawali rozkazy, które skutkowały mordowaniem ludzi, powinni za to odpowiedzieć - podkreśla Błaszczak.
Jerzy Wenderlich z SLD nie chce interpretować wyroku sądu, bo - jak mówi - należy wierzyć wymiarowi sprawiedliwości. Jego zdaniem szyfrogramu wysłanego przez gen. Kiszczaka do komendanta wojewódzkiego MO, nie można interpretować jednoznacznie jako zgodę na użycie broni. - I tak uznał sąd - podkreśla Wenderlich.
Sąd nie uznał argumentów prokuratury
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił byłego szefa MSW generała Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników w kopalni Wujek w 1981 roku.
Zdaniem prokuratury, generał Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 roku jako szef MSW szyfrogram do jednostek milicji, mających między innymi pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom "oddziałów zwartych" MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, co miało być podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek". Sąd nie uznał argumentacji prokuratury.
Sprawa odpowiedzialności generała Kiszczaka ciągnie się od 17 lat. Obecny proces był już czwartą próbą uporania się z wydarzeniami z grudnia '81 roku. W pierwszym procesie sąd uznał Kiszczaka za winnego, w drugim wymiar sprawiedliwości go uniewinnił, a trzecia próba zakończyła się umorzeniem.
W kopalni Wujek 16 grudnia 1981 roku, 3 dni po wprowadzeniu stanu wojennego, podczas pacyfikacji kopalni, doszło do starć manifestujących z oddziałami ZOMO. Od milicyjnych kul zginęło 9 górników.
Polecamy serwis Radia Wolności>>>
mch