Waszyngton, Adams, Jefferson, czyli u zarania
W pewnym sensie poczet prezydentów USA, którzy przychylnie wypowiadali się o Polsce i Polakach, otwiera już Jerzy Waszyngton – pierwszy przywódca Stanów Zjednoczonych. Gdy w Rzeczpospolitej uchwalano Konstytucję 3 maja, mąż stanu już od trzech lat zasiadał w fotelu prezydenckim. Zachowała się jego opinia o polskiej Ustawie Rządowej: "Polska, jak wynika z publicznych dokumentów, poczyniła wielkie i niespodziewane kroki w kierunku wolności, co, jeśli jest prawdą, oddaje wielki honor obecnemu królowi, który, jak się wydaje, był głównym promotorem tego przedsięwzięcia" pisał prezydent w liście do swojego byłego adiutanta Davida Humphreysa. Z kolei krytykę wobec faktu rozbiorów, nazywając je "zbrodnią", wyrażali John Adams i Thomas Jefferson, następcy Waszyngtona.
Portret Jerzego Waszyngtona autorstwa Gilberta Stuarta. Fot.: Wikimedia Commons/dp
Los chciał, że w momencie, gdy amerykańska gwiazda zaczęła jaśnieć na firmamencie polityki międzynarodowej, polska gasła. Jak się okazało – na 123 lata. Dlatego poczet sprzyjających Polsce prezydentów otworzyć powinien ten z nich, którego wkład w odzyskanie przez Rzeczpospolitą niepodległości jest nie do przecenienia…
Woodrow Wilson i słynny 13. punkt
Prezydentura Thomasa Woodrow Wilsona, 28. prezydenta USA przypadała na czas Wielkiej Wojny. Stany przystąpiły do niej w 1917 roku i to właśnie wówczas zaczęły powstawać w Stanach Zjednoczonych punkty rekrutacyjne do tworzącej się u boku ententy Armii Polskiej we Francji.
Jednak największą zasługą Wilsona dla Polski była jego wiara w ideę samostanowienia narodów. 8 stycznia 1918 roku w orędziu do Kongresu prezydent przedstawił słynne 14 punktów, których realizacji należałoby się podjąć, aby wprowadzić nowy ład po wojnie. Miały one także zapobiec wybuchowi kolejnego wielkiego konfliktu.
Thomas Woodrow Wilson. Fot.: Wikimedia Commons/dp
Najważniejszy z punktu widzenia interesów Polski był punkt 13. Wilson zapisał w nim, że ma powstać państwo polskie z dostępem do morza. Woodrow Wilson utrzymywał bardzo bliskie stosunki z Paderewskim i Dmowskim, co pomagało tym mężom stanu optować w sprawach Polski za oceanem. To za kadencji tego prezydenta uznana została oficjalnie niepodległość Polski (22 stycznia 1919) i nawiązano stosunki dyplomatyczne.
Kolejny prezydent – urzędujący w latach 1921-1923 Warren Harding – zwyciężył wybory, głosząc hasła izolacjonizmu i powrotu do stosowania doktryny Monroego w stosunkach międzynarodowych. Ta sięgająca prezydentury szóstego z kolei przywódcy Stanów Zjednoczonych idea opierała się na prostym założeniu: USA oczekiwały, że Europa zaprzestanie kolonizacji na obszarze obu Ameryk, a za to Stany obiecywały nie wtrącać się w sprawy Starego Kontynentu. Politykę tę kontynuował następca Hardinga w fotelu prezydenckim, urzędujący w latach 1923-1929 Calvin Coolidge.
Herbert Hoover - Honorowy Obywatel Rzeczpospolitej
W 1919 roku, w czasie swojej kadencji, Woodrow Wilson miał odwiedzić Polskę. Nie pozwolił mu na to stan zdrowia. Zamiast niego do Warszawy 12 sierpnia 1919 przyjechał Herbert Hoover, przyszły prezydent USA, wówczas przewodniczący Administracji Pomocy Amerykańskiej - organizacji rządowej niosącej pomoc humanitarną dla zniszczonej wojną Europy. Beneficjentami tych działań było 200 mln ludzi na całym Starym Kontynencie, w tym - w Polsce. Hoovera witano jak bohatera, a po jego wyjeździe nadano mu kilka tytułów honorowych. Do dziś jest jedynym prezydentem USA, który otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Rzeczpospolitej.
Kadencja Hoovera (1929-1933) przypadła na lata Wielkiego Kryzysu. Nic dziwnego, że prezydent zajęty był głównie problemami wewnętrznymi. Polskę odwiedził jeszcze raz dopiero w 1946 roku, jako wysłannik prezydenta Trumana ds. pomocy humanitarnej.
