315 lat temu armia rosyjska rozgromiła wojska szwedzkie pod Połtawą. Był to punkt zwrotny wielkiej wojny północnej.
Przyczyną wojny był konflikt o dominację nad rejonem Morza Bałtyckiego. Ówczesnemu szwedzkiemu hegemonowi wyrósł na wschodzie konkurent w postaci Rosji, która pod rządami cara Piotra I przeżywała okres gwałtownego rozwoju gospodarczego i potrzebowała dostępu do bałtyckich portów, by uzyskać dostęp do nowych rynków zbytu. Nie bez znaczenia była też kwestia kontroli nad zrujnowaną podczas wojen XVII wieku Rzeczpospolitą, która nadal pozostawała dużym państwem europejskim i cennym potencjalnym sojusznikiem.
Wola walki młodziutkiego szwedzkiego króla Karola XII z doświadczeniem feldmarszałka Carla Gustafa Rehnskiölda tworzyły mieszankę wybuchową. Po serii zwycięstw nad Rosjanami wydawało się, że wojna skończy się po myśli Skandynawów. W tym momencie Karol XII zaczął popełniać błędy. Zamiast dążyć do ostatecznej rozprawy z Rosjanami, zajął się walką z polskim królem i poplecznikiem Rosji – Augustem II Mocnym z dynastii Wettynów.
W kotka i myszkę z Augustem
Gdy szwedzki monarcha starał się zbudować sobie w Rzeczpospolitej zaplecze dla prowadzenia dalszych walki i tracił czas na potyczki z Augustem, Piotr zaatakował na północy i zajął wschodnie wybrzeże Morza Bałtyckiego. Car był tak bezczelny, że na dopiero co zajętych szwedzkich terytoriach zaczął budować swoją nową stolicę – Sankt Petersburg.
W końcu Karol XII poradził sobie z Augustem w chytry sposób. Zamiast pustoszyć Rzeczpospolitą, której elekcyjny tron mało Wettyna obchodził, zajął dziedziczną Saksonię i tym sposobem zmusił Augusta do abdykacji na rzecz popieranego przez Szwedów Stanisława Leszczyńskiego.
Taktyka spalonej ziemi i sojusz z Mazepą
Po uporaniu się z problemami w Rzeczpospolitej Karol ruszył na wschód. Plan był prosty – przez tzw. Bramę Smoleńską skierować się w stronę Moskwy. Spodziewał się, że Rosjanie wydadzą mu walną bitwę. Zamiast tego car nakazał nieustanne odwroty i palenie wiosek na drodze szwedzkiej armii. Od tego czasu stosowanie taktyki spalonej ziemi było wybawieniem dla Rosjan atakowanych kolejno przez Francuzów i Niemców.
Szwedzi skierowali się w stronę Ukrainy. Takie posunięcie było podyktowane sojuszem, który Karol XII i hetman kozacki Iwan Mazepa zawarli przeciwko Rosji. Mazepa liczył na to, że sojusz z niepokonaną dotąd Szwecją pozwoli mu na uniezależnienie Hetmanatu od Rosji.
"Iwan Mazepa - marzył o niepodległej Ukrainie
- Gdyby Szwedzi zwyciężyli pod Połtawą, mogłoby powstać połowicznie niepodległe państwo ukraińskie, była ta kozacza elita, która mogła stanąć na czele tego kraju. Oczywiście byłby to twór szukający oparcia w którymś z państw ościennych – Polsce lub Turcji – oceniał prof. Janusz Tazbir w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Historia na opak".
Duszenie rekina
Wojska szwedzko-kozackie miały uderzyć na od południa w stronę Moskwy, a wcześniej spotkać się z siłami feldmarszałka Carla Gustafa Rehnskiölda. Dowódca został jednak pobity przez Rosjan i na Ukrainę przyprowadził zaledwie 6000 żołnierzy.
Teren, na którym operowała armia szwedzka, dzieli od Sztokholmu 1800 km w linii prostej. To pokazuje, jak rozciągnięte były linie komunikacyjne i transport żywności, od którego uzależnione było powodzenie antyrosyjskiej operacji.
