W świecie Indian na Dzikim Zachodzie
Mogliśmy w młodości poznawać najciekawsze historie świata Dzikiego Zachodu - historie zmyślone i przez to chyba tak barwne, tak fabularne, pełne wspaniałych bohaterów i bohaterskich czynów.
Ten świat kowbojski, te indiańskie rytuały i męstwo były niezmiernie sugestywne i wręcz filmowo pokazane. W drugiej połowie XX wieku nakręcono aż 11 (!) filmów z przygodami Winnetou, który był głównym bohaterem powieści Maya. Autor utożsamiał się jednak z najbliższym przyjacielem szlachetnego wodza Apaczów - z Old Shatterhandem, co można przetłumaczyć jako "Grzmocąca Ręka", gdzie przydomek "Old" bardziej oznaczał osobę znaną niż starą.
Ciekawy jest też fakt, że May nigdy wcześniej nie widział tych miejsc Dzikiego Zachodu, a książki publikowane głównie w latach 90. XIX wieku, opierały swoje opisy na przekazach i opowieściach zamieszczanych w prasie i kieszonkowych książeczkach krajoznawczych, bardzo wtedy popularnych.
Złośliwi twierdzą, że książki nie byłyby tak barwne, gdyby May zobaczył prawdziwe oblicze Dzikiego Zachodu: kurz stepów, błoto ulic małych, ruderowatych miasteczek, rzeczywistość ciężkiej pracy kowbojów przy wypasaniu bydła, monotonną "dłubaninę" przy budowie linii kolejowych, liche życie większości osiedlających się mieszkańców, rasizm względem Indian.
Podróż na Dziki Zachód
Wielki pisarz odwiedził tamte miejsca dopiero w 1908 roku, a witano go miło i z uznaniem. Konfrontacja wyobrażeń opisanych w powieściach z rzeczywistym obrazem Teksasu, Nowego Meksyku i dalej na północ, przez Oklahomę, Kolorado, Nebraskę, aż po Wyoming i Dakotę, nie zawiodła pisarza - o dziwo opisy krajobrazów z jego powieści nie odbiegały znacznie od pierwowzorów.
43:50 karol may - twórca legendy dzikiego zachodu___21619_tr_1-1_104686971cea15f5[00].mp3 Karol May - twórca legendy Dzikiego Zachodu. (PR, 10.03.1993)
Po tym podróżowaniu jednak May dochodzi do ciekawych konkluzji, którym dał wyraz w ostatniej części wielkiej sagi - "Spadkobiercy Winnetou", wydanej w 1910 roku, gdzie Old Shatterhand, teraz już prawdziwie stary, mówi o Zachodzie, który przestał być już dzikim. Akcja tej powieści bardzo spowolniła, bohaterowie stali się nieco melancholijni, tacy ubrani we wspomnienia niż w szlachetną walkę i strzelaniny. Szkoda dla młodych czytelników, których nadal znajdują się całe rzesze, przy okazji kolejnych wznowień - szkoda tak dosłownie domykać drzwi za wymarzonymi, pięknymi bohaterami.
Znawcy literatury Maya mogą powiedzieć, że teraz przychodzi pora poznać jego kolejną sagę - tę o "dzikim" Bliskim Wschodzi, gdzie bohaterowie są równie wspaniali, prawi i szlachetni, oczywiście oprócz tych złych, z którymi trzeba się rozprawić.
Z więzienia na szczyt sławy
Książki te, choć napisane wcześniej niż saga Winnetou, są jednak mniej atrakcyjne dla młodych czytelników - może z uwagi na znacznie większą egzotykę cywilizacji wschodnich niż przeżycia europejskich emigrantów osadzających się na rozległych terenach Zachodu USA.
Wszystko to jest o tyle ciekawe, o ile powstało wbrew przyjętym regułom "uznawanego pisarstwa", jak twierdzą biografowie Maya, trafił on "Z więzienia na szczyt sławy". Tak jest zatytułowany artykuł Jana Fleischhauera w "Der Spiegel" (16.04.2012). Już pierwszy akapit umiejscawia istotę tego stwierdzenia: "Był hochsztaplerem, kłamcą i złodziejem, a jednocześnie jednym z najbardziej poczytnych niemieckich autorów. Sto lat temu zmarł Karol May, który własną biografię upiększał z równą fantazją jak swoje powieści przygodowe".
O jego twórczym zacięciu Fleischhauer pisze: "Pisanie było dla niego odnajdywaniem, później zaś ratowaniem samego siebie - tym samym okazał się wczesnym przedstawicielem modernizmu. Wielokrotnie karany oszust został autorem bestsellerów. Z więzienia do gwiazd - lepiej nie mógłby tego wymyślić. Gdy już zyskał sobie poważanie, pilnie starał się zatrzeć ślady poprzedniego życia. Kiedy jednak go ono dopadło, u szczytu sławy, wybuchł skandal, który kosztował go spokój schyłku istnienia i niemało zdrowia".
Po czym dodaje: "Rzeczywiście, warunki, by został w przyszłości światowym autorem, nie mogły być mniej sprzyjające. Nędza, w jakiej przyszedł na świat w 1842 roku, przemawiała za krótkim, przygnębiającym życiem. Z trzynaściorga jego rodzeństwa dziewięcioro nie przeżyło wieku niemowlęcego".
Te próby ucieczki od lichego życia, biedowania i ciułania groszy za ciężka pracę dopadały go nader często. Mimo iż ukończył seminarium nauczycielskie, nie uśmiechała mu się praca za tak skromny dochód. Co ciekawe w jego aktach z tego seminarium widnieje adnotacja o "wielkiej kłamliwości" Maya, a stając pierwszy przed obliczem sędziego, skończywszy zaledwie 20 lat, tłumaczył się pragnieniem spróbowania bycia kimś innym, lepszym.
Temu pragnieniu dał wyraz w późniejszym życiu tłumacząc się z wcześniejszych "wpadek": "Roiło się we mnie od postaci, które chciały wraz ze mną troszczyć się, pracować, tworzyć, pisać, komponować". Wśród tych "wewnętrznych postaci" na plan pierwszy wybił się May okulista wystawiający recepty jako "dr med. Heilig". Historia ta jest tak opisywana: "Jak można się dowiedzieć z wysłanego za nim listu gończego, nosił okulary i cechował go "miły, swobodny i ujmujący sposób bycia". Potem wynajął mieszkanie w Chemnitz, przedstawiając się jako "nauczyciel Lohse“, zamówił u kuśnierza dwa futra z piżmaka, po czym ulotnił się wraz ze swoją zdobyczą".
Schwytany w Lipsku, skazany został na 4 lata przymusowej kary pod nadzorem więzienia... to właśnie tam, pracując w bibliotece zaczytywał się w różnych historycznych, geograficznych i przyrodniczych książkach. Tam też podjął decyzję o tym, że zostanie pisarzem i mimo kilku jeszcze wpadek z różnymi tożsamościami po wyjściu z więzienia, w końcu spełnił swoje zamierzenia, uznając chyba, że lepiej przeżywać te różne osobowości siedząc za biurkiem, a ich wyczyny opisywać w książkach, które z każdym kolejnym tomem stawały się coraz bardziej popularne.
Te liczne wydania przysparzały Mayowi także odpowiednio wysokie honoraria i już nie musiał nikogo okradać, ani oszukiwać. Dla nas i dla wielu setek milionów młodych czytelników pozostanie twórcą jednej z najpiękniejszych literackich sag. Dziękujemy!
PP