UPA (…) rozpoczęła działania, aby tym razem, po tej wojnie, zarówno Galicji jak Wołynia Polska nie mogła już przyłączyć do swojego dziedzictwa, co jej się udało po pierwszej wojnie światowej. Ludność polska na Wołyniu została potraktowana jako kłopotliwa przeszkoda w realizacji tego ideału. Sposób jej usunięcia był prosty.
W poważniej publicystyce nazywa się to czystkami etnicznymi.
Prof. R. Przybylski, urodzony w 1928 r. w Równem na Wołyniu
Rzeź wołyńska - zobacz serwis historyczny
Dlaczego Polacy mieszkali razem z Ukraińcami na Wołyniu?
Wołyń – dziś należący do Ukrainy – graniczy od zachodu z Bugiem, obejmuje tereny dorzeczy m.in. Prypeci i Słuczy, a wśród głównych jego miast znajdują się Łuck, Krzemieniec oraz Zasław. Ta kraina historyczna związana od wieków z dziejami Rzeczpospolitej była miejscem, na którym dochodziło do wielu politycznych przetasowań dokonywanych najczęściej ogniem i mieczem.
Piastowie rywalizowali tu o wpływy z władającymi Rusią Kijowską oraz księstwami, które powstały po jej rozpadzie. Ściślejsze złączenie tych ziem z Koroną nastąpiło za czasów Jagiellonów. Na mocy postanowień unii lubelskiej (1569) województwo wołyńskie, część Wielkiego Księstwa Litewskiego, przeszło do domeny Korony i weszło w skład Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Kształtował się wielki tygiel etniczny i kulturowy Wołynia (a w szerszej perspektywie – całych Kresów).
Na tereny te z głębi Polski przybywali chłopi, możnowładcy (zarówno polscy, jak i ruscy) prowadzili akcje osadnicze, napływała szlachta. Tę ostatnią, wraz z miejscowymi bojarami, obejmowano prawami – jeśli chodzi o administrację czy sądownictwo – polskimi. Tym samym głównym modelem kulturowym stawał się ten wykształcony w Koronie Polskiej, zaś podstawowym narzędziem oficjalnej (przy tym: "elitarnej") komunikacji: język polski.
Na zróżnicowanie tych ziem miały wpływ również kwestie religijne. Obok katolików, prawosławnych czy wyznawców judaizmu pojawili się – na mocy unii brzeskiej (1596) – grekokatolicy, którzy łączyli obrządek wschodniego chrześcijaństwa z uznaniem prymatu papieża.
Wołyń - między Polesiem od północy a Podolem od południa - na XVII-wiecznej łacińskiej mapie Rzeczpospolitej. Fot. Polona
Tereny południowo-wschodnich Kresów Rzeczpospolitej były już w czasach przedrozbiorowych świadkami wielu dramatycznych wydarzeń: buntów kozackich, powstania pod wodzą Bohdana Chmielnickiego czy rzezi humańskiej.
Czasy rozbiorów (południową część Wołynia zajęła w 1772 roku Austria, resztę przejęła Rosja) tylko pogłębiły skomplikowaną sytuację etniczno-kulturową tego rejonu. Złożyło się na to wiele czynników, w tym: cynicznie rozgrywanie przez zaborców różnic społecznych i narodowościowych, ale i, z innej strony, wzrost świadomości narodowej wśród Ukraińców.
Proces samookreślania się ukraińskiej ludności szedł w parze z kształtowaniem się, od końca XVIII wieku, nowożytnego języka ukraińskiego. Zaś świadomość narodową budowano się m.in. wokół legendarnej kozackiej przeszłości. Jednym z XIX-wiecznych źródeł mitu kozaczyzny była "Historia Rusów", utwór-falsyfikat, na którego podstawie Nikołaj Gogol napisał powieść "Taras Bulba". Książka Gogola zawierała wyraźne antypolskie wątki (polska szlachta jako wróg "ukraińskich Kozaków"). Nie przypadkiem dzieło to znalazło się na liście lektur obowiązkowych dla młodych Polaków w rosyjskim imperium. "Rząd petersburski konsekwentnie propagował pogląd, iż polsko-ukraińska przeszłość była nieustającym konfliktem", pisała literaturoznawczyni Elena Chemodanova. Zaborcom zależało na pogłębianiu stereotypu "Lacha-Polaka-pana" i "Ukraińca-chłopa".