Herbert Hoover - portret prezydencki z 1956 roku. Fot.: Wikimedia Commons/dp
O wiele gorzej w zbiorowej pamięci Polaków zapisał się następca Hoovera. Franklin Delano Roosevelt, najdłużej urzędujący prezydent USA, kojarzony jest przede wszystkim z niekorzystnymi dla Polski ustaleniami teherańskimi i jałtańskimi.
Z kolei na kadencję Harry’ego Trumana przypada czas największego ochłodzenia w stosunkach polsko-amerykańskich związany z apogeum stalinizmu. Doktryna Trumana zakładała powstrzymywanie komunizmu gdzie tylko jest to możliwe, a mimo to prezydent skierował propozycję pomocy w powojennej odbudowie również do Polski (plan Marshalla), został on jednak – pod naciskiem Moskwy – odrzucony przez komunistyczne władze w Warszawie. W efekcie nastąpiło niemal całkowite zerwanie relacji gospodarczych między Polską i USA. Propaganda nominatów Kremla obrała w pierwszej połowie lat 50. Stany Zjednoczone na największego wroga. To wówczas w procesach pokazowych członków poakowskiego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość padały oskarżenia o służbę "amerykańskiemu imperializmowi", Amerykanów oskarżano o zrzuty stonki ziemniaczanej, a w Warszawie pokazywano wystawę "Oto Ameryka", w której USA przedstawiano jako państwo żywiące się krwią czarnoskórych niewolników.
John F. Kennedy: "Rozumiem waszą krzywdę"
Następca Trumana, bohater II wojny światowej Dwight Eisenhover szedł do wyborów z hasłem "przekreślenia tajnych układów jałtańskich", które przyczyniły się do "komunistycznego ujarzmienia innych narodów". W komunistycznej Polsce wykorzystano to hasło jako zapowiedź starań USA o zmianę polskiej granicy zachodniej na korzyść Niemiec. W 1953 roku nakładem polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych została wydana została tzw. Czarna Księga dokumentująca wrogą działalność Ameryki wobec komunistycznej Polski. Publikację wykorzystano propagandowo.
Poprawę stosunków na linii Warszawa-Waszyngton przyniosła dopiero odwilż popaździernikowa w Polsce, w roku 1956. Eisenhower zasiadał w fotelu prezydenckim jeszcze pięć lat. Po nim przywódcą USA został John F. Kennedy. W pierwszym roku swojej prezydentury miał spotkać się z ambasadorem PRL w USA Romualdem Spasowskim i skierować do niego ważne i uderzające niedyplomatyczną szczerością słowa (skierowane, bądź co bądź, do reprezentanta komunistycznego reżimu): "Chcę, aby Pan pamiętał, że cenię Polskę, ponieważ Polacy kochają wolność i gotowi są walczyć o nią. Wiem, że wyrządzono wam wielką krzywdę, ale jestem pewien, że nadejdzie czas, kiedy ponownie będziecie wolni".
Kennedy wiedział, o czym mówi. Zanim został prezydentem, dwukrotnie odwiedził Polskę. Najpierw w lipcu 1939 roku jako wysłannik swojego ojca, wówczas ambasadora USA w Londynie, by wybadać nastroje nad Wisłą przed zbliżającą się wojną, następnie w 1955 roku już jako amerykański senator. Po tej wizycie pisał: "Sytuacja w Polsce może się zmienić wtedy, kiedy Polacy będą mogli swobodnie rozmawiać z gośćmi, kiedy będą mogli jeździć do krajów zachodnich, kiedy odbędą się wolne wybory, będzie wolna prasa. Przestrzegam Amerykanów: Jeśli Polacy uwierzą, że zapomnieliśmy o nich, że zamierzamy osiągnąć porozumienie z Rosjanami, które nie będzie przewidywało wolnej Polski, wówczas ich odważna walka o wolność może wygasnąć".
Z Polską łączyły Kennedy'ego też pośrednio więzy rodzinne. Młodsza siostra amerykańskiej pierwszej damy wyszła za Polaka - Stanisława Albrechta Radziwiłła. Lobbował on za Kennedym u Polonii, z której głosami mieszkańcy Białego Domu zawsze musieli się liczyć.
