Pamięci Polaków ratujących Żydów
Podczas obchodów premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że w czasie II wojny światowej mieszkańcy powiatu węgrowskiego zdali egzamin z człowieczeństwa, pomagając Żydom. Premier zwracał uwagę, że należy przywracać prawdę o realiach w czasie okupacji niemieckiej na ziemiach polskich.
- Żyd, który spotkał Niemca, stawał się martwym Żydem, a Żyd, który spotkał Polaka, miał szansę przeżyć. I wszyscy Żydzi, którzy przeżyli II wojnę światową, w mniejszym lub większym stopniu przeżyli ją dzięki tym bochenkom chleba, dzięki schronieniu, którego udzielali im ich polscy sąsiedzi - powiedział premier Morawiecki.
Szef rządu podkreślił również znaczenie pamięci o bohaterach z czasów okupacji. Nawiązując do słów poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Mateusz Morawiecki powiedział, że "my, Polacy, dzisiaj, na pamięci państwa Lubkiewiczów, na pamięci milionów Polaków, którzy walczyli, którzy cierpieli, którzy ratowali w czasie okrutnej, niemieckiej nocy swoich żydowskich sąsiadów, na pamięci wielkiej historii Polski, na tym fundamencie budujemy wielkie jasne domy, budujemy wielką, jasną Polskę".
Apel o pielęgnowanie pamięci o Polakach poświęcających życie
Wiceminister kultury Magdalena Gawin zaapelowała o pielęgnowanie pamięci o Polakach, którzy za ratowanie Żydów zapłacili najwyższą cenę. To z inicjatywy wiceminister oraz Instytutu Pileckiego w Sadownem upamiętniono rodzinę Lubkiewiczów, oraz mieszkańców gminy, ofiary niemieckiego terroru.
Magdalena Gawin przypomniała, że w okupowanej Polsce, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, za jakąkolwiek pomoc Żydom groziła kara śmierci nie tylko dla pomagającego, ale też dla jego rodziny.
- Istnieje fundamentalna różnica między ratowaniem pod groźbą kary pieniężnej lub więzienia a torturami i egzekucją. Między odpowiedzialnością indywidualną i zbiorową" - podkreśliła wiceminister. Dodała, że "istnieje także różnica między karą za ukrywanie i karą za udzielenie każdej formy pomocy".
"Historia rodziny Lubkiewiczów jest szczególna"
Profesor Magdalena Gawin mówiła, że historia rodziny Lubkiewiczów jest szczególna, bo ukarano ją wielogodzinnym biciem zakończonym egzekucją. Ponadto, zastosowano odpowiedzialność zbiorową, a sama kara była wymierzona nie za ukrywanie, ale za pomoc.
Wiceminister kultury dodała, że heroizm i odwaga niezbędne w ratowaniu Żydów podczas II wojny światowej nie były dane wszystkim. - Musimy pamiętać o tych Polakach, którzy ponieśli największą cenę, cenę życia. Nie możemy pozwolić, żeby tak jak chcieli ich oprawcy, zamienili się w popiół historii - dodała profesor Gawin.
List Andrzeja Dudy
"Bohaterami naszego narodu i całej ludzkości" nazwał w swoim liście prezydent Andrzej Duda Polaków, którzy pomagali Żydom podczas wojny. W liście odczytanym przez ministra Andrzeja Derę prezydent podkreślił, że postawa państwa Lubkiewiczów nie była wyjątkiem.
Andrzej Duda Rodzina Lubkiewiczów była jedną z wielu, które pomagały Żydom ukrywającym się w pobliżu Treblinki
"Rodzina Lubkiewiczów była jedną z wielu, które pomagały Żydom ukrywającym się w pobliżu Treblinki" - napisał Andrzej Duda. Prezydent przypomniał, że na liście Sprawiedliwych wśród Narodów Świata widnieje ponad 300 nazwisk mieszkańców tych okolic.
"Są oni przykładem i świadectwem postawy tych jakże wielu naszych rodaków, którzy w imię człowieczeństwa i miłości bliźniego zdobywali się na taką odwagę, jakiej trudno wymagać od kogokolwiek" - napisał w liście prezydent. Andrzej Duda podkreślił także, że "w mrocznych czasach" okupacji niemieckiej "zajaśniała jednak wielkim blaskiem gwiazda tych, którzy stanęli po stronie swoich żydowskich współobywateli".
"Zabili za bochenek chleba"
W zorganizowanych przez Instytut Pileckiego w Sadownem przy domu Lubkiewiczów obchodach Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką wzięli udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych - premier, ministrowie z kancelarii prezydenta i premiera, parlamentarzyści oraz władze samorządowe. Obecni byli także krewni rodziny.
