”Nie ma już Wandei, obywatele republikanie. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła ona pod naszą wolną szablą. Grzebię ją w bagnach i lasach Savenay. Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety. Tępiłem wszystkich (…) My nie bierzemy jeńców, trzeba by im było dawać chleb wolności, litość to zaś nie rewolucyjna sprawa” – donosił do Paryża gen. Westermann dzień po zwycięstwie.
Dla jakobinów Wandea stała się symbolem kontrrewolucji. Rewolucyjny Paryż nie starał się ani zbadać, jak doszło do rewolty wandejskiego chłopa, ani nie dążył do jakiegokolwiek załagodzenia konfliktu, pacyfikacji metodami humanitarnymi. Wręcz przeciwnie, dopiero wówczas, po krwawych zwycięstwach i masakrze głównych sił wandejskich podjęto plan bezlitosnej, w istocie całkowicie zbędnej, a okrutnej pacyfikacji całego terytorium Wandei przysłowiową metodą krwi i żelaza. Obraz Wandei w optyce Paryża to kraina mityczna, niezrozumiała i złowroga, którą należy spacyfikować do ostatniego mieszkańca włącznie.
Nz: Powstańcy namawiają Cathelineau do objęcia przywództwa powstania. Fot. Wikipedia.
Wydarzenia z lat 1793-1796, nazywane kontrrewolucją ludową lub wojnami wandejskimi, opisał francuski historyk Reynald Secher w książce ”Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – departament zemsty”. Jej publikacja we Francji w 1986 roku wywołała lawinę dyskusji.
Wolność, równość, terror
Należy zacząć od podstawowych faktów, czyli co się właściwie stało? Wandea – ubogi departament północnej Francji, pozbawiony większych ośrodków miejskich (90% mieszkańców zamieszkiwała wieś). Region zacofany społecznie, który niewiele zyskał dzięki Rewolucji. Pomimo tego ludność Wandei początkowo dobrze przyjęła obalenie monarchii.
Detonatorem wydarzeń, od czerwca 1790 roku, było mieszanie się władz do spraw religijnych. Przede wszystkim funkcjonowania parafii, będących kluczową formą organizacji życia mieszkańców. Nigdzie odmowa przysięgi na konstytucję cywilną duchowieństwa nie była tak silna jak w Wandei. Władze gminne, które wolały oprzeć się na decyzjach urzędników okręgowych i departamentalnych, opowiadając się w ten sposób przeciw zaufaniu własnej ludności, zostały w jej oczach zdyskredytowane. W 1793 roku na czele lokalnych społeczności Wandei nie stała już żadna władza, a w ruch poszły mechanizmy kontrrewolucji ludowej. Bezpośrednią przyczyną tego buntu rozpaczy był zamiar poddania tych ludzi służbie bezbożnictwu, czyli pobór rekruta w marcu 1793 roku.
Powstanie zostało zmiażdżone, a po ustaniu walk do działań ruszyły tzw. ”piekielne kolumny” kierowane przez gen. Turreau i komisarza Carriera. Oddziały te systematycznie paliły wsie i miasta, eksterminując ich ludność. Uderzający jest fakt, że zmiażdżona zostaje nie Wandea zwycięska, ale Wandea już rzucona na kolana. Była to najbardziej okrutna z wojen religijnych i pierwsze ideologiczne ludobójstwo.
Nz:Bój o Cholet, fot. Wikipedia.
Czarna plama rewolucji
Publikacja tej książki we Francji, w roku 1986, wywołała burzę z racji jasno sformułowanej tezy, że władze rewolucyjne dokonały ludobójstwa na ludności Wandei. Szukając odniesień myślę, że można to porównać do dyskusji jaką wywołał w Polsce mord w Jedwabnem. Może właśnie dlatego wywołały taką falę polemik, jako że trudno udokumentowaną prawdę zderzyć z powszechną, ideologiczną interpretacją Rewolucji Francuskiej i przedstawiania Polaków wyłącznie w kategorii ofiar w trakcie II Wojny Światowej.
Zagadnienie pozostaje żywe i stosunkowo słabo zbadane, w porównaniu z innymi wydarzeniami Rewolucji Francuskiej, mimo upływu ponad 200 lat. Przyczyną tego jest pewien ostracyzm, którym podlegały przez wiele lat w historiografii francuskiej wydarzenia w Wandei. Powstanie należało do historii pozaoficjalnej. Wszak Rewolucja jest wcieleniem sprawiedliwości, równości i dobra, więc nie ma tu miejsca na jakiekolwiek oskarżanie i rozliczanie rewolucyjnych władz z dokonanego ludobójstwa.
Jednym z autorów łamiących powszechnie przyjętą konwencję jest właśnie Reynald Secher. Ludność zamieszkująca ten departament została, jego zdaniem, poddana eksterminacji. Masowa i okrutna eksterminacja ze względu na pochodzenie. Kto był z Wandei – miał zginąć. Po tym jak jej mieszkańców potopiono, okaleczono i rozszarpano, zapomniano o nich.
Nz: Topienia w Nantes, fot. Wikipedia.
Odkrycia po latach
Co nowego książka wnosi do badań nad wydarzeniami w Wandei? Wnosi przede wszystkim prezentację niezwykłego bogactwa historycznych źródeł. Wydawało się bowiem dotąd, że wszystko na temat Rewolucji zostało już powiedziane. Jednak przed Reynaldem Secherem, urodzonym w Nantes, otwierały się liczne archiwa rodzinne, dające szerszy pogląd na sprawę.
Tytuł książki zaszokował i szokować powinien, ale jest właściwy. Wola zniszczenia Wandei, według badań, jest oczywista – wyraża się w przemówieniach wyrażanych w Konwencie. Istniała potrzeba ludobójstwa, wycięcia w pień całej ludności miast i wsi, skoro ośmielała się sprawiać trudności Rewolucji.
Wojna w Wandei, a później ponure dzieło terroru trwały długo – aż po czasy rządów Konwentu w 1796 roku. Ogółem zginęło około 200 tysięcy ludzi, stoczono 17 dużych bitew i ponad 700 potyczek.
mjm