50:46 Grzegorzewski.mp3 "Jerzy Grzegorzewski". Audycja Jacka Wakara z cyklu "Sezon na dwójkę". (PR, 16.04.2012)
Jerzy Grzegorzewski studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi (ówcześnie Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych) a następnie w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, gdzie obronił dyplom na Wydziale Reżyserii w 1968 roku. W trakcie studiów był asystentem Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym, a po ich ukończeniu pracował w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie i Elblągu, w Teatrze im. Jaracza w Łodzi i wreszcie w Starym Teatrze w Krakowie.
Teatr Stary w Krakowie
Tutaj zaangażowany był w latach 1976–1982 i miał okazję pracować z wybitnymi polskimi aktorami, takimi jak Jerzy Trela czy Jerzy Radziwiłowicz, którzy stworzyli w jego przedstawieniach wielkie kreacje.
- Myślę, że bardzo późno zauważono, jak ważną rolę w moich przedstawieniach pełnią aktorzy - mówił Jerzy Grzegorzewski w archiwalnej w audycji Jacka Wakara w Polskim Radiu w 2012 roku. - Myślę, że wartości, które do moich przedstawień wnoszą i ich udział w budowaniu formy tych przedstawień, wyrażaniu ich emocji, jest wielki - dodawał.
W Starym Teatrze Grzegorzewski był etatowym reżyserem. Powstał tu szereg jego ważnych przedstawień. Było to między innymi drugie jego wystawienie "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego, "Wariacje" na podstawie własnego scenariusza czy "Dziesięć portretów z czajką w tle" według Antoniego Czechowa.
Nie rezygnując z pracy w Krakowie, stworzył też kilka ważnych przedstawień, pełniąc jednocześnie funkcję dyrektora artystycznego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Na deskach tego teatru powstały takie spektakle jak "Ślub" Witolda Gombrowicza, "Nie-Boska Komedia" Zygmunta Krasińskiego czy "Ameryka" według Franza Kafki.
Teatr Studio w Warszawie
W 1982 roku Grzegorzewski przeniósł się do Warszawy, gdzie objął stanowisko dyrektora artystycznego Teatru Studio po Józefie Szajnie. Tutaj powstały kolejne spektakle reżysera: "Parawany" Jeana Geneta, "Pułapka" Tadeusza Różewicza, "Opera za trzy grosze" Bertolda Brechta, "Powolne ciemnienie malowideł" według Malcolma Lowry'ego i inne.
Teatr Narodowy w Warszawie
W 1997 Jerzy Grzegorzewski objął dyrekcję nowo otwartego Teatru Narodowego w Warszawie, który od 1985 roku pozostawał w trwającej 12 lat przebudowie będącej wynikiem pożaru budynku. Funkcję dyrektora Grzegorzewski pełnił do 2003 roku, a potem współpracował z teatrem już tylko jako reżyser. W Teatrze Narodowym powstały jego późne spektakle – między innymi kolejna wersja "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego, "Operetka" Witolda Gombrowicza, "Duszyczka" Tadeusza Różewicza czy "On. Drugi powrót Odysa" według Wyspiańskiego i córki reżysera - Antoniny Grzegorzewskiej.
Autorzy Grzegorzewskiego
Grzegorzewski wielokrotnie mierzył się z tymi samymi tekstami, na przykład "Wesele" interpretował kilkakrotnie. Uważał, że jest wierny swoim autorom:
- Sądzę, że "Wesele" było zgodne z Wyspiańskim. Myślę też, że byłem wierny Tadeuszowi Różewiczowi - mówił reżyser w audycji Polskiego Radia. - Każda reżyseria jest w efekcie jakąś deformacją. Jest rezultatem starcia wielu sposobów myślenia – aktorów, scenografa, reżysera. Tak też jest w moich przedstawieniach, ale intencja zawsze jest taka, żeby być jak najbliżej autora - podkreślał Grzegorzewski.
