Sierpień 1980 - to był przełomowy moment
Na podwyżkę cen mięsa i wędlin wprowadzoną w lipcu 1980 roku przez ekipę rządzącą Edwarda Gierka cała Polska zareagowała strajkami. Pierwsze z nich wybuchły między innymi w Poznaniu, Tarnobrzegu i Lublinie. 14 sierpnia pracę przerwali pracownicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Robotnicy - prócz poprawy warunków bytowych - domagali się m.in. przywrócenia do pracy zwolnionych kilka miesięcy wcześniej Anny Walentynowicz, Andrzeja Kołodzieja i Lecha Wałęsy oraz zbudowania pomnika ofiar masakry robotników z grudnia 1970 roku.
Grudzień 1970 - zobacz serwis historyczny
Zobacz także: Anna Walentynowicz. Nieustraszona bohaterka Sierpnia ’80
Gdy wiadomość o wydarzeniach z Gdańska dotarła do warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych (dziś Wytwórnia Filmów Fabularnych i Dokumentalnych), w gronie jej pracowników powstała myśl o uwiecznieniu strajku.
- Nie było łatwo przekonać kierownictwo WFD o potrzebie nakręcenia takiego filmu, a wręcz wydawało nam się, że jest to niemożliwe. Decydująca okazała się pomoc Andrzeja Wajdy, który wtedy był szefem Stowarzyszenia Filmowców Polskich – mówił w 2000 roku jeden z reżyserów "Robotników '80" Andrzej Chodakowski na antenie Polskiego Radia. - Udało mu się przekonać odpowiednich ludzi, że trzeba nakręcić ten film, nawet gdyby materiał miał później trafić do archiwum. I tak właściwie to na tym stanęło, że pozwolono nam na wyjazd pod warunkiem, że dokument nigdy nie ukaże się w kinach - dodał.
15:01 sierpieŃ 1980 roku.mp3 O filmie "Robotnicy '80" opowiadają jego reżyserzy Andrzej Chodakowski i Andrzej Zajączkowski oraz krytyczka filmowa Bożena Janicka. Fragment audycji Andrzeja Sowy "Sierpień 1980 roku - 20. rocznica podpisania porozumień gdańskich". (PR, 31.08.2000)
Ekipa filmowa pojawiła się w Gdańsku 25 sierpnia, czyli w kulminacyjnym momencie negocjacji MKS-u z Komisją Rządową. Zespół składał się z dwudziestu pięciu osób, jednak jej główny trzon stanowili reżyserzy Andrzej Zajączkowski i Andrzej Chodakowski, autorzy zdjęć Michał Bukojemski i Jacek Petrycki oraz dźwiękowcy Halina Paszkowska i Witold Popkiewicz.
- Byliśmy tam w sumie sześć dni. To niewiele, ale udało nam się natrafić akurat na najważniejsze wydarzenia. Początkowo delegacja rządowa protestowała, ale później wszyscy się tak przyzwyczaili do obecności kamery, że już nikt jej nie zauważał – mówił Andrzej Zajączkowski na antenie Polskiego Radia. - Myśmy od początku byli pełni pokory dla tych ludzi oraz dla tego całego wydarzenia, którego na szczęście byliśmy świadkami. I myślę, że ci ludzie też to odczuwali - dodał.
"Jest to tak surowy i przejmujący zapis"
Anna Walentynowicz - zobacz serwis specjalny
Z zebranych materiałów ekipie filmowej udało się stworzyć półtoragodzinny dokument. Otwierają go wypowiedzi uczestników strajku - m.in. młodego robotnika Jerzego Stanisława Borowczaka, Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy - dzięki którym widz może poznać przyczyny wybuchu protestu i jego początki. Następnie realizatorzy przystępują do przedstawienia - za pomocą nagranych w sierpniu 1980 roku materiałów - przebiegu negocjacji pomiędzy Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym kierowanym przez Lecha Wałęsę a Komisją Rządową, której przewodniczącym był wicepremier Polski Mieczysław Jagielski. Jak wspominał w 1980 roku na antenie Polskiego Radia Andrzej Zajączkowski, momentami dźwięk nie współgra w wyświetlanym obrazem (w takich chwilach ekran wypełnia się czernią).
Przeczytaj również: 41 lat temu podpisano porozumienia sierpniowe
- Jest to tak surowy i przejmujący zapis, że trudno nam się decydować na jakiekolwiek cięcia, które przecież są konieczne w montażu. I właśnie z takich względów technicznych pozostawiamy czasami fragmenty nagrań dźwiękowych, bo to rzeczywiście jest historia i są one ważne dla zachowania autentyczności filmu – tłumaczył Zajączkowski. – Nie mamy do nich natomiast obrazu, bo nigdy nie mamy tyle taśmy, żeby nakręcić wszystko. Wobec tego musimy niektóre rzeczy eliminować już w czasie kręcenia – dodał.
06:30 2010082012595445.mp3 Reżyserzy Andrzej Zajączkowski i Andrzej Chodakowski mówią o tym, jak wyglądała realizacja filmu "Robotnicy 80'". (PR, 1980)
Dokument kończą sceny podpisania porozumienia gdańskiego przez Lecha Wałęsę i Mieczysława Jagielskiego. Delegacja rządowa zgodziła się wówczas m.in. na budowę pomnika ofiar grudnia 1970 roku, ograniczenie cenzury, transmisje niedzielnych mszy świętych w Polskim Radiu, a przede wszystkim na utworzenie nowych, niezależnych i samorządnych związków zawodowych.
"Wszystkie seanse zarezerwowane"
Film – jeszcze w formie materiałów roboczych - został po raz pierwszy zaprezentowany publiczności w nocy z 14 na 15 września 1980 roku na 7. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku. W pokazie uczestniczyło kilkuset widzów, w tym stoczniowcy na czele z Lechem Wałęsą.
- W tym momencie stało się oczywiste, że film musi zobaczyć cała Polska. Dokument ten, przynajmniej naszym zdaniem, pokazuje, jak powinny być rozwiązywane problemy polityczne. Przez to, że wiernie oddaje przebieg strajków może też wpływać stabilizująco na społeczeństwo, które ma określone obawy co do przyszłości i nie ufa środkom masowego przekazu. Film pokazuje, ze uczciwa i rzetelna robota filmowa i publicystyczna jest możliwa – mówił w 1980 roku Andrzej Chodakowski na antenie Polskiego Radia.
Blokowany przez władzę komunistyczną dokument nie mógł się jednak znaleźć w oficjalnej dystrybucji. Zakaz ten udało się jednak w sprytny sposób obejść.
- Film wchodził na ekrany, nie będąc na ekranach. Odbywało się to w ten sposób, że kiedy w przed kinem była wywieszka "wszystkie seanse zarezerwowane", to absolutnie każdy wiedział, że właśnie tam wyświetlani są "Robotnicy '80" – wspominała krytyczka filmowa Bożena Janicka.
Polacy mogli wówczas po raz pierwszy zobaczyć, jak tak naprawdę wyglądał przebieg strajku w Stoczni Gdańskiej, bowiem wszystkie informacje płynące ze strajkujących zakładów były wypaczane lub zupełnie blokowane przez władzę komunistyczną. Inaczej natomiast było z finałem wydarzeń z sierpnia 1980 roku, bo uroczystości podpisania porozumienia gdańskiego transmitowała Telewizja Polska.
jb