25 czerwca 1923 roku urodził się Stanisław Likiernik, "Stach", "Staszek", "Machabeusz" żołnierz Kedywu Armii Krajowej. Był uczestnikiem wielu akcji likwidacyjnych i sabotażowo-dywersyjnych oraz Powstania Warszawskiego, autor wspomnień "Diabelne szczęście czy palec Boży?".
Pierwowzór "Kolumba"
Urodził się w Garwolinie, gdzie jego ojciec był rotmistrzem kawalerii. Potem mieszkał w Konstancinie i Warszawie. W czasie okupacji był w grupie żoliborskich przyjaciół, stanowiących trzon Kedywu Kolegium A (podlegającego Józefowi Rybickiemu; grupą dowodził Stanisław "Stasinek" Sosabowski). Brał udział w słynnych akcjach "Na Panienkę", "Na Durfelda", w wysadzaniu pociągów i innych akcjach sabotażowych; także w wykonaniu wyroków na konfidentach.
W Powstaniu Warszawskim walczył na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie. Był kilkakrotnie ranny. Koledzy wspominali jego graniczącą z szaleństwem i brawurą odwagę i poczucie humoru nawet w najtrudniejszych godzinach.
Stanisław Likiernik był jednym z dwóch pierwowzorów słynnego "Kolumba" – Stanisława Skiernika z powieści Romana Bratnego "Kolumbowie. Rocznik 20". To jego wojenne doświadczenia złożyły się na literacką postać, która dała nazwę całemu pokoleniu, legendzie Polski Walczącej.
Likiernik nigdy nie krył swojej bardzo krytycznej oceny decyzji o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego, ale zawsze podkreślał heroizm i poświęcenie pokolenia Kolumbów.
Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny
- Jeden dziennikarz napisał, że ja powiedziałem, że powstanie było zbrodnią. Ja nigdy takiego słowa nie użyłem, bo zbrodnia jest robiona naumyślnie. Nikt naumyślnie nie popełnił zbrodni. To było nieszczęście, to była katastrofa, ale nie można tego nazwać zbrodnią. Chyba że zbrodnią Stalina, bo on nas zostawił na łaskę Boga - opowiadał w obszernym wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej w lipcu 2014 roku.
Podkreślił wtedy, że dla młodych ludzi, którzy całą okupację przygotowywali się do walki z Niemcami, Powstanie Warszawskie było spełnieniem. - Królik zmienił się z ofiary w myśliwego - powiedział w wywiadzie dla PAP.
13:34 Dwójka Zapiski ze współczesności 5.08.2015.mp3 Stanisław Likiernik opowiadał o przygodach z lat młodości. (PR, 2015)
11:28 likiernik 2.mp3 Stanisław Likiernik - wspomnienia z pierwszych dni wojny. (PR, 2015)
Trudne wojenne przeżycia
W Kedywie, czyli w Kierownictwie Dywersji Komendy Głównej AK, wspólnie z innymi żołnierzami miał okazję wykonywania wielu akcji zbrojnych. - Jak się wykonywało robotę, bo tak to myśmy nazywali w Kedywie - to było to robione, jak ja to mówię, z pomyślunkiem. Był plan, każdy wiedział co ma robić. Najlepszy przykład to "robota na Panienkę". Był to Karl Schmalz, bardzo okrutny szef ochrony kolei przy Dworcu Zachodnim" - wspominał.
- To było zupełnie co innego niż powstanie, gdzie na przykład trzeba było atakować Niemców, a myśmy mieli tylko kilka karabinów, stenów, ja miałem thompsona, a oni byli uzbrojeni po zęby. Dostałem od razu granatem, który Niemcy wrzucili przez okno i potem już byłem wykluczony - opowiadał.
Wspominał też, że podczas okupacji niemieckiej stracił wiarę w Boga. - To było w 1942 roku, gdy stałem na wiadukcie nad Dworcem Gdańskim, tak dwa metry nad pociągiem, który był naładowany Żydami. Oni tam stali tak, nie wiem, może dzień, może dwa i stamtąd szedł krzyk o wodę: "Wasser! Wasser!". W końcu widzę, że jeden Niemiec raptem poszedł do budynku dworca, tak kawałek, z 200 metrów, wziął kubeł, napełnił go wodą i powolutku przyniósł do wagonu. Myślę sobie, że może on im da pić, a on powolutku wziął ten kubeł i przed tymi ludźmi, którzy umierali z pragnienia, wylał całą wodę na ziemię. Tak powolutku, powolutku. Wtedy pomyślałem, że jeśli pan Bóg istnieje, to piorun powinien go strzelić. A piorun nie strzelił w tego skurwysyna, za przeproszeniem - opowiadał.
12:29 likiernik ok.mp3 Stanisław Likiernik mówi o akcjach dywersyjnych Kedywu. (PR, 2015)
Wspominał też swoją rozmowę z autorem powieści "Kolumbowie. Rocznik 20". - Dzień przed powstaniem przyszedł do mnie na Żoliborz Roman Bratny, a więc Mularczyk, mój kumpel od drugiego roku życia, i mówi: "Stasiek, jak zrobimy powstanie, to Stalin się zatrzyma i poczeka, aż nas Niemcy wykończą". To ja mówię: "Roman, ty to wiesz, ja to wiem, ale przecież nasi szefowie nie zrobią powstania bez koordynacji z Rosjanami". To było oczywiście naiwne, bo Stalin nie miał ochoty na koordynację i bardzo się cieszył, że Niemcy zrobią za niego brudną robotę, zabiją młodych Polaków, zburzą Warszawę - mówił.
W sierpniu i wrześniu 1944 roku zginęła większość jego najbliższych przyjaciół. - Jedenastu i to na samym początku powstania. To byli nadzwyczajni faceci, i w szkole, i w zabawie, we wszystkim - opowiadał PAP.
W październiku 1944 roku Likiernik został odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem Virtuti Militari V klasy.
Po wojnie wyemigrował do Francji, skończył tam słynną Sciences Po (Instytut Nauk Politycznych), miał rodzinę, pracę; był szczęśliwy, choć wciąż tęsknił za Polską, do której po odwilży 1956 roku często przyjeżdżał.
W 2007 roku otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. W 2011 roku minister obrony awansował Stanisława Likiernika na stopień podpułkownika, a prezydent nadał mu Krzyż Komandorski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Wspomnienia dotyczące okupacji i Powstania Warszawskiego opublikował w książce "Diabelne szczęście czy palec Boży?".
48:15 2018_04_20 12_08_21_PR3_Godzina_prawdy.mp3 – Miałem szczęście za szczęściem przez całą okupację, szczególnie podczas Powstania Warszawskiego – mówił Stanisław Likiernik. (PR, 2014)
17 kwietnia 2018 roku zmarł. Został pochowany w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
PAP/im