Następca Kennedy’ego, Lyndon B. Johnson, w 1966 roku, drugim swojej drugiej kadencji, ogłosił politykę "building-bridge", czyli "budowania mostów" w relacjach z satelitami ZSRR, w tym z Polską. Była to próba stopniowej, powolnej poprawy stosunków z państwami bloku wschodniego na zasadzie "kropli drążącej skałę". W Polsce rządził wówczas nieufny Władysław Gomułka, na odpowiedniego partnera do rozmów USA musiały poczekać jeszcze cztery lata.
Richard Nixon – przełomowa wizyta
Na początku 1969 roku fotel prezydenta USA zajął Richard Nixon. Niespełna dwa lata później, wskutek kryzysu, który doprowadził do krwawych wydarzeń Grudnia 1970 roku, z fotela I sekretarza KC PZPR musiał ustąpić Władysław Gomułka. Jego miejsce zajął Edward Gierek. Nowy przywódca PRL chciał zmodernizować Polskę. Mógł to osiągnąć dzięki kredytom pozyskanym od państw demokratycznych, w tym od Stanów Zjednoczonych. Polska uchylała drzwi na Zachód.
Na tym tle odbyła się pierwsza wizyta urzędującego amerykańskiego prezydenta w Polsce. W dniach 31 maja - 1 czerwca 1972 w Warszawie gościł Richard Nixon. Przylot nad Wisłę był elementem dłuższej podróży obejmującej Austrię Iran i ZSRR. W Moskwie prezydent Stanów Zjednoczonych podpisał z sekretarzem generalnym KPZR Leonidem Breżniewem układ rozbrojeniowy SALT 1. Prezydent spotkał się z pierwszym sekretarzem PZPR Edwardem Gierkiem, Efektem wizyty stała się zapowiedź amerykańskich kredytów i licencji dla Polski oraz zwiększenia wymiany handlowej pomiędzy PRL a USA.
Oficjalny portret 37. prezydenta Stanów Zjednoczonych Richarda Nixona. Fot.: Wikimedia Commons/dp
W ślad za Nixonem poszli jego następcy. Gerald Ford odwiedził Polskę w 1975 roku, a dwa lata później zrobił to Jimmy Carter. Wszyscy trzej byli witani gromkimi owacjami.
Ronald Reagan i upadek imperium zła
O ile poprzedni prezydenci starali się utrzymywać poprawne, choć zimne, stosunki z władzami PRL, o tyle nie było to dalej możliwe w obliczu faktu wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. W Waszyngtonie odczytano wydarzenia z 13 grudnia 1981 jednoznacznie: jako próbę pacyfikacji "Solidarności". Po raz pierwszy amerykański prezydent jawnie stanął po stronie Polski, jednak nie reprezentowanej przez nominatów Moskwy, tylko po stronie polskiego społeczeństwa. Już 14 grudnia 1981 roku Reagan ogłosił wstrzymanie jakiejkolwiek pomocy gospodarczej dla PRL poza przekazywaniem darów humanitarnych.
Po świętach Bożego Narodzenia Reagan zdecydował się na wprowadzenie sankcji gospodarczych wobec ZSRR - nie miał bowiem wątpliwości, że sytuacja w Polsce jest sterowana przez Kreml. Niedługo później 5 stycznia 1982 ostrzegł Moskwę przed "najpoważniejszymi konsekwencjami" ingerencji w sytuację w PRL. 30 stycznia w 50 krajach świata transmitowano koncert "Żeby Polska była Polską".
Sankcje nałożone na PRL zostały częściowo zdjęte po zakończeniu stanu wojennego. Całkowicie zniesiono je w 1987 roku, na wyraźną prośbę środowisk opozycyjnych w Polsce, z Lechem Wałęsą na czele.
George H.W. Bush: "zobaczycie wolną Polskę"
Prawdziwym końcem polityki izolacji PRL przez USA była wizyta następcy Reagana, George'a H.W. Busha w Polsce w lipcu 1989 roku. Atmosfera tamtych dni i plany prezydenta na wizytę w Polsce dobrze ilustrują jego słowa wypowiedziane do Wojciecha Jaruzelskiego, ówczesnego przewodniczącego Rady Państwa, w pierwszym przemówieniu po wylądowaniu na lotnisku Okęcie w Warszawie:
- Polska tworzy teraz swoją własną historię, a Ameryka i cały świat uważnie to obserwują. Rząd polski i pan, panie przewodniczący, wykazaliście odwagę i mądrość wybierając tę ścieżkę, drogę porozumień Okrągłego Stołu. Dla świata jest natchnieniem to, co się dzieje tutaj. Z nadzieją przystępujemy do rozmów z przedstawicielami rządu i demokratyczną opozycją - podkreślał prezydent.
