Dokładnie 20 lat temu, 17 czerwca 2004 roku, zmarł Jacek Kuroń - jeden z najważniejszych działaczy opozycji demokratycznej, wcześniej członek PZPR i aktywista "czerwonego harcerstwa", więzień polityczny PRL, uczestnik Okrągłego Stołu, minister w pierwszych rządach III RP.
Znany był z bardzo aktywnej działalności społecznej. Historyk prof. Andrzej Nowak na antenie Polskiego Radia stwierdził, że "pasja sprawiedliwości społecznej" zaprowadziła go najpierw do "głębokiego, ideowego zaangażowania w komunizm".
40:59 jacek kuroń i anna walentynowicz historia żywa.mp3 O życiu i działalności działaczy opozycji antykomunistycznej Jacka Kuronia i Anny Walentynowicz opowiada prof. Andrzej Nowak. Audycja z cyklu "Historia żywa" (PR, 1.07.2017)
- Te ideały sprawiedliwości społecznej, pomocy najsłabszym, które reprezentował, w które autentycznie wierzył, identyfikował na początku swojej drogi z komunizmem. Później odszedł od Lenina i Trockiego, ale zasada wyrównywania niesprawiedliwości będzie mu wciąż bliska - mówił gość radiowej audycji.
Historyk zwracał również na drugie oblicze Jacka Kuronia, czyli "twardo stąpającego po ziemi polityka".
- Chciał być liderem ugrupowania, które zdobędzie przemożny wpływ na ewolucję sytuacji w Polsce - słyszmy w audycji. - I w imię walki o zwycięstwo swoich koncepcji (bo uważał się przede wszystkim za lidera intelektualnego) potrafił twardo eliminować z życia politycznego tych, którzy myśleli inaczej o drodze do przyszłości Polski.
Kariera ideowego komunisty
Jacek Kuroń przyszedł na świat 3 marca 1934 roku we Lwowie. Jego matka Wanda pochodziła z, jak wspominał w radiowej audycji, rodziny "generalsko-profesorskiej", zaś ojciec Henryk z "dynastii robotników z Zagłębia". Po ojcu i dziadku odziedziczył sympatię do idei socjalizmu - obaj należeli do Polskiej Partii Socjalistycznej. Poza tym Henryk Kuroń wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej i powstaniu śląskim, a w czasie II wojny światowej należał do Armii Krajowej.
We wrześniu 1939 roku Lwów znalazł się najpierw pod okupacją sowiecką, a następnie niemiecką. Gdy w 1944 roku Sowieci ponownie wkroczyli do miasta, rodzina Kuroniów przeniosła się na teren dzisiejszej Polski. Początkowo zamieszkali w Krakowie, a w 1946 roku przeprowadzili się na warszawski Żoliborz, z którym przyszły opozycjonista i działacz społeczny związany był do końca życia.
Tuż po wojnie nastoletni Jacek Kuroń zainteresował się forsowaną przez nowe władze ideologią komunistyczną. W 1949 roku wstąpił do Związku Młodzieży Polskiej, a trzy lata później został członkiem PZPR i rozpoczął działalność jako instruktor w wydziale harcerskim ZMP, który zastąpił zniszczony pod koniec lat 40. Związek Harcerstwa Polskiego.
Pełnił funkcję kierownika wydziału propagandy Zarządu Stołecznego ZMP i studiował w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej, która była wówczas uważana za wzorcową placówkę przygotowującą przyszłe kadry reżimowej oświaty.
14:34 jacek kuroń___5475_95_ii_tr_0-0_46a40566[00].mp3 Jacek Kuroń omawia problem stosunków między władzą i obywatelem. Pierwszy odcinek z cyklu "Zapiski ze współczesności" przygotowanej przez Joannę Szwedowską (PR, 27.03.1995)
Komunizm antyrządowy
Prężnie rozwijająca się kariera wyhamowała już w 1953 roku, gdy za krytykę działalności ZMP Kuroń został usunięty z organizacji, a niedługo później z partii. Nie odwrócił się wówczas od komunizmu. Wręcz przeciwnie. Jak wspominał w radiowej audycji, przeszedł wówczas z "komunizmu rządowego" do "komunizmu antyrządowego".
