Akuszer polskiej floty
Włodzimierz Steyer należał do tych oficerów Marynarki Wojennej, którzy pierwsze szlify zdobywali służąc pod carską banderą. Przyszły obrońca Helu urodził się 15 lipca 1892 jako syn polskich emigrantów w Montrealu, ale już jako dziecko przeniósł się z rodzicami do Sankt Petersburga. Podczas I wojny światowej służył na krążowniku "Askold", pływając po wodach Pacyfiku i Morza Śródziemnego (brał udział m.in. w zakończonej klęską ententy bitwie o Dardanele).
Oficerowie byłej floty carskiej stanowili 72 proc. korpusu oficerskiego rodzącej się floty II RP. Wśród nich był również Steyer, który już w 1919 roku otrzymał nominację na zastępcę komendanta portu wojennego w Modlinie. Zanim wojska gen. Józefa Hallera przejęły Pomorze, to właśnie tam biło serce skromnej polskiej Marynarki Wojennej. Od 1922 roku dowodził kolejno okrętami: kanonierką ORP "Komendant Piłsudski", torpedowcem ORP "Mazur" i hulkiem szkolnym ORP "Bałtyk".
Od 1933 roku dowodził dywizjonem kontrtorpedowców – najsilniejszym wówczas związkiem taktycznym polskiej floty, złożonym wówczas z niszczycieli ORP "Wicher" i ORP "Burza". W tym czasie nadzorował przygotowania do wcielenia do floty kolejnych jednostek: ORP "Grom" i ORP "Błyskawica". Nie doczekał na stanowisku podniesienia na nich polskiej bandery. Został oddelegowany do dowodzenia Rejonem Umocnionym Hel – kluczowym elementem obrony Wybrzeża w planach wojennych. Na tym posterunku zastał go wybuch II wojny światowej.
Polscy żołnierze na frontach II wojny światowej - zobacz serwis historyczny
Obrońca Helu
W Archiwum Polskiego Radia zachowała się wypowiedź Włodzimierza Steyera z 1945 roku. Stanowi ona fragment reportażu dotyczącego wystawy poświęconej obronie polskiego Wybrzeża. Steyer wspominał w nim walki na Helu.
- Zaczęła się ta wojna od dość nieścisłych wiadomości. Mówiono nam, żeby zaczekać, że nie wiadomo, czy nie jest to prowokacja [Niemców z Wolnego Miasta] Gdańska, czy zaczęła się ta wisząca od dłuższego czasu w powietrzu wojna. Ale kiedy się zaczęła, to mieliśmy "przyjemność" ze wszystkich stron - mówił Steyer. - Z góry condory [Steyer ma tu na myśli niemieckie bombowce nazywane tak od niesławnego Legionu Condor biorącego udział w hiszpańskiej wojnie domowej – bm], z boku pancerniki: jeden przyszedł z Gdańska, drugi z Pilawy, kontrtorpedowce i traulery ze Świnoujścia. Potem artyleria lądowa działała przeciwko nam.
02:55 Steyer 1945.mp3 Wypowiedź Włodzimierza Steyera o obronie Helu. Fragment relacji z otwarcia wystawy "Obrona Wybrzeża 1939" poświęconej walkom podczas kampanii wrześniowej 1939 r. (PR, 1945)
Wspomniane przez kontradmirała pancerniki to "Schleswig-Holstein" i "Schlesien". Przeciw tej potędze niespełna 3000 obrońców, głównie marynarzy i rezerwistów, broniło się mając do dyspozycji zaledwie 4 działa Boforsa kal. 152,4 mm przez ponad miesiąc. Oba pancerniki miały po cztery działa kal. 280 mm i po 14 dział kal. 170 mm.
W nocy z 27 na 28 września na Hel dotarła zaszyfrowana depesza od gen. Rómmla, informująca o kapitulacji stolicy. Decyzję o poddaniu Helu Rómmel zostawił dowódcy Obrony Wybrzeża kadm. Józefowi Unrugowi. Ten zwołał naradę oficerów w celu podjęcia decyzji. Obecny na niej Steyer miał powiedzieć: "Wszyscy kapitulują we wrześniu. My wytrzymamy do października!".