***
Czytaj także:
***
Uformowana i pogłębiona w XIX wieku idea "ukraińskiej tożsamości" domagała się swojego urzeczywistnienia. Stąd na początku XX wieku ukraińscy działacze narodowi coraz intensywniej pracowali na rzecz stworzenia suwerennego państwa. Koniec I wojny światowej wydawał się dobrą ku temu okazją.
Niepodległa Ukraina - dwie próby
W latach 1917-1918 powstały aż dwa byty państwowe (na terenach byłej monarchii austro-węgierskiej i cesarstwa rosyjskiego), które w zamierzeniu stać się miały podstawą niezależnej Ukrainy. Oba polityczne projekty skończyły się jednak dla ich pomysłodawców fiaskiem. Ponieważ stroną w rozgorzałym wówczas terytorialnym konflikcie była odrodzona Rzeczpospolita, wydarzenia te położyły się cieniem na dalszych relacjach między Polakami i Ukraińcami.
Mapa rozsiedlenia ludności polskiej, 1915 r. (fragm.). Fot. Polona
W listopadzie 1918 roku powołano Zachodnioukraińską Republikę Ludową ze stolicą we Lwowie - w zamyśle Ukraińców miał to być punkt wyjścia do zajęcia całej Galicji Wschodniej. Trzydzieści dziewięć procent mieszkańców tych terenów stanowiła ludność polska, mieszkali tu też Żydzi, a przede wszystkim Ukraińcy.
Przeciw opanowaniu miasta przez siły ukraińskie wystąpili jego polscy mieszkańcy, w tym młodzież, nazwana później Orlętami Lwowskimi. W końcu: pomocy udzieliło polskie wojsko, m.in. oddziały pod dowództwem gen. Karaszewicza-Tokarzewskiego.
W tej toczonej w latach 1918-1919 wojnie szalę zwycięstwa na stronę Polaków przechylili żołnierze gen. Józefa Hallera. Oddziały ukraińskie zostały zmuszone do wycofania się za Zbrucz.
W listopadzie 1919 roku państwa ententy przyznały Polsce mandat nad Galicją Wschodnią na ćwierć wieku. Wojna w Galicji kosztowała stronę ukraińską 15 tysięcy zabitych. Polaków poległo 10 tysięcy.
38:05 23-08-11 Wieczór Naukowy2.mp3 "Wołyń 1943 – geneza zbrodni". Mówią Ewa Siemaszko i dr Janusz Gmitruk. Audycja Katarzyny Jankowskiej z cyklu "Naukowy wieczór z Jedynką" (PR, 23.08.2011)
Koncepcja federacyjna Piłsudskiego
Drugim ze wspomnianych bytów państwowych, który miał przynieść Ukraińcom suwerenność, była Ukraińska Republika Ludowa ze stolicą w Kijowie. Tu z kolei szanse na niezależność pogrzebał najazd bolszewicki. Wcześniej jednak miała miejsce polska próba pomocy w powstaniu niepodległej Ukrainy.
Autorem tej próby był Józef Piłsudski, naczelnik odrodzonej po 123 latach Polski. Aby pogodzić interesy Rzeczpospolitej z wyzwoleńczymi dążeniami m.in. narodu ukraińskiego, opracował on tzw. koncepcję federacyjną. Zakładała ona stworzenie wspólnego frontu zniewolonych narodów dawnego imperium rosyjskiego, który miał stanowić przeciwwagę wobec agresywnej polityki Rosji. Niepodległa Ukraina była jednym z filarów tego planu.
Niestety, "porozumienie pomiędzy Republiką Ukraińską i Polską", o które zabiegał Piłsudski, nie powiodło się. Owszem, wiosną 1920 roku sprzymierzonym wojskom polsko-ukraińskim udało się oswobodzić zajęty przez bolszewików Kijów, wcześniej zaś Żytomierz czy Winnicę. Wyprawa załamała się jednak wskutek kontrofensywy wojsk bolszewickich i niewielkiego poparcia dla współpracującego z Piłsudskim Symona Petlury (przewodniczącego Dyrektoriatu URL) ze strony samych Ukraińców.
– Dla wielu Ukraińców wejście wojsk Piłsudskiego było powrotem "panów". Stąd wiara, że armia polska pomoże zorganizować chłopów ukraińskich do obrony ich własnego państwa była według mnie skrajną naiwnością – oceniał w Polskim Radu prof. Włodzimierz Mędrzecki.