W 1955 roku współtworzył wewnątrz zetempowskiego harcerstwa drużyny tzw. walterowców, które wywodziły swą nazwę od generała LWP Karola Świerczewskiego, ps. Walter. Z powodu przekazywanych tam idei drużyny te były nazywane "czerwonym harcerstwem". Jacek Kuroń odcinał się od patriotyczno-religijnych tradycji przedwojennego harcerstwa i krytykował podobne tendencje w odradzającym się po odwilży 1956 roku Związku Harcerstwa Polskiego.
- I w takim właśnie antykatolickim duchu formuje swoich podopiecznych - mówił w radiowej audycji prof. Andrzej Nowak. - Jednocześnie formuje ich także w duchu poszukiwania sprawiedliwości w tej nowej epoce komunizmu, którą tworzyły rządy Władysława Gomułki od października 1956 roku.
Tam poznał swą przyszłą żonę – Grażynę Borucką, nazywaną "Gają".
15:06 jacek kuroń___5484_95_ii_tr_0-0_46a2e679[00].mp3 Jacek Kuroń porusza temat związany z demokracją. Drugi odcinek z cyklu "Zapiski ze współczesności" przygotowanej przez Joannę Szwedowską (PR, 27.03.1995)
W więzieniu po raz pierwszy...
Na fali odwilży Jacek Kuroń został ponownie przyjęty do partii, a w 1964 roku ponownie z niej wyrzucony. Stało się tak za sprawą broszury napisanej wspólnie z Karolem Modzelewskim, młodym historykiem poznanym podczas studiów historycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Broszura ta w oparciu o założenia ideologii marksistowskiej i trockizmu krytycznie analizowała ustrój PRL oraz sposób sprawowania władzy przez PZPR.
Rozpracowywany już wówczas przez Służbę Bezpieczeństwa Kuroń wraz z Modzelewskim trafili do aresztu. Po kilku miesiącach wyszli na wolność i zdecydowali się opublikować swój manifest w formie "Listu otwartego do członków PZPR".
- Te ideały lewicowego, trockistowskiego komunizmu stały się pierwszym głosem publicznego sprzeciwu w Polsce Gomułki i zaprowadziły Jacka Kuronia razem z Karolem Modzelewski do kilkuletniego więzienia - mówił prof. Andrzej Nowak.
Jacek Kuroń otrzymał wyrok trzech lat pozbawienia wolności, Karol Modzelewski pół roku więcej.
"Najbardziej rozpoznawalny więzień polityczny PRL-u"
Po przedwczesnym wyjściu na wolność w 1967 roku Kuroń od razu włączył się w działalność młodych opozycjonistów nazywanych przez władzę "komandosami". Środowisko to tworzyli głównie urodzeni tuż po wojnie studenci warszawskich uczelni.
Wraz z przedstawicielami komandosów Kuroń był m.in. współautorem petycji wyrażającej protest wobec decyzji władz zakazującej wystawiania w Teatrze Narodowym inscenizacji "Dziadów" Kazimierza Dejmka.
Marzec 1968. Serwis specjalny
W czasie protestu studentów w dniu 8 marca 1968 roku został ponownie aresztowany i skazany na 3,5 roku więzienia.
- Jacek Kuroń stał się symbolem tej grupy młodzieży, która próbuje łączyć idee przez niego wcześniej tworzone z odruchem już patriotycznego protestu. Stał się wówczas najbardziej rozpoznawalnym więźniem politycznym PRL-u - mówił prof. Andrzej Nowak.
Opozycja demokratyczna
Więzienie opuścił w 1971 roku. Zrewidował swoje poglądy, odciął się od marksizmu i nawiązał kontakty z członkami Klubu Inteligencji Katolickiej, jednego z niewielu w miarę niezależnych od władz środowisk intelektualnych.
W 1975 roku był jednym z inicjatorów i sygnatariuszy "Listu 59", w którym – w związku z projektem poprawek w konstytucji – zawarty był m.in. postulat wprowadzenia swobód obywatelskich i protest przeciwko zapisowi o kierowniczej roli PZPR. W następnym roku podpisał "Apel do społeczeństwa i władz PRL" – oświadczenie 14 intelektualistów deklarujących solidarność z protestującymi robotnikami oraz organizował pomoc dla represjonowanych robotników z Radomia i Ursusa.
Włączył się również w działania powstającego Komitetu Obrony Robotników. W mieszkaniu Kuroniów powstało półoficjalne centrum informacyjne, z którego wysyłano w świat wiadomości na temat działań opozycji i represji stosowanych wobec niej przez komunistyczne władze oraz koordynowano pomoc aresztowanym. Po raz kolejny został aresztowany w maju 1977 roku, ale wypuszczono go już dwa miesiące później.