Prezydent popierał postanowienia Okrągłego Stołu, a także wsparł pomysł objęcia przez Wojciecha Jaruzelskiego nowoutworzonego urzędu prezydenta PRL.
– Trzeba pamiętać, że w wybór generała Jaruzelskiego na prezydenta zaangażowały się bardzo poważne siły. Między innymi ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce zapraszał niektórych parlamentarzystów "Solidarności" na kolację i tłumaczył im, jak można poprzeć Jaruzelskiego, nie głosując na niego – mówił prof. Antoni Dudek w audycji Pawła Lisickiego z cyklu "Salon polityczny Trójki".
Bill Clinton - witamy w NATO
To za prezydentury Billa Clintona jasne stało się, że Polska wraca na należne jej miejsce we wspólnocie państw cywilizacji Zachodu. To wówczas rozpoczęły się starania III RP o akces do dwóch najważniejszych sojuszy półkuli północnej: Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego.
Przyjazd prezydenta Billa Clintona do Warszawy tuż po amerykańskim święcie niepodległości w 1994 roku miał przełomowe znaczenie dla sprawy dołączenia Polski do NATO. Kwestia członkostwa Polski i pozostałych krajów regionu w Pakcie Północnoatlantyckim zdominowała również drugą wizytę przywódcy USA w 1997 roku.
- Witam was, Czechów i Węgrów jako przyszłych członków NATO i sojuszników USA – powiedział Clinton w przemówieniu na Placu Zamkowym.
Dwa lata później Polska stała się członkiem Paktu Północnoatlantyckiego.
Geore W. Bush - czyli szansa na tarczę
43. prezydent USA aż trzykrotnie odwiedził Polskę. Doceniał ją jako ważnego sojusznika w prowadzonych wówczas wojnach w Iraku i Afganistanie.
W czasie jego prezydentury Stany Zjednoczone wystosowały propozycję umieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej w zamian za modernizację polskiej armii. Plan nie został jednak zrealizowany. Sprzeciw wobec instalacji tarczy w Polsce wyraziła Moskwa. Rząd Donalda Tuska nie ratyfikował polsko-amerykańskiej umowy, a kolejny amerykański prezydent - Barack Obama - ogłosił, że żadnej tarczy budować nie będzie.
Barack Obama
Chyba najmocniejszym, jeśli chodzi o propolskie akcenty, punktem prezydentury Baracka Obamy była jego wizyta w naszym kraju w 2014 roku. Amerykański prezydent przyjechał do Warszawy w związku z obchodami rocznicy 25-lecia pierwszych po II wojnie częściowo demokratycznych wyborów w Polsce.
Barack Obama, po pierwsze, podkreślił wówczas, że upadek komunizmu i powrót wolności do Europy Środkowo-Wschodniej zaczął się od Polski. Jak mówił podczas przemówienia na placu Zamkowym, to z Polski przyszła "iskra zmian" dla społeczeństw innych krajów bloku wschodniego. Ta „iskra” przyczyniła się również do upadku muru berlińskiego.
Po drugie, prezydent USA zapewnił Polaków, że pozostają ważną i niezbywalną częścią euroatlantyckiej wspólnoty bezpieczeństwa. Nawiązał przy tym, co było symboliczne, do tych kart historii, w których Polska była osamotniona w walce z najeźdźcą.
"Zostaliście opuszczeni przez przyjaciół, kiedy ich najbardziej potrzebowaliście", mówił w Warszawie Barack Obama. "Dlatego w imieniu Stanów Zjednoczonych i NATO przybywam, aby ponownie potwierdzić niezmienne zaangażowanie w polskie bezpieczeństwo. Artykuł piąty jest jasny, atak na jednego oznacza atak na wszystkich. I my wypełnimy nasze zobowiązania sojusznicze. Jesteśmy i będziemy razem. Wasza wolność jest naszą wolność. Polska nigdy nie zostanie sama".
Ważnym gestem Baracka Obamy, poprzedzającym powyższe słowa, była także zapowiedź zwrócenia się do Kongresu USA z prośbą o akceptację wydatków w wysokości 1 mld dolarów przeznaczonych na zwiększenie obecności NATO w naszej części Europy.
Donald Trump
– Żaden amerykański prezydent odwiedzający Polskę nigdy nie mówił tak wiele, tak dobrze o Polsce i Polakach – podkreślał w Polskim Radiu Andrzej Krajewski, były korespondent w USA, omawiając przemówienie wygłoszone przez Donalda Trumpa w lipcu 2017 roku w Warszawie.