Na przełomie maja i czerwca Armia Czerwona zajęła ponownie Kijów, wkrótce potem wkroczyła również na tereny Rzeczpospolitej. Polakom udało się odepchnąć wroga dopiero po rozegranej w połowie sierpnia 1920 roku Bitwie Warszawskiej.
Kliknij w obrazek i dowiedz się, jak przebiegała wojna polsko-bolszewicka:
Na mocy wieńczącego wojnę polsko-bolszewicką traktatu ryskiego (1921) granice II Rzeczypospolitej na wschodzie kończyły się niemal w granicach drugiego zaboru. Polska otrzymała m.in. zachodnią część Wołynia z Łuckiem, Równem i Krzemieńcem. Formalne zatwierdzenie wschodniej granicy Polski, zatem statusu quo, nastąpiło dwa lata później, podpisaniem dodatkowego protokołu do traktatu wersalskiego.
W efekcie tych politycznych decyzji pięć milionów Ukraińców znalazło się w granicach państwa polskiego.
Wojna polsko-ukraińska - o co się oskarżały nawzajem strony?
"Wydarzenia z lat 1918-1920 pozostawiły w umysłach Ukraińców trwały i bolesny ślad, ostre poczucie narodowej krzywdy i niesprawiedliwości", oceniał historyk prof. Waldemar Rezmer. "Za to, co się stało, obwiniano w pierwszym rzędzie Polaków i Polskę, która miała być najistotniejszą przeszkodą w ukraińskich dążeniach do własnego państwa".
Wojna polsko-ukraińska naznaczyła się również na relacjach między walczącymi narodami w inny, traumatyczny sposób. O brutalnym przebiegu tego konfliktu świadczył choćby fakt powstania specjalnej sejmowej komisji "dla zbadania okrucieństw popełnionych przez Ukraińców na ludności polskiej". Znamienne jest to, że sejmowe przemówienie na temat tych dramatycznych wydarzeń, wygłoszone w 1919 roku przez posła tarnopolskiego Jana Zamorskiego, zatytułowane zostało "O okrucieństwach hajdamackich".
Polski polityk nawiązywał zatem do tragicznych wydarzeń z XVIII wieku, do rzezi humańskiej, a przywoływał w sejmowej mowie mit "hajdamaka, który bierze nóż do poświęcony we krwi lackiej do mordowania wszystkiego, co lackie, do mordowania nawet żony Laszki i dzieci własnych, jeśli są z Laszki urodzone".
Strona ukraińska jednak mówiła wówczas również o swoich krzywdach i o swoich ofiarach. W memoriale wystosowanym w listopadzie 1920 roku do Ligii Narodów (zatytułowanym "System polskiej okupacji w Galicji Wschodniej") Ukraińcy pisali m.in. o "torturach fizycznych zastosowanych przez władze polskie do ludności ukraińskiej", o "tragicznych w skutkach" aresztowaniach i internowaniach, o "prześladowaniach ukraińskiego kleru" i "likwidacji ukraińskiego szkolnictwa".
28:02 2022_04_11 21_46_08_PR2_Rzeczypospolite.mp3 Mniejszość ukraińska w II RP. Z prof. Andrzejem Chojnowskim rozmawia prof. Antoni Dudek. Audycja z cyklu "Rzeczypospolite" (PR, 11.04.2022)
Ukraińcy w II RP – jak wyglądały początki?
- Traktat ryski podzielił Ukrainę. My dostaliśmy jej część zachodnią, która była według mnie bardziej krytycznie czy nawet wrogo nastawiona do Polski niż jej część wschodnia, w której moglibyśmy szukać sojuszników. Ale ta wschodnia część stała się częścią państwa sowieckiego. No i tu zaczyna się dramat – opowiadał w Polskim Radiu prof. Andrzej Chojnowski, znawca polityki narodowościowej II RP.
Mniejszość ukraińska w II RP, stanowiąca w 1921 roku 14 proc. populacji kraju, skoncentrowana była w południowo-wschodniej części odrodzonego państwa. Tam ludność ukraińska tworzyła większość (wg danych z 1931 roku na Wołyniu żyło 68,1 proc. Ukraińców, 16,6 proc. Polaków i 10 proc. Żydów).
- Polacy uważali, że Galicja Wschodnia czy Lwów są to tereny, gdzie istnieje tradycja współdziałania, ale jednak pod polskim patronatem. Ukraińcy natomiast traktowali te ziemie jako swoisty "Piemont założycielski". W związku z tym się buntowali, mówili, że te tereny są okupowane – tłumaczył prof. Andrzej Chojnowski.