Wnuczka rodziny Lubkiewiczów, Teresa Olton mówiła, że dzisiejsza uroczystość wieńczy wysiłki jej mamy o uhonorowanie i pamięć dla jej bliskich. Dodała, że jest z tego powodu szczęśliwa, a z postawy swoich przodków dumna. Przypomniała, że w regionie Sadownego ludność żydowska stanowiła 40 procent mieszkańców.
Jak mówiła, społeczność żydowska w Sadownem była "nieco wyizolowana, ale ponieważ dziadkowie prowadzili piekarnię, znali i utrzymywali dobre stosunki z wieloma Żydami. - Za okupacji przez długi czas pomagali wielu Żydom, którzy kryli się w wykopanych ziemiankach. Była zima. Było wiadomo, że bez chleba umrą z głodu - podkreśliła Teresa Olton.
Wnuczka rodziny Lubkiewiczów podkreśla, że zbrodnia popełniona na jej przodkach była traumą dla jej mamy. - Mamie cudem udało jej przetrwać. Powiedzieli, że jest nieletnia. Jej brat Stefan, który zginął, miał 25. Grał pięknie na akordeonie - wspominała Teresa Olton. Dodała, że sama też przeżywała traumę. - Jako dziecko nie mogłam tego zrozumieć, że jak to zabili za bochenek chleba? - wyznała.
Odsłonięto tablicę upamiętniającą
Uroczystości w Sadownem rozpoczęła Msza św. w kościele św. Jana Chrzciciela w intencji mieszkańców gminy oraz rodziny Lubkiewiczów. Po niej odsłonięto tablicę upamiętniającą rodzinę Lubkiewiczów. Leon, Marianna i Stefan Lubkiewiczowie, rodzina piekarzy z Sadownego, zostali zastrzeleni przez niemieckich żandarmów 13 stycznia 1943 roku.
Tego dnia Leon Lubkiewicz sprzedał chleb dwóm sąsiadkom, Żydówkom: Czapkiewiczównie i Elizównie. Niemcy zatrzymali dziewczęta, u których znaleźli bochenek, i je zabili. Leon Lubkiewicz wraz z rodziną był za to torturowany, a następnie z żoną i synem zostali zamordowani.
Uroczystości w Warszawie
Obchody Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką odbyły się również w Warszawue. Rozpoczęły się one mszą świętą w Katedrze Polowej Wojska Polskiego.
Nabożeństwo było sprawowane w intencji żyjących i zmarłych Polaków, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów w czasie II wojny światowej. W południe uroczystości przeniosły się na Plac Marszałka Piłsudskiego, gdzie odbył się Apel Pamięci. Złożono także wieńce na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza.
Prezes Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata Anna Stupnicka-Bando przypomniała w okolicznościowym przemówieniu, że osoby pomagające w czasie wojny Żydom, wyznawały najważniejsze dla każdego człowieka wartości.
Jak mówiła, Dzień Pamięci przypomina nie tylko "o ludziach, ale także o najważniejszych, ponadczasowych wartościach jakimi są solidarność, odwaga, dobroć, szlachetność oraz pomoc bliźniemu, który tego potrzebuje".
Hołd dla setek tysięcy rodaków
Obecny na uroczystościach prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek podkreślił natomiast, że dzisiejszy dzień to hołd dla setek tysięcy rodaków, którzy w czasie wojny wykazali się niezłomnością i bohaterstwem. Prezes IPN przypomniał, że wśród Polaków ratujących Żydów nadal są tysiące osób, które na zawsze zostaną bezimienne.
- Upamiętniamy dzisiaj armię szczególną, armię bez mundurów, bez dowódców, bez rozkazu. A może inaczej - z rozkazem: oni słuchali rozkazu sumienia wznosząc się na wyżyny człowieczeństwa - mówił Jarosław Szarek.
Szef Urzędu ds. Kombatantów Jan Józef Kasprzyk zabierając głos podczas uroczystości na Placu Piłsudskiego przypomniał, że dzisiejszy dzień nawiązuje do tragedii sprzed 75 lat. Niemcy o świcie zamordowali rodzinę Ulmów, która ukrywała ośmioro Żydów.
Minister Jan Józef Kasprzyk dodał, że podobnych rodzin i naszych rodaków w okupowanej Polsce było wiele, setki tysięcy. Dlatego - jak tłumaczył - Niemcy wprowadzili w Polsce jedyną w Europie karę śmierci za jakąkolwiek pomoc udzielną Żydom. - Niemcy doskonale wiedzieli, że właśnie tu w Polsce, Polacy pomogą Żydom, bo tu przez wieki nasze dwa narody wzrastały obok siebie i razem ze sobą - podkreślił Szef Urzędu ds. Kombatantów.
Prezes Polskiego Radia: heroicznie wybory naszych poprzedników powinny skłonić nas do refleksji
Listy do uczestników warszawskich uroczystości skierowali premier Mateusz Morawiecki, szef MON Mariusz Błaszczak i prezydent Andrzej Duda. Prezydent podkreślił, że ustanowienie Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów to kontynuacja dzieła, jakie zapoczątkował prezydent Lech Kaczyński.
