To, co wiemy dziś na pewno, to fakt, że Władysław Sikorski zginął na pokładzie Liberatora 4 lipca 1943 roku. i to, że samolot runął do morza tuż po starcie. Wiemy też, że jedyną osobą, która przeżyła katastrofę, był czeski pilot Eduard Prchal. Z wraku udało się wydostać ciało Sikorskiego i większości ofiar. Nigdy nie odnaleziono za to szczątków Zofii Leśniowskiej, córki generała.
Po katastrofie Brytyjczycy powołali komisję RAF do zbadania przyczyn wydarzeń z 4 lipca 1943 roku. Organ stwierdził, że do wypadku doszło wskutek zablokowania steru wysokości i wykluczył sabotaż. Własną komisję powołali też Polacy, bazując na ustaleniach komisji brytyjskiej. Z członkiem komisji, pilotem Jerzym Bajanem, rozmawiał po wojnie Jan Nowak-Jeziorański, dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.
- Wynik badań komisji polskiej różnił się od wyniku komisji brytyjskiej tym, że komisja brytyjska stwierdziła, że wypadek nie nastąpił na skutek sabotażu - wskazywał Bajan. - Myśmy stwierdzili, że skoro nie można ustalić przyczyn wypadku, to nie można wykluczyć sabotażu. Niemniej wydaje się to bardzo nieprawdopodobne (...). Musiałby to być bardzo dziwny sabotaż. Przede wszystkim ten, który go dokonał, nie mógł przypuszczać, że mógłby on nastąpić w tym momencie. Gdyby tego rodzaju rzecz (zablokowanie steru wysokości) nastąpiłaby w powietrzu, to zawsze byłby czas na reakcję.
10:00 Katastrofa Gibraltarska Bajan.mp3 Rozmowa Jana Nowaka - dyrektora Rozgłośni Polskiej RWE - z płk Jerzym Bajanem - członkiem Komisji Śledczej PSZ badającej katastrofę gibraltarską (4.07.1943), w której zginął gen Władysław Sikorski - premier rządu emigracyjnego i Wódz Naczelny.
Propaganda Goebbelsa
Pierwszymi, którzy ukuli teorię o zamachu na Gibraltarze, byli... Niemcy.
W feralnym dniu 4 lipca 1943 roku Josef Goebbels zapisał w swoim dzienniku, że był to "bolszewicko-brytyjski zamach". Już dzień po katastrofie na konferencji prasowej nazwał Sikorskiego "ostatnią ofiarą Katynia", rozpoczynając tym samym kampanię propagandową w mediach niemieckich i gadzinówkach na terenie okupowanej Polski. Wsparto ją specjalną akcją ulotkową. Broszura była zredagowana tak, by sugerować, że wyszły one spod ręki dowództwa organizacji podziemnej. W Warszawie o śmierci Sikorskiego informowały też uliczne megafony.
Celem działań Niemców było przede wszystkim zdemoralizowanie polskiego społeczeństwa, wywołania w nim poczucia zdrady ze strony aliantów, co wpływać miało pośrednio również na Armię Krajową - licząca ponad 200 tys. ludzi siła działająca na tyłach zaangażowanego w walkę z Sowietami Wehrmachtu stanowiła realne zagrożenie dla niemieckiej machiny wojennej.
Warto dodać, że, jak wskazywał Jan Nowak-Jeziorański w rozmowie z Bajanem, już po wojnie wywiad niemiecki chwalił się tym, że za śmiercią generała Sikorskiego stała Abwehra, której agent miał dosypać cukru do paliwa Liberatora i spowodować tym samym zatarcie silnika. Bajan - doświadczony lotnik - odrzucił możliwość, że takie działanie mogło doprowadzić do tak szybkiej awarii.
Teoria o udziale Władysława Andersa
Wykorzystywanie katastrofy gibraltarskiej jako narzędzia dyskredytowania przeciwników politycznych nie zakończyło się wraz z upadkiem III Rzeszy. W dobie stalinizmu, w rządzonej przez komunistów Polsce, wydarzenia z 4 lipca 1943 roku posłużyły jako asumpt do oskarżeń wysuwanych wobec człowieka, którego narzucone przez Moskwę władze uznawały za jednego ze swoich największych wrogów - gen. Władysława Andersa.
24 czerwca 1947 na posiedzeniu sejmu gen. Gustaw Paszkiewicz, były zastępca dowódcy 1 Korpusu Polskiego, a po powrocie do kraju wierny budowniczy systemu komunistycznego, oskarżył Andersa o organizację spisku mającego na celu zabójstwo gen. Sikorskiego.