Jak podkreślał historyk, dopiero gdy mocarstwa w 1923 roku potwierdziły, że Polska może przyłączyć Galicję do swojej struktury państwowej, Ukraińcy "zaczęli się godzić na zasadzie zła koniecznego", zaczęli brać udział w wyborach, zaczęli się adaptować.
Ale istniały grupy, które nie potrafiły i nie chciały dokonać takiej adaptacji.
II RP wobec ukraińskiej mniejszości
Na antagonizm polsko-ukraiński dwudziestolecia międzywojennego wpływ miało między innymi postępowanie władz II RP wobec ludności ukraińskiej, które trudno uznać za sprawiedliwe. Rząd polski nie wywiązał się choćby z obietnicy powołania uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie, utrudnione było funkcjonowania ukraińskich szkół.
– Istniały ukraińskie szkoły średnie, ale pomału były spychane na margines – mówił prof. Andrzej Chojnowski. – Ci, którzy kończyli te szkoły, nie mogli znaleźć zatrudnienia na przykład w państwowym szkolnictwie, w administracji. Nie mogli właściwie prowadzić działalności gospodarczej pod jakimś innym szyldem niż regionalnym.
Rynek we Lwowie. Przełom lat 20 i 30. XX w. Fot. Polona
Na czym polegał "eksperyment wołyński" wojewody Józewskiego?
Symbolem postawy pojednawczej wobec ludności ukraińskiej stał się w II RP Henryk Józewski.
W 1928 roku Józef Piłsudski mianował go wojewodą na Wołyniu. Funkcję tę Henryk Józewski pełnił przez dziesięć lat. Zdawał sobie sprawę ze specyficznej sytuacji narodowościowej regionu, gdzie dominującą większość mieszkańców stanowili Ukraińcy. Prowadził politykę asymilacji, z zachowaniem i poszanowaniem ich praw, samorządu, szkolnictwa i cerkwi.
Postawa taka stała się jednak przedmiotem krytyki ze strony zarówno partii prawicowych, przede wszystkim Obozu Narodowo-Demokratycznego, jak i lewicy – z Polską Partią Socjalistyczną na czele. Mówiono, że jest grabarzem interesów Polski i nasyca administrację państwową Ukraińcami.
Wśród przyczyn niepowodzenia tego "eksperymentu wołyńskiego" prof. Andrzej Chojnowski wymieniał fakt intensywnie rozwijanego przez polskie władze na tych terenach osadnictwa wojskowego, a także – co istotne w kontekście wydarzeń z lat 1943-44 – silnej obecności na Wołyniu ukraińskiej formacji nacjonalistycznej.
Po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 roku pozycja Henryka Józewskiego zaczęła słabnąć. W końcu w 1938 roku polityk zrzekł się urzędu wojewody wołyńskiego w akcie protestu przeciwko akcji polonizacyjnej i burzeniu cerkwi.
OUN – tak zrodziło się zło
Henryk Józewski w czasie swojego "eksperymentu wołyńskiego" wierzył w polsko-ukraińskie współistnienie nawet mimo dwóch głośnych zabójstw politycznych II RP – morderstwa zwolennika pojednania polsko-ukraińskiego, posła Tadeusza Hołówki, oraz ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego.
***
Czytaj także:
***
Za obie zbrodnie odpowiedzialni byli członkowie formacji o nazwie Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, która później odegrała kluczową rolę w organizacji i przeprowadzeniu rzezi wołyńskiej (wśród skazanych za zamach na ministra Bronisława Pierackiego znajdował się Stepan Bandera – jedna z najbardziej znanych postaci ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego).
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów powstała w 1929 roku. Jej szeregi zasilali głównie młodzi Ukraińcy. Młodzieńczy zapał, kontestacja starszego pokolenia, obwinianego o utratę państwowości i ślepe zapatrzenie w skrajnie nacjonalistyczną ideologię podpatrzoną na Zachodzie stanowiły mieszankę wybuchową. Już na początku lat 30. członkowie organizacji marzyli o wywalczeniu niepodległego państwa ukraińskiego, co miało zostać osiągnięte w sprzyjających okolicznościach na drodze powstania połączonego z czystką etniczną.