Ówczesny prezydent USA istotnie nie szczędził przychylnych słów na temat naszego kraju. "Polska jest geograficznym sercem Europy, ale, co jeszcze ważniejsze, w Polakach postrzegamy duszę Europy. Wasz naród jest wielki, ponieważ wielkim jest wasz duch i jest to duch silny", zaznaczał Donald Trump, przemawiając do Polaków na pl. Krasińskich w Warszawie.
Podczas tej wizyty Donald Trump przypominał również o innym, bardzo ważnym aspekcie amerykańsko-polskich relacji. Jak mówił, "Polska to nie tylko wielki przyjaciel Stanów Zjednoczonych, ale prawdziwy ważny sojusznik i partner, jeśli idzie o współpracę wojskową". Znakiem tej współpracy miała być m.in. nowoczesna baza wojskowa ulokowana właśnie w Polsce, tzw. Fort Trump.
W 2019 roku Donald Trump odwołał, z powodu nadchodzącego nad Florydę huraganu, planowaną drugą wizytę w naszym kraju. W zastępstwie prezydenta pojawił się w Warszawie wiceprezydent Mike Pence, który o Polsce i Polakach wypowiadał się w podobnym duchu, co wcześniej Donald Trump.
"Jeśli ktokolwiek powątpiewa w przeznaczenie ludzkości, którym jest wolość, to niech spojrzy na Polskę, na ten odważny naród polski. Niech zobaczy nieugiętego ducha, siłę i odporność, tego miłującego wolność narodu, który stoi na fundamencie wiary", podkreślał amerykański wiceprezydent.
To za czasów administracji Donalda Trumpa zniesione zostały wizy dla Polaków na podróż do USA.
Joe Biden
Joe Biden – jeszcze jako senator, szef komisji spraw zagranicznych izby wyższej amerykańskiego Kongresu – był jednym z tych wpływowych polityków, którzy w latach 90. XX wieku zabiegali o przyjęcie Polski do NATO. Wiele lat później, już jako wiceprezydent goszczący z okazji święta Konstytucji 3 maja u ówczesnego ambasadora RP w USA Ryszarda Schnepfa, potwierdził, jak bliski jest mu temat Polski i Polaków. Mówił wówczas m.in. o "legendarnej odwadze Polaków" oraz przywoływał czasy, "gdy na mapie nie było miejsca zwanego Polską (...), a bycie Polakiem było określone wielkością serca, odwagi i determinacji".
Nie dziwi więc fakt, że Joe Biden już jako prezydent pokazywał, jak ważny dla Stanów Zjednoczonych jest nasz kraj, jak kluczową rolę ogrywa w kwestii euroatlantyckiego bezpieczeństwa.
W marcu 2022 roku, miesiąc po ataku Rosji na Ukrainę, Joe Biden odwiedził Polskę. W wygłoszonym wówczas przemówieniu na dziedzińcu Zamku Królewskiego zaapelował o jedność Zachodu i powtórzył zapewnienie, że artykuł 5. traktatu o NATO ma charakter wiążący. Rozpoczynając to wystąpienie, prezydent USA odwołał się słynnych słów Jana Pawła II: "Nie lękajcie się". "Wolność zwycięży. Wielki naród polski wykazuje się dziś wyjątkową hojnością i szlachetnością na oczach całego świata", podkreślał.
Takich sygnałów świadczących o przychylności Joe Bidena wobec Polaków można znaleźć więcej. W liście skierowanym do przedstawicieli amerykańskiej Polonii, również w marcu 2022 roku, prezydent podkreślał, że "Stany Zjednoczone są oddane sprawie bezpieczeństwa Polski". Jak zaznaczał, "podziwiamy (...) Polaków, których zachowanie w tych trudnych czasach odzwierciedla ich wiarę w nadzieję i solidarność".
***
Stosunek prezydentów USA do Polski jest pochodną naszego znaczenia w polityce Stanów Zjednoczonych. Zaczynaliśmy jako ideowi bracia. Po Wielkiej Wojnie Rzeczpospolita miała być jednym z ważnych elementów opracowanej w Białym Domu koncepcji, która miała zapobiec kolejnemu konfliktowi. W czasach komunizmu z perspektywy Waszyngtonu Warszawa stanowiła istotny punkt najpierw polepszania relacji z blokiem wschodnim, a następnie istotnym punktem jego demontażu. Rok 1989 wyznaczył nowy kierunek w stosunkach polsko-amerykańskich i w XXI wiek wkroczyliśmy jako jeden z kluczowych sojuszników USA. Wobec rosyjskiej agresji na Ukrainie rola ta tylko się ugruntowała.
bm/jp