Całość, mało odkrywcza muzycznie i tekstowo wyrażała bunt młodego pokolenia w stosunku do panujących norm społecznych i biznesowych. Utwór tytułowy singla powielany był później przez wielu wykonawców i zazwyczaj zmieniał jedynie miejsce anarchii.
Anarchia u podstaw punk rocka
Wielu kojarzy Sex Pistols z początkiem punk rocka... co nie do końca jest prawdą. Faktem jest, że w historii rocka to właśnie ten zespół dzierży prym pierwszeństwa. Jednak już jakiś czas przed nimi istnieli zespoły i pojedynczy wykonawcy posługujący się muzyczną stylistyką tego gatunku. Nie było ważne, jak grasz czy śpiewasz - ważne natomiast było to, że występujesz przeciw zasadom, które powodują, że czujesz się zaszufladkowany, że społeczeństwo ciebie ocenia wbrew tobie, wbrew twoim pragnieniom..., że z tego względu czujesz się na jego marginesie, czujesz się pominięty, czujesz się śmieciem.
Anarchia stała u podstaw punk rocka. Tu najważniejszą cechą był indywidualizm wszystkich tych, których zorganizowane i zinstytucjonalizowane społeczeństwo pominęło, odsunęło na bok. Negacja przedstawicieli tego gatunku rocka dotykała przede wszystkim organizacje państwowe i wszelkie korporacje biznesowe... co naturalne - głównie te organizujące rynek muzyczny, rockowy. Stąd także często pojawiały się bunty wobec światowych gwiazd rocka, hard rocka czy rocka progresywnego.
Bunt przeciw nakazom
Sex Pistols nie byli pierwsi... ani z tą ideologią, ani z prostym graniem zaledwie kilku akordów, ani z buntem wobec narzucanej estetyki w sferze muzyki i mody - tej mody codziennego ubioru, zwyczajowego nakazu wyglądu i niewyróżniania się. Przed nimi swój bunt pokazywali choćby Iggy Pop razem z The Stooges, Ramones, Television, Patti Smith Group, The Velvet Underground, MC5, Blondie, Suicide, Richard Hell & the Voidoids, The Saints, The Damned czy The Clash. Wykonawcy ci najczęściej spotykani byli w klubach i na niewielkich scenach muzycznych głównie w Wielkiej Brytanii i USA, choć także i w Australii.
Jeśli jednak chcielibyśmy jednoznacznie określić charakter tego ruchu kontrkultury należałoby zastanowić się nad znaczeniem słowa "punk". W języku angielskim oznacza ono coś zgniłego, bezwartościowego... po prostu "śmiecia". Tak też czuli się młodzi ludzie, ci bez przyszłości, ci odsunięci na margines, bo nie byli przystosowani do panujących zasad. Społecznie byli biedni, bez widoków na zamożność, bez odpowiedniej garderoby ładnych ubrań, bez właściwego, choćby średniego, wykształcenia. Nikt ich nie chciał, a większość ich odrzucała.
Sprzeciw wobec komercji
Muzycznie też trudno było mówić o finezji, o dobrym warsztacie i technice gry i śpiewu. Muzyka ta była prosta, głośna, agresywna, a jej harmonia dość nieskomplikowana współgrała z prostymi, pełnymi buntu, tekstami. Wielu z nowych wykonawców mówiło, że programowo rezygnują z warsztatu muzycznego, a w konsekwencji coraz powszechniej pojawiających się fanów także z całej machiny komercyjnego rynku muzycznego. Wystarczały im niewielkie kluby, czasem trochę większe sceny muzyczne lub rola supportów przed koncertami bardziej znanych wykonawców. Każdy występ był swego rodzaju sprzeciwem.
W takim właśnie klimacie pojawia się pierwszy krążek Sex Pistols. Grupa występowała już od niespełna trzech lat... przeważnie w klubach i miejscach kojarzonych z muzyką rockową. Do jej wypromowania przyczynia się Malcolm McLaren, znany muzyk awangardowy, potrafiący łączyć muzykę rockową z klasyczną, mąż słynnej projektantki mody Vivienne Westwood. To ona właśnie ujęła w modowe ramy styl punkowy. To oni właśnie czerpali znaczące korzyści z rodzącego się nowego ruchu kontrkultury. To dzięki nim kiepski zespół rockowy The Strand zmienił nazwę na Sex Pistols, zmienił nieznacznie swój skład i zaczął działalność podobną do tej, przeciwko której występowali.