W liście Andrzej Duda zaznaczył też, że Polacy, którzy udzielali pomocy swoim żydowskim sąsiadom, wykazali się heroizmem i godną naśladowania postawą patriotyczną.
Andrzej Rogoyski Trzeba chylić głowę przed wszystkimi sprawiedliwymi Polakami, którzy oddali życie i tymi, którzy życia nie oddali, ale ratowali Żydów
W ramach warszawskich obchodów odsłonięto dziś także tablicę upamiętniającą siostrę Matyldę Getter ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, która w okresie międzywojennym angażowała się w działalność oświatowo-opiekuńczą. Podczas drugiej wojny światowej wykorzystywała sieć sierocińców zgromadzenia, między innymi w Aninie, Białołęce, Chotomowie, Płudach i Warszawie, do ukrywania żydowskich dzieci.
W 1942 zadecydowała, że jej zgromadzenie przyjmie każde dziecko z getta. Dzięki tej akcji siostrom franciszkankom ze wszystkich prowincji udało się ocalić kilkaset osób - ponad 500 żydowskich dzieci oraz blisko 250 osób dorosłych. Zgromadzenie współpracowało przy ukrywaniu Żydów z Ireną Sendlerową.
- Trzeba chylić głowę przed wszystkimi sprawiedliwymi Polakami, którzy oddali życie i tymi, którzy życia nie oddali, ale ratowali Żydów - powiedział uczestniczący w uroczystości prezes Polskiego Radia Andrzej Rogoyski.
W Markowej oddano hołd rodzinie Ulmów
Uroczystości zorganizowano również na terenie muzeum im. Rodziny Ulmów w Markowej (podkarpackie). List to uczestników uroczystości skierował Andrzej Duda, który podkreślił, że pamięć o Ulmach była w Markowej przechowywana przez kolejne pokolenia.
„Trzeba było jednak utworzenia Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej, aby ta wstrząsająca historia z całą mocą dotarła do współczesnych i aby rozbrzmiała na całym świecie” – napisał. Prezydent przypomniał, że był na otwarciu placówki trzy lata temu. Jego zdaniem upamiętnienie Polaków, którzy ratowali Żydów, jest jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed państwem polskim.
List do uczestników uroczystości skierował także marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który zaznaczył, że obchodzone w niedzielę święto przypomina nam o naszych rodakach, którzy pragnąc ocalić życie innych złożyli w ofierze własne.
„Losy Józefa i Wiktorii Ulmów zwłaszcza ich męczeńska śmierć wraz z sześciorgiem dzieci to jeden z wstrząsających przykładów tego niezwykłego poświęcenia a zarazem wzór człowieczeństwa najszlachetniejszej próby” – dodał Kuchciński.
Zdaniem marszałka Sejmu postawa Ulmów oraz wielu innych osób, które pomagały Żydom w czasie II wojny światowej pokazuje, że niezależnie od okoliczności „zawsze warto być człowiekiem”. „Naszym obowiązkiem jest nie tylko pamięć o bohaterach czasu Zagłady, ale też o przesłaniu, które wypływa z ich niezwykłej postawy” – podkreślił Kuchciński.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki w swoim liście do uczestników niedzielnej uroczystości w Markowej napisał, że pomoc niesiona Żydom to jedna z najbardziej chlubnych kart polskiej historii.
„Zapisały ją heroiczne czyny rodziny Ulmów, Kowalskich, Baranków, ofiarność Ireny Sendlerowej, Jana i Antoniny Żabińskich, wreszcie działalność rotmistrza Witolda Pileckiego i Jana Karskiego” – wymienił premier.
Polacy najliczniejszą grupą osób odznaczonych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata
Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką został ustanowiony z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy w ubiegłym roku. Data wybrana na dzień obchodów - 24 marca - jest symboliczna.
Tego dnia w 1944 roku dokonano egzekucji na rodzinie Ulmów. Niemiecka żandarmeria zamordowała wówczas Józefa Ulmę, jego ciężarną żonę Wiktorię i sześcioro ich małoletnich dzieci oraz ośmioro ukrywanych przez nich Żydów.
Polacy ratujący Żydów są najliczniejszą grupą osób odznaczonych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, przyznawanym przez izraelski Instytut Pamięci Yad Vashem. W gronie uhonorowanych ponad 26-ciu tysięcy bohaterów z 51 krajów, jest blisko 7 tysięcy Polaków. Są wśród nich - Irena Sendlerowa, księża: Michał Kubacki i Jan Zawrzycki, siostry Franciszkanki Rodziny Maryi, Jan Dobraczyński, Henryk Sławik oraz Antonina i Jan Żabińscy.
kad