Komitet Obrony Robotnik w - zobacz serwis historyczny
Był jednym z inicjatorów powołania Towarzystwa Kursów Naukowych, które organizowało prelekcje przedstawicieli opozycji demokratycznej. Jacek Kuroń prowadził na nich wykłady z pedagogiki społecznej. TKN było ostro zwalczane przez władzę. W marcu 1979 roku grupa agentów SB zrekrutowana pośród studentów AWF przeprowadziła brutalny atak na mieszkanie Kuroniów. Wśród ofiar pobicia znaleźli się m.in. jego najbliżsi: żona Gaja, syn Maciej oraz ojciec Henryk.
13:01 jacek kuroń___5497_95_ii_tr_0-0_46a26d51[00].mp3 Jacek Kuroń omawia wg niego najważniejszy problem współczesnej Polski i reszty postkomunistycznych krajów - wolność a poczucie bezpieczeństwa. Trzeci odcinek z cyklu "Zapiski ze współczesności" przygotowanej przez Joannę Szwedowską (PR, 27.03.1995)
Internowany współtwórca "Solidarności"
Ponownie trafił za kraty w czasie letnich protestów roku 1980. Na skutek żądań Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego wyszedł na wolność razem z kilkunastoma innymi działaczami opozycji. Niemal natychmiast wyjechał do Gdańska i został doradcą Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego. W kolejnych miesiącach pracował nad budową struktur "Solidarności".
Powstania l skie. Serwis specjalny
W noc wprowadzenia stanu wojennego, z 12 na 13 grudnia 1981 roku, został zatrzymany. Był internowany m.in. w Białołęce. Po tym, jak do opinii publicznej przedostał się jego manifest, w którym wzywał Polaków do strajku generalnego, został oskarżony o próbę obalenia ustroju i trafił do więzienia mokotowskiego.
W tym czasie zmarł jego ojciec oraz chora na raka żona, z którą pozwolono mu się pożegnać na krótko przed jej śmiercią. W 2014 roku opublikowano korespondencję, którą Kuroniowie wymieniali między sobą podczas wielokrotnych pobytów działacza za kratkami w latach 1965-1982.
- Gaja była moim sumieniem - wspominał w Polskim Radiu relację z żoną Jacek Kuroń. - Nie można powiedzieć, że we wszystkim, bo w sprawach polityki nie, ale w tym, co dobre, a co złe. Ja miałem tutaj aż niebezpiecznie wyłączony mechanizm oceny, bo wiedziałem, że Gaja mi powie.
16:35 prywatnie u jacka kuronia___pr iii 112575_tr_0-0_46a5014a[00].mp3 "Prywatnie u Jacka Kuronia". Rozmowa z działaczem i politykiem przeprowadzona przez Magdalenę Jethon (PR, 4.03.1990)
"To musi się to dziać ospale, powoli i denerwująco"
W lipcu 1984 roku stanął przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Toczący się proces został przerwany ogłoszeniem przez władze amnestii z okazji 40-lecia PRL. Za kraty trafił jeszcze raz na krótko w 1985 roku. Angażował się w działalność nielegalnej "Solidarności", publikował w podziemnej prasie.
W grudniu 1988 roku wszedł w skład Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ "S" Lechu Wałęsie. Ze względu na sprzeciw władz komunistycznych, które w propagandzie nazywały Kuronia "ekstremistą", nie uczestniczył w rozmowach przygotowujących Okrągły Stół. Wziął jednak udział w jego obradach dzięki zdecydowanemu stanowisku strony solidarnościowej. Brał też udział w poufnych spotkaniach w Magdalence w trakcie rozmów okrągłostołowych.
Był zwolennikiem porozumień opozycji z rządem. Sprzeciwiał się gwałtownym, niezgodnym z prawem rozwiązaniom. W radiowej audycji rewolucję porównał do sytuacji, w której "żeby wyciąć chwasty, ścina się zboże", a "szukanie chwastu jest zawsze bardzo trudne".
- To jest innymi słowy pytanie, czy lepiej, żeby na wolności chodziło pięciu winnych, ale w związku z tym, żeby nikogo niewinnego nie wsadzić do więzienia, czy lepiej wsadzić dziesięciu niewinnych, żeby przy okazji wsadzić jednego winnego? Otóż zdaje się, że już wszyscy dawno opowiedzieli się za tym pierwszym wariantem. A jeśli tak, no to musi się to dziać ospale, powoli i denerwująco - mówił Jacek Kuroń w audycji z 1991 roku. [prywatnie]
Polityk III RP
W częściowo wolnych wyborach parlamentarnych 4 czerwca 1989 roku został wybrany do Sejmu z listy Komitetu Obywatelskiego "Solidarność". Mandat poselski uzyskał również w kolejnych wyborach organizowanych w 1991, 1993 i 1997 roku.