W 1938 roku Mychajło Kołodzinskyj, jeden z ideologów ruchu, zakończył "Ukraińską doktrynę wojenną", ideologiczną deklarację przyszłego powstania. Pracę można uznać za "dokument założycielski" rzezi. Kołodzinskyj zakładał w niej bezwzględność i okrucieństwo wobec wrogów – Polaków, Rosjan i Węgrów. Echa jego postulatów można odczytać w przerażającej retoryce OUN w dobie rzezi wołyńskiej:
"Kto nie Ukrainiec na ukraińskiej ziemi – temu śmierć. Historycznym naszym wrogom – Polakom, Węgrom i Żydom – im wszystkim śmierć". (fragment ulotki Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, kolportowanych w kwietniu 1944 roku w Małopolsce Wschodniej.); "Likwidować ślady polskości. […] a) zniszczyć wszystkie ślady kościołów i innych polskich budynków kultowych, b) zniszczyć drzewa przy zabudowaniach, tak aby nie pozostały nawet ślady, że tam kiedykolwiek ktoś żył (ale nie niszczyć drzew owocowych przy drogach), c) do 21 września 1944 r. zniszczyć wszystkie polskie chaty, w których poprzednio mieszkali Polacy […]" (fragment rozkazu OUN z 9 lutego 1944 roku).
Do czego zmierzała antypolska propaganda?
- Do pierwszych wystąpień antypolskich ze strony Ukraińców żyjących na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej dochodziło już we wrześniu 1939 roku – opowiadała w Polskim Radiu Ewa Siemaszko, badaczka zbrodni wołyńskiej, o relacjach polsko-ukraińskich po wybuchu II wojny. - Atakowani byli w pierwszym rzędzie ewakuujący się ludzie, rabowano uchodźców, dochodziło też do rozbrajania żołnierzy.
Ewa Siemaszko wskazywała przy tym na istotną kwestię. – Wcześniej stosunki sąsiedzkie między Polakami a Ukraińcami były na tych terenach, w ocenie świadków, dobre. Dzieci chodziły do tych samych szkół, bawiły się ze sobą. Rodzice zapraszali się wzajemnie na święta. Był taki zwyczaj, że nie pracowało się w święta prawosławne i greckokatolickie. Z kolei Ukraińcy nie pracowali w rzymskokatolickie święta.
Wszystko zaczęło się zmieniać przez "ferment, który zasiała organizacja nacjonalistów ukraińskich", przez "konsekwentnie prowadzoną akcję agitacyjną". – Od 1929 roku nacjonaliści ukraińscy prowadzili antypolską propagandę, która zmierzała do postawienia w konflikcie oba społeczeństwa i w dogodnym momencie do usunięcia Polaków z tamtych terenów.
Zagłada Żydów jako preludium rzezi
Po czasie okupacji sowieckiej (od 17 września 1939 do ataku III Rzeszy na ZSRR w czerwcu 1941) wraz z nacierającymi Niemcami przybyła na tereny południowo-wschodniej RP spora grupa aktywistów nacjonalistycznych. – Okres sowiecki przetrwali oni terenie Generalnego Gubernatorstwa i w Rzeszy. Tam się przygotowywali do działań na Wołyniu czy w Małopolsce Wschodniej – mówiła Ewa Siemaszko.
Między innymi w ramach tych przygotowań Stepan Bandera utworzył ukraiński batalion "Nachtigall", jedną z Drużyn Ukraińskich Nacjonalistów wchodzących w skład Wehrmachtu.
Niemcy, którzy zajęli m.in. byłe województwo wołyńskie, zaczęli wówczas systematyczny mord społeczności żydowskiej za pomocą Einsatzgruppen i ukraińskiej policji ochotniczej. Do października 1942 roku zgładzono 97 proc. wołyńskich Żydów (ok. 250 tys.).
Doświadczenie masowych mordów jednej grupy narodowościowej, bezkarności w likwidowaniu "innego", musiało pogłębić antagonizm wobec kolejnej grupy "innych" – Polaków. W połowie 1943 roku z policji pomocniczej zdezerterowało – zabierając ze sobą broń i amunicję - blisko 5 tys. Ukraińców. Wielu z tych ludzi, przesiąkniętych skrajnie nacjonalistyczną ideologią, zdemoralizowanych udziałem w ludobójstwie Żydów, zasiliło oddziały, które później odgrywały decydującą rolę w eksterminacji Polaków: Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Czym była UPA?
UPA, formacja zbrojna utworzona przez frakcję Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, frakcję Stepana Bandery, rozpoczęła swoją działalność jesienią 1942 roku. Celem ataków UPA od początku stali się mieszkający na Wołyniu Polacy.