Artysta wracał nie tylko do Wyspiańskiego czy Różewicza. Wielokrotnie interpretował też utwory Witolda Gombrowicza, Antoniego Czechowa, Williama Szekspira, Bertolda Brechta, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Zygmunta Krasińskiego, Adama Mickiewicza i Eugene'a Ionesco.
- Grzegorzewski starał się swoimi przedstawieniami zbudować coś, co nazwałbym kanonem inteligenta w Polsce. Ale takiego inteligenta, któremu nie dajemy żadnej taryfy ulgowej i wymagamy kulturalnego obycia na pewnym dosyć wysokim poziomie – mówił Jacek Wakar w audycji Polskiego Radia.
Z kolei teatrolog Janusz Majcherek komentował sympatie literackie Grzegorzewskiego następująco:
- On kochał literaturę, miał wyborny smak literacki. Jeśli chodzi o kanon, to był człowiekiem modernizmu. I stąd było jego myślenie, że sztuka jako artyzm to jest coś niesłychanie ważnego, poważnego i co należy traktować serio. Nie był więc Grzegorzewski postmodernistą, który traktuje sztukę jako grę, zabawę – mówił Majcherek w audycji Polskiego Radia. - Jednocześnie był tym artystą, który modernizm w polskim teatrze zamknął – dodawał.
Forma
Pod względem formy teatr Grzegorzewskiego był niemal awangardowy. W swoich inscenizacjach, do których sam tworzył scenografię, nie korzystał z tradycyjnych elementów wykorzystywanych w teatrze. Przetwarzał natomiast gotowe przedmioty z rzeczywistości jak skrzydła samolotów czy części instrumentów muzycznych, które wykorzystywał w nowy sposób.
- Ja przejdę do historii teatru jako ten, który postawił na scenie pantograf – żartował Jerzy Grzegorzewski w jednej z wypowiedzi.
Lubił też igrać z teatralnymi przyzwyczajeniami, przenosząc akcję sztuki na przykład do szatni czy foyer, czy też zamieniając scenę w widownię i odwrotnie. W ten sposób łączył tradycję z awangardą, budując groteskowy, ale spójny świat sceniczny.
Mimo przykładania dużej wagi do autorskiej wypowiedzi teatralnej jednocześnie nie wahał się dekonstruować mitów kultury. Jednym z jego ulubionych zabiegów był więc collage, zarówno w warstwie tekstowej, jak i plastycznej. Słynął też z tego, że czasem radykalnie skracał wystawiane teksty, nawet te najbardziej kanoniczne.
Publiczność
Grzegorzewski kierował swoje spektakle przede wszystkim do publiczności inteligenckiej, przez lata cieszył się uznaniem stałej grupy widzów oraz większości krytyków. Jednak wraz z nastaniem demokracji i zjawiskiem nasilającej się dominacji kultury popularnej, Grzegorzewski zaczął tracić na znaczeniu.
- Ponieważ był twórcą tak elitarnym, pod koniec życia czasem zdejmowano jego przedstawienia, bo wyczerpywał się ten niewielki limit coraz bardziej zmniejszającej się jego publiczności – mówił Jerzy Radziwiłowicz w audycji Polskiego Radia - ale też krytycy szczuli publiczność na te przedstawienia.
W latach 90. wśród polskich krytyków zaczęły dominować zaczerpnięte z zachodu postmodernistyczne koncepcje teatralne. Uczynili oni wiele, aby zniszczyć teatr, jaki uprawiał Grzegorzewski.
- Pod koniec życia, za swojej dyrekcji Teatru Narodowego zderzył się z tym, że widownia została skierowana w innym kierunku. Część krytyków wykonała ogromną pracę, żeby zniszczyć te ideały, którymi żył Grzegorzewski – mówił Janusz Majcherek w Polskim Radiu.
Jerzy Grzegorzewski zmarł 9 kwietnia 2005 roku.
az