Karol XII uznał, że kluczem do dalszego marszu była twierdza Połtawa, która po zdobyciu przez Szwedów miała stać się bazą zaopatrzeniową dla armii. Niestety, król zapomniał o najważniejszej zasadzie, która była podstawą prowadzenia kampanii od czasu wojny trzydziestoletniej u progu XVII wieku: armia jest jak rekin. Tak jak rekin musi pływać, by oddychać, tak wojsko musi pozostawać w ciągłym ruchu, by się wyżywić (głównie rabując i plądrując napotkane na swojej drodze wioski).
Siły Karola utknęły w kwietniu 1709 roku pod Połtawą. To była okazja, na którą czekał Piotr. Nim car stawił się ze swoją armią pod obleganą przez nieprzyjaciela twierdzą, szwedzki rekin był już na poły uduszony – zdezerterowała 1/3 wojsk, a ci, którzy pozostali, przymierali głodem.
Sromotna klęska
Wojska Piotra dosłownie rozgromiły szwedzką armię. Do niewoli dostał się feldmarszałek Carl Gustaf Rehnskiöld i pierwszy minister Karol Piper.
Karol XII, który na samym początku bitwy został ranny, musiał salwować się ucieczką. Dotychczasowy młody bóg wojny został haniebnie internowany w Turcji. Do Szwecji powrócił dopiero w 1713 roku. Z jego niepokonanej armii nie zostało nic. Razem z królem Szwecji do Imperium Osmańskiego musiał uciekać Iwan Mazepa.
Rosja imperium światowym
"Bitwa pod Połtawą powinna być zaliczona do tych, które wpłynęły na losy świata. Piotr I złamał i zmiótł ostatnią zaporę, przegradzającą Rosji drogę do szczytów jej historycznej kariery. Dopiero po Połtawie kontynent odkrył i należycie docenił potęgę bezkresnego państwa" pisał Paweł Jasienica.
Choć kończący wielką wojnę północną pokój w Nystad podpisano dopiero w 1721 roku, to wojna po Połtawie była już raczej rozpaczliwą próbą Szwecji, by zachować status mocarstwa. Próbą zresztą nieudaną. Sam Karol XII zginął w małoznaczącej bitwie z Duńczykami pod Fredrikshald (ob. Halden w Norwegii).
Zwycięstwo nad Szwedami pod Połtawą umocniło pozycję Rosji nad Bałtykiem, co było kluczem do przerodzenia się państwa carów w światowe, agresywne imperium.
29:43 zwycięstwo pod połtawą.mp3 Co by było, gdyby Szwedzi wygrali bitwę pod Połtawą? - audycja Andrzeja Sowy z cyklu "Historia na opak". (PR, 12.05.1996)
Bez Połtawy nie byłoby rozbiorów?
Dzięki pokonaniu Szwecji Rosja zdołała wzmocnić swój nieformalny protektorat nad Rzeczpospolitą. Wspierany przez Szwecję Stanisław Leszczyński musiał oddać polską koronę. Na tron znów wstąpił August II Mocny, a później jego syn – August III Sas.
- Gdyby bitwa pod Połtawą zakończyła się inaczej, Polska otrzymałaby od losu czas na przeprowadzenie reform pod berłem Leszczyńskiego. Pytanie, czy utrwalona w sarmackim konserwatyzmie szlachta ten czas by wykorzystała – mówił prof. Janusz Tazbir.
W 1768 roku, na mocy gwarancji, jakie caryca Katarzyna II dawała podpisaniu tzw. praw kardynalnych gwarantujących nienaruszalność ustrojową Rzeczpospolitej, Polska stawała się w świetle prawa międzynarodowego protektoratem Rosji. Jeszcze w tym samym stuleciu, razem z Prusami i Austrią, Rosja dokonała rozbiorów, które okazały się trwałe na 123 lata.
Autorzy audycji zastanawiali się, czy Szwecja mogłaby – zamiast Rosji – wziąć udział w rozbiorach Polski.
- Raczej nie byłoby rozbiorów. Szwedzi nie byliby w stanie "połknąć" Rzeczpospolitej. Ich było po prostu za mało. Mogłoby dojść do tego, co zaczęli Janusz i Bogusław Radziwiłłowie, czyli do wyodrębnienia się Wielkiego Księstwa Litewskiego – wyjaśniał historyk.
bm