Inicjatorem strajku był Andrzej Szewczuwianiec. To dzięki niemu została zatrzymana suwnica na Wydziale Zgniatacza. Potem do strajkujących dołączyli pracownicy kolejnych wydziałów i zakładów Kombinatu Metalurgicznego.
27:46 RWE_Strajki1988_27.04.1988.mp3 Oświadczenie Lecha Wałęsy przeczytane telefonicznie przez Janusza Onyszkiewicza – rzecznika Solidarności (oświadczenie dotyczy sytuacji strajkowej w Polsce); rozmowa Macieja Morawskiego z Janem Rokitą o strajku w Nowej Hucie, aud. Krystyny Miłotworskiej. (RWE, 27.04.1988)
– Bardzo zależało nam na tym, żeby ludzie odebrali ten strajk nie tylko jako nasz protest, hutników walczących o swoje sprawy, ale znacznie szerzej, dlatego dołączyliśmy postulat dotyczący rekompensat dla nauczycieli, służby zdrowia, emerytów i rencistów. Dyrekcja huty miała przygotowane pieniądze na zaspokojenie potrzeb płacowych, ale nie miała kompetencji, by prowadzić negocjacje w sprawie szerszych żądań – mówił PAP Maciej Mach, uczestnik strajku.
Hutnicy żądali m.in. wyższych pensji i podwyższenia stawek zaszeregowania, co zrekompensowałoby podwyżki cen wprowadzone przez władze w lutym 1988 roku. Później dołączono także postulaty dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa strajkującym, nierepresjonowania Komitetu Strajkowego i załogi uczestniczącej w strajku, zapłaty za czas przestoju, rzetelnego informowania społeczeństwa o sytuacji w Kombinacie, podniesienia rekompensaty dla pracowników zatrudnionych w przemyśle, oświacie i służbie zdrowia oraz rencistów i emerytów, przywrócenia do pracy czterech działaczy Solidarności: Witolda Bawolskiego, Stanisława Handzlika, Edwarda Nowaka i Andrzeja Ruska.
Na teren kombinatu przedostali się zwolnieni wcześniej pracownicy huty: Jan Ciesielski, Mieczysław Gil i Stanisław Handzlik, co podniosło morale strajkujących. 4 maja do huty przyjechali: Halina Bortnowska, Jan Olszewski i Andrzej Stelmachowski, którzy występując z upoważnienia sekretarza generalnego Episkopatu Polski, podpisanego też przez kard. Franciszka Macharskiego, podjęli się mediacji pomiędzy Komitetem Strajkowym a dyrekcją huty.
Robotnicy mieli nadzieję na porozumienie, tymczasem 5 maja o godzinie 1 w nocy brygada antyterrorystyczna, funkcjonariusze ZOMO oraz funkcjonariusze SB przystąpili do pacyfikacji strajku. Zatrzymano 79 osób.
Dzień wcześnie, 25 kwietnia zastrajkowali robotnicy w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych w Inowrocławiu i Bydgoszczy.
– W latach 80. XX wieku dominującym nastrojem była apatia, brak nadziei, upadek wiary, że za naszego życia sytuacja w sposób radykalny się zmieni – mówił prof. Jerzy Eisler w rozmowie z Portalem PolskieRadio.pl w 2014 roku.
Zobacz i posłuchaj całej wypowiedzi:
Strajki 1988 roku
W 1988 roku Polskę ogarnęła fala strajków. Ich uczestnicy stawiali żądania ekonomiczne i polityczne. Uświadomiło to rządzącym, że nad kolejnymi wystąpieniami sfrustrowanego społeczeństwa mogą nie zapanować. Porozumienie z opozycją stało się koniecznością.
PRL z końcem lat 80. XX wieku znajduje się w tragicznej sytuacji społecznej i gospodarczej. Brakowało podstawowych towarów, ceny rosły astronomicznie. W nastrojach społecznych dominowała rezygnacja, marazm, poczucie beznadziei.
Od 1986 roku władze zaprzestały karania opozycjonistów więzieniem, zaczęły stosować represje finansowe. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza wyraźnie słabła, jednak nadal sprawowała monopol kontroli politycznej i nie chciała przedstawić programu rzeczywistych reform.
Solidarność z kolei, choć po dekadzie podziemnej walki też osłabiona i bez energii z lat 1980-81, konsekwentnie formułowała kolejne oferty kompromisu, zgodne z zasadą samoograniczającej się rewolucji. Długo pozostały one bez odzewu. Sytuacja zmienia się wiosna i latem 1988 roku.
Polskę ogarnęła fala strajków. Ich uczestnicy stawiali żądania ekonomiczne, ale także polityczne. Porozumienie z opozycją stało się dla komunistycznej władzy koniecznością. We wrześniu rozpoczęły się kuluarowe rozmowy, które niebawem natknęły się na liczne przeszkody.
W Bielsku-Białej, Dąbrowie Górniczej, Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Płocku, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu na skalę niespotykaną od czasu zniesienia stanu wojennego miały miejsce pokojowe demonstracje.
– Mam wrażenie, że w początkowej fazie obecnego konfliktu "Solidarność" nie w pełni zdawała sobie sprawę z tego, jakie może on przyjąć rozmiary – mówiła Alina Jaworska, dziennikarka Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa 29 kwietnia 1988 roku. – Władze wchodzą w rokowania, dyrektorzy idą na rozmowy, apelują przez radiowęzły, idą na ustępstwa płacowe, ale używają przy tym trików i chwytów, które powodują, że akcje protestacyjne się nie kończą. Do tych trików należą: próby zwalniania z pracy niepokornych przywódców, siania zamętu przez prowadzenie rokowań z ludźmi do tego nieupoważnionymi, czy rozsiewanie nieprawdziwych informacji przez prasę, radio i telewizję - dodała.
Skupieni we wspólnym wysiłku
W odpowiedzi na wydarzenia w kraju oświadczenie w imieniu Lecha Wałęsy na antenie Radia Wolna Europa 27 kwietnia 1988 roku telefonicznie przekazał rzecznik NSZZ "Solidarność" Janusz Onyszkiewicz:
"Od wielu miesięcy NSZZ "Solidarność" wskazuje na brak konsekwentnych działań władz PRL na rzecz poprawy sytuacji gospodarczej kraju. Rosnące poczucie krzywdy i beznadziejności powoduje akcje strajkowe, jak na przykład trwający obecnie strajk w Hucie im. Lenina. NSZZ "Solidarność" udziela pełnego poparcia działaniom w obronie poziomu życia pracujących. Nie można zastępować niezbędnych reform przez podwyżki cen i obniżanie poziomu życia ludzi pracy. W chwili obecnej potrzebna jest nowa polityka, która w sposób całościowy odpowie na to, co gnębi życie polskich rodzin i która przywróci społeczeństwu jego podmiotowe prawa".
Chwilowe załagodzenie sytuacji
– Udało się osiągnąć porozumienie z pracownikami komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, od których strajku, jak wiemy, wszystko się rozpoczęło – informował za Radiem Warszawa Lechosław Gawlikowki 27 kwietnia 1988 roku. – Niemniej jednak kilka agencji prasowych powołując się na Jerzego Urbana doniosło, że w ślad za pracownikami komunikacji miejskiej w Bydgoszczy i Inowrocławiu podwyżek płac zażądali pracownicy komunikacji w Łodzi, Toruniu i Grudziądzu.
im/PAP