McLaren miał swój sklep, który był też klubem muzycznym i w tamtym czasie widniała nad nim nazwa "SEX", w swoim podstawowym znaczeniu to po prostu "płeć". Grupę tworzyło czterech muzyków z dość nikłym wykształceniem muzycznym. Wszystko działało bardziej jako bunt, a nie przeżycie artystyczne. Temu też służyły teksty... na tym pierwszym krążku, w tytułowym utworze, anarchią określano podobieństwo działań obecnego rządu UK i działających tam grup paramilitarnych, czy określanych jako terrorystyczne.
Takie porównanie nie pozostawia młodym ludziom alternatywy... mogą działać jedynie w stanie anarchii. W utworze tylko raz pada określenie "anarchista" i to w odniesieniu do "antychrysta". Pistolsi wykazali się tutaj dość intuicyjnym rozumieniem samo znoszących się panujących zasad współczesnego im społeczeństwa.
Muzyczny biznes
Na drugiej stronie krążka znajduje się utwór "I Wanna Be Me", z którego treść mówi dokładnie to, że chcą pozostać samymi sobą, że nie chcą być zaszufladkowani w jakiekolwiek liczby porządkowe. Co ciekawe, wykonawcy mówią o oszustwie gwiazd, zapewne gwiazd muzyki, które zorientowane są jedynie na zyski związane ze sprzedażą "winylu" - czyli jak największej liczby płyt.
Tu pojawia się zdziwienie - Sex Pistols występuje z hasłem walki z show-biznesem, z biznesową machiną muzyczną, a sami wydają płytę. Należy pamiętać, że u początków punk rocka wykonawcy programowo sprzeciwiali się przemysłowi płytowemu i mechanizmom rynkowych promocji. Jak pokazuje historia bunt w tym względzie chyba bardziej zwrócony był w kierunku braku wiary, że ktokolwiek będzie chciał kupić płytę z tak słabo zagraną i zaśpiewaną muzyką, niż z prawdziwym sprzeciwem wobec komercjalizacji rynku muzycznego.
"Pronarkotykową i antysystemową kulturę"
Oprócz całej punk rockowej otoczki pojawiły się też informacje z gatunku sensacyjnych. Portal "muzykaiprawo. pl", podając za "World News", opublikowało artykuł, że "Sex Pistols to dzieło KGB - jak twierdzi emerytowany oficer wywiadu". Czytamy w nim m.in.: "Moskwa. 2015. 77-letni Alexandrei Varennikovic Voloshin – emerytowany agent KGB udziela wywiadu dla rosyjskiej telewizji państwowej, w którym ujawnia informacje, jakoby KGB miało ponosić odpowiedzialność za zainicjowanie sceny punkowej w krajach zachodnich. Rząd ZSRR miał niejako przeznaczyć "setki milionów rubli" na akcję wymierzoną w demokratyczny porządek. Celem było "wywołanie kompletnego chaosu" oraz "zdeprawowanie zachodniej młodzieży ideami antysystemowymi". Emerytowany agent twierdzi, że była to najlepiej zorganizowana przez radziecki kontrwywiad akcja propagandowa w historii. Popularne utwory sceny punkowej, jak "I am an anarchist", "God save the Queen the fascist regime" czy "No future" były rzekomo pisane przez zespoły psychologów i wojennych propagandzistów Związku Radzieckiego".
Jak twierdził sam Voloshin (pisownia nazwiska zamerykanizowana): "Wiedzieliśmy, że muzyka to potężne medium propagandy docierające do młodzieży. Naszą misją było wykorzystać niepokój panujący wśród młodych, by zmienić pokolenie wyżu demograficznego w pronarkotykową i antysystemową kulturę, która wzniecałaby powstania i doprowadziła ostatecznie do upadku zachodniej demokracji".
PP