Podobną tezę roztaczał w kraju Jerzy Klimkowski. Był on w czasie wojny adiutantem Andersa i głównym sprawcą fermentu, który zaczął toczyć korpus oficerski w polskich jednostkach formujących się po exodusie z ZSRR. Sprzysiężenie, któremu przewodził Klimkowski, dążyło do obalenia Sikorskiego, bo ten miał - zdaniem spiskowców - prowadzić zbyt pobłażliwą wobec Moskwy politykę. Anders zwolnił Klimkowskiego i oddał pod sąd polowy. Resztę wojny oficer spędził w alianckim więzieniu, a po zakończeniu konfliktu powrócił do Polski, gdzie wydał książkę "Byłem adiutantem gen. Andersa", w której stawiał swojemu byłemu przełożonemu zarzut mordu na Sikorskim.
Niejednoznaczna postawa Klimkowskiego w czasie wojny i po jej zakończeniu powoduje, że podejrzewany jest on o współpracę z NKWD. W innej książce - "Tajemnica katastrofy w Gibraltarze. Kulisy śmierci generała Sikorskiego" Klimkowski oskarżał Winstona Churchilla, który miał usunąć Sikorskiego, by zrobić miejsce dla Andersa. Podobne oskarżenie wobec brytyjskiego premiera wysunął jeszcze w czasach PRL pisarz i znany mitoman Stanisław Strumph Wojtkiewicz.
Zarówno oskarżenia Paszkiewicza, jak i rewelacje Klimkowskiego i Wojtkiewicza należy odczytywać jako elementy kampanii oszczerstw wobec środowiska emigracyjnego.
Ziarno zasiane przez Klimkowskiego wydało plon. Konflikt między Sikorskim i Andersem był na emigracji tajemnicą poliszynela. Gdy w 20. rocznicę katastrofy gibraltarskiej zorganizowano obchody ku czci Sikorskiego, wdowa po generale nie życzyła sobie, by brał w nich udział dowódca 2 Korpusu. Andersa nie było też wśród gości podobnych uroczystości dziesięć lat później.
Powojenna reanimacja teorii o zamachu na Zachodzie
Publikacja książki Klimkowskiego oskarżającej Churchilla wyprzedziła nieznacznie premierę sztuki niemieckiego dramaturga Rolfa Hochhutha pt. "Żołnierze". Wystawiany na scenach europejskich - również w Wielkiej Brytanii - dramat przedstawiał Churchilla jako winowajcę śmierci Sikorskiego. Brytyjski premier miał - zdaniem Hochhutha - pozbyć się generała, który od chwili ujawnienia Zbrodni Katyńskiej prowadził twardą politykę wobec ZSRR.
Warto dodać, że Hochhuth przegrał proces o zniesławienie z pilotem i jedynym ocalałym z katastrofy - Eduardem Prchalem.
Sztuka Hochhutha odbiła się jednak szerokim echem. Skłoniła ona Davida Irvinga - późniejszego faszyzującego brytyjskiego historyka i negacjonistę Holokaustu - do napisania książki "Wypadek", w której to autor poddaje w wątpliwość ustalenia komisji RAF z 1943 roku. Dzieło niemieckiego dramaturga nie uszło uwadze brytyjskich władz. Premier Wielkiej Brytanii Harold Wilson nakazał nawet przygotowanie specjalnego tajnego raportu, który miał ponownie naświetlić sprawę katastrofy gibraltarskiej. Nie przyniósł on jednak dowodów na udział brytyjskich służb w wydarzeniach z 4 lipca 1943 roku.
Przeciwko teoriom głoszonym przez Hochhutha ostro protestował historyk i bliski współpracownik Sikorskiego, gen. Marian Kukiel.
09:53 Marian Kukiel - generał, współpracownik Sikorskiego - o katastrofie.mp3 Marian Kukiel o rewelacjach związanych z wystawieniem sztuki "Żołnierze" i książce Irvinga (RWE)
A może Sowieci?
W raporcie sporządzonym dla premiera Wilsona najbardziej znaczący jest paragraf 15., który głosi: "Należy zaznaczyć, iż uciekinier z KGB domniemał dwa lub trzy lata temu, że Sikorski został zamordowany przez NKWD. Jednakże uciekinier nie chciał rozwinąć tego twierdzenia i przedstawić jakichkolwiek dowodów. Jeśli informacja ta byłaby prawdziwa, oznaczałoby to, że Rosjanie działają z pozycji siły, ponieważ jako jedyni wiedzą, co się stało w Gibraltarze".
A zatem trop sowiecki. Gdyby to Stalin stał za śmiercią Sikorskiego, to motywem domniemanego zamachu mogły być zemsta za twardy stosunek generała wobec ZSRR w obliczu ujawnienia Zbrodni Katyńskiej, chęć zastąpienia go kimś, kto łatwiej dałby się przekonać o współpracy z Sowietami, pozbawienie Polski lidera i osłabienie jej pozycji w obliczu zbliżających się rozstrzygających decyzji na temat powojennego podziału Europy.
