10 kwietnia 1922 roku urodził się operator filmowy Jerzy Lipman. Był jednym z twórców polskiej szkoły filmowej, autorem zdjęć do takich filmów jak "Pokolenie" (1954), "Kanał" (1956), "Lotna" (1959), "Zezowate szczęście" (1960), "Nóż w wodzie" (1961) czy "Prawo i pięść" (1964).
03:02 Lipman.mp3 Fragment rozmowy z Jerzym Lipmanem w audycji pod tytułem "Kino" z cyklu "To było tak" (PR, 18.04.1964)
Zbieranie doświadczeń
Lipman urodził się w rodzinie żydowskiej, co w sposób istotny zaważyło na jego losach. W czasie wojny był zamknięty w getcie w Wołominie, z którego jednak uciekł. Nawiązał wtedy kontakt z podziemiem niepodległościowym. W przebraniu niemieckiego oficera, podróżował po Europie i zdobywał broń dla organizacji. Te niezwykłe wydarzenia stały się po latach inspiracją dla Jerzego Stefana Stawińskiego, który napisał na tej podstawie scenariusz.
Lipman walczył w Powstaniu Warszawskim, co okazało się później kluczowe w czasie pracy nad filmem "Kanał". Po wojnie wstąpił do łódzkiej szkoły filmowej, którą ukończył w 1953 roku.
Debiut
Jego pełnometrażowym debiutem, był film "Pokolenie". Obraz ten był kamieniem milowym nie tylko w karierze Lipmana i większości realizatorów i aktorów, którzy również debiutowali w filmie, ale także dla całej polskiej kinematografii.
Film Andrzeja Wajdy uznaje się bowiem za początek polskiej szkoły filmowej, która zaproponowała spojrzenie o wiele ciekawsze od, panującego w kraju niepodzielnie od kilku lat, socrealizmu. Był to też moment, w którym tak naprawdę narodziło się polskie kino artystyczne z prawdziwego zdarzenia. Jerzy Lipman był jednym z najważniejszych filarów tego przełomowego nurtu.
W wymowie "Pokolenie", co prawda, specjalnie nie różniło się jeszcze od socrealistycznych produkcyjniaków, ale pod względem formy była to zupełnie inna liga. Kadry były precyzyjnie skomponowane, ujęcia skonstruowane z finezją, a funkcja światła jasno określona. Gra między jasnością i czernią budowała kontrast, który dodawał obrazowi dynamiki. Dynamiczna była też praca kamery. W filmie czuć ekspresję, która była jakimś echem zdobyczy filmów włoskiego neorealizmu, którym inspirowali się młodzi twórcy.
"Kanał"
Szybko przyszły kolejne filmy z Andrzejem Wajdą, Andrzejem Munkiem, Jerzym Kawalerowiczem, Aleksandrem Fordem, Jerzym Hoffmanem czy Romanem Polańskim. Jednym z najważniejszych był "Kanał" Wajdy, w ogromnej części nakręcony w autentycznych warszawskich kanałach, którymi przemieszczali się powstańcy w 1944 roku.
Jerzy Wójcik, wybitny operator i obok Lipmana najważniejszy operator polskiej szkoły filmowej, w czasie prac nad "Kanałem" był drugim operatorem. W ten sposób wspominał swojego starszego kolegę:
- Bardzo mi odpowiadało, że Jurek Lipman miał w swojej pracy pewną cechę, dla mnie podstawową, wszystkiego doświadczał. Tworzył poprzez własne doświadczenie, a dopiero potem myślał, jak to pokazać.(…) Przeżyliśmy razem dokumentację przed filmem. Przeszliśmy wspólnie kanałami. (…) Czytaliśmy napisy, widzieliśmy wiszące jeszcze w niektórych miejscach druty telefoniczne, oglądaliśmy ślady po świecach na murach.(…) Nie przeszliśmy całej drogi. Nie było już wojny, a jednak nie byliśmy w stanie przejść – wspominał Jerzy Wójcik.
Lipman znał Powstanie Warszawskie i miał za sobą barwne okupacyjne doświadczenia. Jak pisze Wójcik, były to dla niego także "spotkania z materią". Wiedział, jak powinna wyglądać ziemia po wybuchu, rozerwane deski, natężenie zawiesiny pyłu.
- Jego żywiołem było wszystko, co dotyczyło czerni, bieli, światła. Rozumiał, że to, co nazywamy światłem i cieniem, może istnieć tylko w spotkaniu z materią – pisał Wójcik. – Dążenie Jurka do prawdziwości w ukazywaniu materii otworzyło mi oczy. Pokazał mi, że to jest droga.
Koledzy ze szkoły filmowej często tworzyli wspólnie, ale Lipman, mimo że pełnił funkcję głównego operatora filmu potrafił wycofać się ze swojego zdania i przyznać rację młodszemu Wójcikowi, jeśli jego pomysł okazał się lepszy.
Kolejne filmy
W filmie Andrzeja Munka pod tytułem "Zezowate szczęście" Lipman dał popis tak zwanej inscenizacji głębinowej (podkreśla perspektywę i trójwymiarowość obrazu) w połączeniu z otwartą kompozycja kadrów, czyli taką, która sugeruje, że to co widzimy na ekranie jest tylko wycinkiem większej rzeczywistości. Pozwoliło to miedzy innymi podkreślić groteskowy charakter historii Jana Piszczyka.
Niezwykle ważnym w twórczości Lipmana filmem jest także debiut Romana Polańskiego pod tytułem "Nóż w wodzie", który jako pierwszy polski film otrzymał nominację do Oscara. Zdjęcia podkreślały klaustrofobiczny charakter opowieści o damsko-męskim trójkącie bohaterów "uwięzionych" na mazurskim jachcie. Udało się to osiągnąć dzięki umiejętnemu wykorzystaniu gradacji planów (zestawianie w jednym kadrze postaci w zbliżeniu i w planie szerokim) i na ogół głębinowej kompozycji kadrów (wykorzystanie perspektywy), co podkreślało napięcie narastające w filmie z każdą sceną.
Lipman był operatorem, który przede wszystkim stawiał na ekspresję. Dlatego w jego filmach, co szczególnie widać w "Nożu w wodzie", często pojawiają się nietypowe punkty widzenia kamery, czy pewne niedoskonałości techniczne w postaci nieostrości. Wszystko to po to, aby uzyskać wrażenie jak największego autentyzmu opowiadanych wydarzeń poprzez nadanie obrazowi dynamiki.
Emigracja
Jerzy Lipman zrobił w Polsce kilkadziesiąt filmów, po czym w 1968 roku został zmuszony do jej opuszczenia w związku w antysemicką nagonką rozpętaną w kraju przez kierownictwo komunistycznej partii. Liczył, że po uspokojeniu się sytuacji będzie mógł powrócić, jednak na początku lat 70. władze odmówiły mu wjazdu do Polski.
Do końca życia Lipman mieszkał w Londynie, pracował głównie w Niemczech. Zrealizował zagranicą wiele filmów, choć nigdy nie przyćmiły one jego osiągnięć z okresu pracy w Polsce. Na emigracji dokończył między innymi przerwany w 1968 roku film o Korczaku i jego podopiecznych. Reżyser – Aleksander Ford, również wyrzucony z kraju za żydowskie pochodzenie przekonał niemieckich producentów do realizacji pozostawionego w Polsce przedsięwzięcia.
Jerzy Lipman zmarł 11 listopada 1983 roku.
az