W tym mniej więcej czasie organizacja Bandery podjęła decyzję, aby usnąć polską ludność z ziem, które nacjonaliści uznawali za integralne ukraińskie.
- Ukraińcy byli w 1943 roku przekonani, że Niemcy już wojnę przegrają. Wychodzili z założenia, że Anglicy prawdopodobnie będą tworzyli front na Bałkanach i stamtąd później nastąpi uderzenie rozcinające Środkową Europę. Uznali, że trzeba jak najszybciej usunąć Polaków z tych terenów – tłumaczył w Polskim Radiu dr Janusz Gmitruk, dyrektor Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego w Warszawie.
Intensyfikacja antypolskich działań
- Pierwsze napaści pojawiały się już w drugiej połowie 1942 roku. Atakowano pojedyncze osoby, ale i ginęły też całe rodziny. Te przypadki miały miejsce na całym Wołyniu. Początkowo uważano, że to są jakieś pospolite bandyckie napady albo porachunki osobiste. Ale dopiero wtedy, kiedy coraz częściej do nich dochodziło, kiedy nastąpiły akcje masowe, te wcześniejsze wypadki połączono w jeden ciąg zdarzeń. Zaaranżowanych i zorganizowanych – podkreślała Ewa Siemaszko.
9 lutego 1943 roku miał miejsce pierwszy masowy mord – oddział Ukraińskiej Armii Powstańczej zamordował 173 Polaków we wsi Parośla I w powiecie sarneńskim.
Od tego czasu tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu banderowska czystka rozwijała się coraz bardziej, ogarniając kolejne polskie miejscowości.
W nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 roku UPA spaliła osadę Janowa Dolina i zamordowała ok. 600 Polaków.
Apogeum nastąpiło dwa miesiące później.
11 i 12 lipca 1943 roku UPA dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców 150 miejscowości na Wołyniu. Była to kulminacja trwającej już od początku 1943 roku fali mordowania i wypędzania Polaków z ich domostw, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków.
***
Prof. Grzegorz Motyka o genezie rzezi wołyńskiej:
- To nie były działania spontaniczne. To była etniczna czystka na Polakach zorganizowana przez banderowskie ugrupowania nacjonalistyczne – podkreślał prof. Grzegorz Motyka, historyk, w rozmowie z portalem Polskie Radia.
Oddziały UPA mobilizowały do napadów, częściowo pod przymusem, także miejscową ludność. - W ten sposób tworzyło się wrażenie buntu ludowego, co było najprawdopodobniej ściśle zamierzone przez banderowców. Do dziś wiele osób naprawdę w to wierzy, że chłopi sami z siebie chwycili za siekierę i poszli się mścić za prawdziwe i wyimaginowane zło, którego doznali ze strony polskich sąsiadów – mówił historyk.
O straszliwości rzezi wołyńskiej, określanej przez badaczy mianem "genocidium atrox", "ludobójstwo okrutne, barbarzyńskie", mówiła również przed kamerą portalu Polskiego Radia Ewa Siemaszko.
- Agitacja prowadząca do stopniowego narastania nienawiści, wmawianie ludziom niesamowitych krzywd i strasznych perspektyw ze strony Polaków - to miało wpływ na te wydarzenia – opowiadała Ewa Siemaszko. - Ale dla mnie jest to tajemnica zła. Doprowadzenie ludzi do takiego stanu emocji, żeby dokonywali takich sadystycznych zbrodni - to jest coś nie do wytłumaczenia.
jp
Źródła: Ryszard Przybylski, "Uśmiech Demokryta. Un presque rien"; Warszawa 2009; Grzegorz Motyka, "Wołyń ‘43"; Kraków 2014; Waldemar Rezmer, "Przyczyny i tło konfliktu polsko-ukraińskiego w latach 1939-1947", w: "Wołyń 1943 – rozliczenie". Materiały przeglądowej konferencji naukowej "W 65. rocznicę eksterminacji ludności polskiej na Kresach Wschodnich dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich", Warszawa 10 lipca 2008, IPN; Olena Chemodanova, "Z dziejów ukraińskiej recepcji Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza"; "Kresy pamiętamy. Z Agnieszką Biedrzycką, ks. Romanem Dzwonkowskim, Januszem Kurtyką i Januszem Smazą rozmawia Barbara Polak", w: "Biuletyn IPN", nr 1–2 (96–97), 2009; Czesław Miłosz, "Wyprawa w Dwudziestolecie", Kraków 2011.