- Gdy zaczęła się wojna na Helu, nie marzyliśmy, że będziemy ostatnim bastionem Polski – mówił oficer w Polskim Radiu. - Byliśmy dumni, że Pomorze, o którego polskości tyle mówiono, wytrzymało najdłużej i że kiedy wojna 1939 roku się skończyła ani jeden admirał i generał atakujący nas nie otrzymał podziękowania od Hitlera.
Hel bronił się do 2 października. "Odchodząc do niełatwej niewoli pamiętajcie, że jesteście Polakami, pamiętajcie, że Polak powinien mieć swój honor, i pamiętajcie, że my tu wrócimy" powiedział Steyer do swoich żołnierzy tuż przed kapitulacją.
Polska Marynarka Wojenna w II wojnie światowej - zobacz serwis specjalny
Na czele odrodzonej Marynarki
Steyer resztę wojny spędził w niemieckim Oflagu. Po wyzwoleniu obozu przez Brytyjczyków zdecydował się na powrót do kraju. Został mianowany szefem Misji Morskiej w Moskwie. Tam podpisał umowę, na mocy której flota sowiecka przekazała Polsce 23 używane okręty. W 1947 roku, już jako kontradmirał i dowódca Marynarki Wojennej, witał powracający do kraju okręt ORP "Błyskawica".
Jak się okazało, to właśnie decyzje Steyera dotyczące "Błyskawicy" zakończyły jego karierę. Gdy kontradmirał obejmował dowodzenie Marynarką Wojenną komunistyczna władza dopiero krzepła, trzy lata później była już na tyle ugruntowana, że mogły rozpocząć się czystki i zwolnienia. W 1950 roku Steyer nie wydał zgody na aresztowanie przez Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego dowódcy ORP "Błyskawica" kmdr. Zbigniewa Węglarza. Ta decyzja była główną przyczyną zwolnienia ze służby kontradmirała.
Wymazywany z pamięci
Niewykluczone, że na zwolnienie ze służby Steyera miały też wpływ powojenne losy jego syna – również Włodzimierza. W czasie wojny wdał się on w konspirację, był członkiem organizacji "Grunwald", a po przeniesieniu się do Warszawy został żołnierzem batalionu "Zośka". Po wojnie należał do grupy Jana Rodowicza "Anody". W styczniu 1949 roku został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa i skazany w tzw. procesie kiblowym (odbywającym się w celi) na 15 lat pozbawienia wolności za "próbę siłowego obalenia ustroju". Działalność niepodległościowa syna musiała rzutować na opinię o ojcu.
Steyer miał szczęście – zniknął z radaru komunistów przed kulminacyjną falą czystek w Marynarce Wojennej i tzw. procesem komandorów. Najprawdopodobniej uratowało mu to życie.
"Moim zdaniem, ojca uratowały przed aresztowaniem i wyrokiem jego przeszłość i ostrożność. Przeszłość ponieważ cały okres wojny spędził w obozie jenieckim, nie był więc powiązany ani z londyńskim sztabem, ani z Armią Krajową. Ostrożność – bo nie dał się wmanewrować do procesu, nie dał prokuratorom wojskowym żadnych argumentów, z których mogliby sformułować akt oskarżenia" – wspominał syn kontradmirała w książce Henryka Nakielskiego "Jako i my odpuszczamy".
Żołnierze wyklęci - zobacz serwis specjalny
Kontradmirała skazano za to na śmierć cywilną – skazano na zapomnienie. Pozbawiony wszelkich świadczeń musiał podjąć pracę w Powszechnej Kasie Oszczędności, a następnie w Związku Gminnych Spółdzielni Samopomoc Chłopska. Na krótko przed śmiercią, na fali odwilży gomułkowskiej, otrzymał mieszkanie w Gdańsku. Zmarł 15 września 1957.
bm