Kluczowe w tym kontekście wydaje się to, że w chwili, gdy Sikorski przebywał na Gibraltarze, wizytował tam również Iwan Majski, ambasador ZSRR w Wielkiej Brytanii. Zwolennicy tezy o udziale Sowietów w katastrofie gibraltarskiej wskazują, że maszyny oficjeli stały obok siebie na płycie lotniska, a śledztwo RAF z 1943 roku wykazało rażące uchybienia dotyczące zabezpieczenia brytyjskich lotnisk. Czy sabotażysta mógł przejść z jednego samolotu do drugiego i spowodować usterkę? Na Gibraltarze działał też w tym czasie sowiecki agent Kim Philby, jeden z najskuteczniejszych informatorów ZSRR. Jak podkreślają krytycy tezy o udziale Sowietów, Philby nie mógł uprzedzić swoich mocodawców o przylocie Sikorskiego na Gibraltar, bo polski przywódca podjął taką decyzję nagle.
Podejrzenie o przeprowadzenie sabotażu przez Sowietów było wielokrotnie sugerowane, choć niewyrażane wprost, w audycjach Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, przed której mikrofonami stawali świadkowie historii.
Czy w tym kontekście rewelacje Klimkowskiego i Hochhutha stanowiły sowiecką "maskirowkę", której celem było skierowanie ostrza oskarżenia w kierunku Brytyjczyków, by tym samym oddalić je od ZSRR? Pikanterii sprawie dodaje fakt, że to właśnie ferment wzbudzany przez Klimkowskiego był pierwotną przyczyną, dla której Sikorski wybrał się na inspekcję wojsk Andersa na Bliskim Wschodzie, z której wracał właśnie przez Gibraltar. Powiązania Klimkowskiego nie są jasne, a dziś wiadomo już, że Hochhut był inspirowany przez sowieckich agentów przy pisaniu swojego najważniejszego dzieła - sztuki "Namiestnik", w której oskarżał papieża Piusa XII o sprzyjanie nazistom. Czy doszło do podobnej "inspiracji" w przypadku "Żołnierzy"?
Zwolennikiem teorii o udziale Sowietów był nieżyjący już Tadeusz A. Kisielewski, przy czym winił on drugiego pilota - Williama Herringa - który miał być rzekomo sowieckim agentem i - zdaniem Kisielewskiego - przeżył katastrofę.
Brytyjczycy rękami Polaków?
Na początku lat 2000 historyk i dziennikarz Dariusz Baliszewski utrzymywał, że wódz naczelny i jego najbliżsi współpracownicy mieli zostać zamordowani już w willi gubernatora Gibraltaru, a celem wypadku lotniczego było zamaskowanie tej zbrodni. Zbrodni miała dokonać grupa Polaków z polecenia służb brytyjskich (tu Baliszewski wraca do teorii o tym, że na usunięciu Sikorskiego zależało Churchillowi). Ważną rolę miałby tu odgrywać Ludwik Łubieński, szef Polskiej Misji Morskiej na Gibraltarze - agencji zajmującej się ewakuacją z kontynentu polskich żołnierzy chętnych do służby w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, a następnie współpracującej z brytyjską SOE (Special Operations Executive - Kierownictwem Operacji Specjalnych) przy organizacji akcji wywiadowczych i sabotażowych w rejonie Morza Śródziemnego.
Tezę Baliszewskiego obaliły ustalenia Instytutu Pamięci Narodowej. Wyniki badań wykazały, że generał zginął w wyniku obrażeń wielu narządów, typowych dla ofiar katastrof komunikacyjnych, co obala tezę Baliszewskiego o wcześniejszym zamordowaniu Sikorskiego. Śledztwo prokuratorów IPN nie dało jednak odpowiedzi dotyczącej przyczyn katastrofy, w której zginął generał Sikorski.
Zarówno Kisielewski, jak i Baliszewski opierali swoją teorię po części na ustaleniach prof. Jerzego Maryniaka z Politechniki Warszawskiej. Przeprowadził on symulację lotu Liberatora, na podstawie której uznał, że samolot musiał być przez cały czas sprawny i prawidłowo wodował.
Przeciwnicy teorii o sabotażu
Przeciwko teoriom spiskowym występuje badacz archiwów brytyjskich prof. Jacek Tebinka, wskazując, że nie ma twardych dowodów na sabotaż Liberatora.
Z tezami zwolenników o zamachu nie zgadza się też Mieczysław Różycki, były pilot wojskowy, badacz katastrofy. Twierdzi on, że winę za katastrofę ponosi niedoświadczony w sterowaniu tym typem maszyn pilot Eduard Prchal.
Z kolei pilot doświadczalny Jerzy Zięborak, autor książki "Studium katastrofy Liberatora AL 523 Girbaltar 1943", utrzymywał, że powodem katastrofy było przeciążenie Liberatora.
Dziś nie ma rozstrzygających dowodów na to, że Władysław Sikorski padł ofiarą sabotażu. Jeśli takie dowody istnieją, to znajdować by się mogły w archiwach brytyjskich - dokumenty związane ze śmiercią Sikorskiego mają zostać w pełni odtajnione w latach 40. XXI wieku - lub archiwach moskiewskich.
Zebrał Bartłomiej Makowski