Pełniąc służbę w szeregach ZWZ - AK stali się elitą Polski Walczącej. Cichociemni, czyli żołnierze polscy szkoleni w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych (dywersji, sabotażu, wywiadu, łączności i prowadzenia działań partyzanckich), wysyłani byli do okupowanej Polski początkowo z Wielkiej Brytanii, a następnie, od końca 1943 roku, z bazy we Włoszech. Wszyscy byli ochotnikami.
Organizacją przerzutów zajmowała się polska sekcja brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych SOE (Special Operations Executive) wspólnie z Oddziałem VI Sztabu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, odpowiedzialnym za łączność z Komendą Główną ZWZ - AK.
Jednym z cichociemnych był podporucznik, obecnie generał w stanie spoczynku, Stefan Bałuk, pseudonim "Starba". Ukończył on szkolenie wywiadowczo - dywersyjne w Glasgow. Generał przypomina, że pojęcie cichociemni stworzono w trakcie szkoleń w Szkocji. – Dostawaliśmy zadania napadu na bank, sklep czy pocztę i było to robione na serio. Odbywało się to w sposób tajny i cichy, najczęściej w nocy i stąd taka nazwa - wspominał generał. Choć byli świetnie przygotowani, to jak podkreślał Stefan Bałuk, w każdej akcji towarzyszył im strach.
Pierwszy zrzut, noszący kryptonim "Adolphus", miał miejsce w nocy z 15 na 16 lutego 1941. Na pokładzie brytyjskiego dwusilnikowego samolotu Whitley znalazło się trzech polskich skoczków: kpt. Stanisław Krzymowski ("Kostka"), por. Józef Zabielski ("Żbik") oraz kurier polityczny Czesław Raczkowski ("Włodek"). Po wielu godzinach niebezpiecznego lotu, którego trasa przebiegała bezpośrednio nad Niemcami, spadochroniarze zostali zrzuceni nie - jak planowano - pod Włoszczową w Kieleckiem, lecz na Śląsku Cieszyńskim pod Skoczowem, na terenach włączonych do Rzeszy.
Pierwszy przerzut cichociemnych do okupowanej Polski miał charakter eksperymentalny. Trasę przelotu uznano za zbyt niebezpieczną i na dziewięć miesięcy przerwano loty. Po wznowieniu misji do lotów nad Polskę wykorzystywano specjalnie przystosowane do tego typu zadań samoloty Halifax. Zmieniono również trasę przelotu, która przebiegała odtąd nad Danią lub Szwecją.
Nz: Jan Górski (po lewej) i Maciej Kalenkiewicz – inicjatorzy założenia jednostki cichociemnych (1941), źr. www.objektyw.info, Wikipedia/CreativeCommons
W sumie w rekrutacji prowadzonej od lata 1940 do jesieni 1943 roku do służby w roli cichociemnych zgłosiło się 2413 oficerów i podoficerów Polskich Sił Zbrojnych. Ogółem przeszkolono 606 osób, a do przerzutu zakwalifikowano łącznie 579 żołnierzy i kurierów. Od 15 lutego 1941 do 27 grudnia 1944 zorganizowano 82 loty, w czasie których przerzucono do Polski 316 cichociemnych (jeden z nich skakał dwukrotnie), wśród których znalazła się jedna kobieta - Elżbieta Zawacka "Zo".
W ramach wspomnianych zrzutów do kraju wysłano także 28 kurierów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Spośród 316 cichociemnych dziewięciu zginęło przed dotarciem do celu: trzech poniosło śmierć z powodu rozbicia się samolotu u wybrzeży Norwegii, trzech innych zostało zestrzelonych nad Danią, a trzem skoczkom nie otworzyły się spadochrony. W okupowanej Polsce cichociemni wchodzili w skład kierownictwa KG AK, byli żołnierzami Wachlarza, Związku Odwetu, Kedywu, zajmowali się szkoleniem, wywiadem, walczyli w oddziałach partyzanckich, uczestniczyli w sabotażu i działaniach dywersyjnych we wszystkich okręgach AK.
Do najbardziej znanych cichociemnych przerzuconych do Polski należeli: ostatni komendant główny AK gen. Leopold Okulicki , szef Oddziału II KG AK płk Kazimierz Iranek - Osmecki, legendarny dowódca partyzancki z Gór Świętokrzyskich Jan Piwnik "Ponury", stojący na czele Centrali Służby Śledczej Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa mjr Bolesław Kontrym "Żmudzin".
91 cichociemnych walczyło w Powstaniu Warszawskim, poległo 18 z nich. W czasie wojny zginęło w sumie 103 cichociemnych. Dziewięciu zostało zamordowanych przez władze komunistyczne w powojennej Polsce.
Więcej na temat Cichociemnym w naszym serwisie RADIA WOLNOŚCI