W czerwcu 1992 roku ostro sprzeciwił się projektowi przeprowadzenia lustracji przez rząd Jana Olszewskiego. "Swoich byłych przyjaciół" z opozycji nazywał wówczas "ludźmi chorymi z nienawiści".
Jan Olszewski - zobacz serwis specjalny
Równocześnie wsparł swoim autorytetem poznanego w 1985 roku funkcjonariusza SB płk. Jana Lesiaka, który dzięki temu przeszedł pozytywną weryfikację i mógł wstąpić do Urzędu Ochrony Państwa. W kolejnych latach Lesiak zajmował się prowadzeniem działań dezintegracyjnych wśród ugrupowań opozycyjnych.
14:21 jacek kuroń___5508_95_ii_tr_0-0_46a1e739[00].mp3 Jacek Kuroń kontynuuje swe rozważania poświęcone pewnej sprzeczności jaka tkwi pomiędzy wolnością i poczuciem bezpieczeństwa. Czwarty odcinek z cyklu "Zapiski ze współczesności" przygotowanej przez Joannę Szwedowską (PR, 27.03.1995)
"Demokracja jest męcząca, ale innego wyjścia nie ma"
Jacek Kuroń piastował funkcję ministra pracy i polityki społecznej w rządach Tadeusza Mazowieckiego (1989-91) i Hanny Suchockiej (1992-93).
W radiowej audycji z 1991 roku opowiadał o trudach sprawowania władzy w ustroju demokratycznym.
- O demokrację walczy się bardzo przyjemnie. Demokracja jest wtedy ładem pełnym cnót. Natomiast nawet jak się o tym wie, że to jest ustrój, w którym ciężko żyć, to się o tym dopiero człowiek przekonuje, jak zaczyna w nim żyć, zwłaszcza jak zaczyna być w rządzie - słyszymy w audycji z 1990 roku. - Demokracja jest męcząca, ale innego wyjścia nie ma.
"Choroba władzy"
W czasie sprawowania funkcji ministra zasłynął dzięki akcjom społecznym, mających łagodzić skutki transformacji gospodarczej. Słynnym przedsięwzięciem były "zupy Kuronia", a do języka polskiego na stałe wszedł termin "kuroniówka" na określenie zasiłku dla bezrobotnych.
- Kuroń bardzo chętnie szukał kontaktu z tzw. prostymi ludźmi - oceniał prof. Andrzej Nowak.
Zdaniem Jacka Kuronia, gdy politycy zaczynają słuchać ludzi "niby tych, którzy nie mają nic do powiedzenia, to nagle dowiadują się różnych rzeczy, które są im niezbędne do życia". Z kolei "choroba władzy" polega na tym, że rządzącemu wydaje się, że "wszystko wie lepiej".
- On może do ludzi mówić i ich słuchać, ale tylko po to, żeby dostać głosy. Często zresztą gra nieuczciwie, bo mówi im nieprawdę po to, żeby dostać głosy, co jest straszne. W ten sposób ta choroba władzy pogłębia brak zaufania do ludzi rządzących - mówił Jacek Kuroń w audycji z cyklu "Zapiski ze współczesności".
15:09 jacek kuroń___5517_95_ii_tr_0-0_46a377bc[00].mp3 Jacek Kuroń omawia temat globalizacji świata i sytuacji międzynarodowej Polski. Piąty odcinek z cyklu "Zapiski ze współczesności" przygotowanej przez Joannę Szwedowską (PR, 27.03.1995)
***
Jacek Kuroń kreował też trafne spostrzeżenia dotyczące problemów, które obecnie dotykają Polskę i Europę. Uważał, że "naszym błogosławieństwem" jest fakt, że od Rosji oddziela nas Białoruś i, w szczególności, Ukraina, ponieważ ogranicza to mocarstwowe dążenia Moskwy.
- Rosja, jeśli połknie Ukrainę, będzie chciała połknąć Polskę. Dopóki Ukraina jest niepodległa, dopóty my jesteśmy bezpieczni. W naszym interesie leży siła Ukrainy - oceniał działacz i polityk.
th/PAP