W maju 1959 roku wybitny rzeźbiarz udzielił wywiadu Polskiemu Radiu.
- Pierwszy raz przyszedłem do profesora na Krakowskie Przedmieście rok temu i powiedziałem, że chciałbym nagrać jego wspomnienia - opowiadał autor audycji. - Profesor pokiwał głową, pomyślał chwilę, potem zaprosił mnie do swego pokoju i powiedział: "Dobrze, niech pan przyjdzie za 3 dni do mojej pracowni".
16:43 Wywiad z prof. Xawerym Dunikowskim.mp3 Wizyta u Xawerego Dunikowskiego - audycja Redakcji Literackiej. (PR, 30.05.1959)
A co ja jeszcze mogę powiedzieć?
Xawery Dunikowski przyjął wtedy dziennikarza i z typowym dla siebie sarkazmem powiedział: "Ja nie mam zwyczaju, żeby ktoś wchodził do mojej pracowni, bo wie pan - dodał szeptem - tam są strasznie ciężkie rzeźby i taka rzeźba mogłaby się na pana osunąć i skaleczyć". Do dłuższej rozmowy wtedy nie doszło, odbyła się rok później. Trudno było namówić profesora na rozmowę.
- Nie powiem, żebym tryskał młodością i dowcipem - stwierdził Dunikowski ironicznie. - Nie lubię bawić nikogo. Już dość się nagadałem, nie chcę. A pan chce ze mnie wszystko wyciągnąć jak rybki ze stawu.
German Death Camps - zobacz serwis edukacyjno-społeczny
Pobyt w obozie
Autorowi wywiadu udało się jednak namówić artystę na chwilę wspomnień. Dunikowski zaczął opowiadać o pracy w Paryżu, wyjazdach do Francji, do córki. Wrócił pamięcią do wydarzeń z czasów II wojny światowej i pobytu w obozie Auschwitz-Birkenau.
- Byłem tam 5 lat - powiedział, dodając, że chorował na tyfus. Przypomniał też historię z fotografią Hitlera. - Z początku mnie Niemcy szanowali, ale potem traktowali jak pozostałych więźniów - wspominał.
- Później zrobili mi warsztat, rzeźbiło się modele tych wszystkich budynków, które oni robili. To straszna robota była. Od godz. 8. rano do godz. 8. wieczorem musiał pan siedzieć i udawać, że coś robi. Na wieczór ja to wszystko psułem i następnego dnia zaczynałem od początku i tak przez pięć lat. Po opuszczeniu obozu przyjechałem do Krakowa, ważyłem 40 kg - opowiadał artysta.
Wyzwolenie Auschwitz-Birkenau - zobacz serwis historyczny
Śmierć Wacława Pawliszaka
W czasie wywiadu dla Polskiego Radia Xawery Dunikowski nie wrócił pamięcią do dramatycznych zdarzeń z czasów swej młodości. Traktuje o tym audycja Andrzeja Matyni pt. "Dunikowski na Salonie u Krywulta", nadana w grudniu 1971 roku.
"Od kilku dni urządzałem wystawę panu Xaweremu Dunikowskiemu, który sam mi pomagał ustawić swoje dzieła – pisał we wspomnieniach Jan Krywult, właściciel galerii sztuki, która mieściła się na rogu Nowego Światu i Świętokrzyskiej. - Wczoraj podczas przerwy w tej pracy, poszliśmy ok. 16.00 posilić się do najbliższej restauracji Lijewskiego i zajęliśmy we dwóch z Dunikowskim przedostatni stolik z prawej strony głównej sali. Zajęci rozmową nie zwracaliśmy żadnej uwagi na obecnych, gdy wtem ukazał się przed nami Wacław Pawliszak. Siedziałem zwrócony tyłem do sali, Pawliszak więc ominął mnie, a zbliżając się do Dunikowskiego podniósł rękę i ze słowami: "Panie Dunikowski", zamierzył się do uderzenia. Dunikowski gwałtownym ruchem wyjął z kieszeni ubrania rewolwer i nim Pawliszak zdołał go uderzyć, padł strzał. Pawliszak zalany krwią runął na podłogę. Kula przeszła przez prawy policzek. Prof. Dunikowski sam dał znać na policję. Zatrzymano go w więzieniu aż do czasu wpłacenia kaucji w kwocie kilkuset rubli. Pawliszak zmarł w szpitalu następnego dnia rano. Tak więc wystawa zaczęła się niefortunnie" - pisał Jan Krywult.
14:22 Dunikowski na salonie u Krywulta.mp3 "Dunikowski na salonie u Krywulta" - audycja Andrzeja Matyni. (PR, 16.01.1972)
Dramatyczne zdarzenie
Jakie były powody napaści malarza na rzeźbiarza? Wyjaśnił to Krywult w dalszych wspomnieniach. Uznano, że czyn był popełniony w celu samoobrony i w afekcie. Ostatecznie sąd zwolnił Xawerego Dunikowskiego od odpowiedzialności za śmierć malarza Wacława Pawliszaka.
Część osób pod wpływem tragicznego wydarzenia domagała się od Jana Krywulta zamknięcia wystawy Dunikowskiego. Grozili, że zniszczą rzeźby artysty. Krywult tego nie zrobił, ale frekwencja była minimalna. Ten dramatyczny epizod nie zatrzymał kariery rzeźbiarza. Już wtedy artysta był profesorem warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. A w dzieciństwie nic tego nie zapowiadało.
Ukryty talent
- W całej szkole miałem najgorsze stopnie z rysunków - opowiadał Dunikowski. - Mój nauczyciel za głowę się chwycił później, kiedy się dowiedział, że zostałem profesorem akademii. I dodał: - Kiedy miałem 19 lat zakochałem się. I wtedy chciałem koniecznie zrobić portret ukochanej. Wziąłem węgiel i nim zrobiłem portret z profilu, taki rysunek, płaskorzeźbę. Udało mi się i od razu zacząłem rzeźbić. Sporo nawet zarabiałem. Postanowiłem, że zostanę rzeźbiarzem.
Xawery Dunikowski studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Ukończył ją ze złotym medalem. Wielkie wrażenie zrobił na nim Przybyszewski. Wolał towarzystwo literatów niż malarzy czy kolegów po fachu. Szukał natchnienia w filozofii Nietzschego i Schopenhauera. Znakomicie oddawał psychikę portretowanych postaci.
Twórczość
Andrzej Matynia w swej audycji scharakteryzował etapy twórczości Xawerego Dunikowskiego. Wspomniał o okresie paryskim, o słynnym dziele profesora "Głowy Wawelskie", nad którym pracował w latach 1926-1927 i o pomniku Powstańców Śląskich, wzniesionym na Górze św. Anny w 1955 roku.
- Najzabawniejsze jest to, że przeżyłem wszystkich moich uczniów z warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, wszyscy poumierali – mówił w wywiadzie z typowym dla siebie sarkazmem. - Nie zabawne to - dodał po chwili.
02:22 Dunikowski o popiersiu znanego fryzjera Antoinea.mp3 Rozmowa z Xawerym Dunikowskim o wojażach - fragm. audycja z cyklu "Parnasik". (PR, 10.07.1958)
Xawery Dunikowski żył 89 lat, zmarł 26 stycznia 1964 roku w Warszawie. Jakim był człowiekiem? Posłuchaj archiwalnych nagrań Polskiego Radia.
bs