Piotr Łuszcz "Magik" żył zaledwie 22 lata. Zginął tragicznie, skacząc z okna swojego pokoju na 9. piętrze bloku na katowickich Bogucicach. Był artystycznym objawieniem i bezwzględnie najsilniejszą osobowością rodzącego się w latach 90. hip - hopu. Nadwrażliwy, ale w swoich tekstach ocierał się o geniusz.
Tajemnica śmierci
Prawdziwe przyczyny jego śmierci tak naprawdę pozostają jego tajemnicą. Istnieje kilka poszlak, ale przypadek Piotra Łuszcza jest tego rodzaju, że żadne z czysto racjonalnych wyjaśnień nie wydaje się wystarczające. "Magik" w swoich tekstach objawił się jako artysta na tyle głęboki, że wszyscy instynktownie czują, że powody jego decyzji tkwią gdzieś głęboko w jego osobowości. Osobowości trudnej, bezkompromisowej i pełnej buntu. Jak powiedział Leszek Dawid, reżyser filmu "Jesteś bogiem", opowiadającego o "Magiku" i jego kolegach z zespołu Paktofonika, tym co dla niego było uderzające była samotność "Magika" i uniwersalność przekazu hip-hopowych tekstów.
- U niego nie było różnicy między "człowiek jako człowiek" a "człowiek jako artysta" – mówił z kolei Gustaw Szepke, właściciel oficyny wydawniczej Gigant Records. - Artystą był bez przerwy, tak jak człowiekiem, choć prawdą jest, że trudnym. Nie umiał oddzielić sztuki od rzeczywistości, zmagał się z nią, walczył tekstem i muzyką – dodał wydawca.
63:21 Magik.mp3 "Paktofonika - fenomen hip-hopu". Audycja Anny Fuksiewicz z cyklu "Rozmowy po zmroku". (PR, 5.07.2012)
Hip hop - czarna owca polskiej muzyki
Hip – hop lat 90. był spóźniony w stosunku do amerykańskiego o jakieś 16 lat, jak tłumaczył w audycji Polskiego Radia krytyk muzyczny Grzegorz Brzozowicz. Nie był więc nurtem oryginalnym, ale jednocześnie różnił się też zasadniczo od tego z Ameryki, gdzie najsławniejsi raperzy szybko opuścili blokowiska, w których wyrośli i stali się bogaczami żyjącymi w oderwaniu od problemów zwykłych ludzi.
Polski hip - hop dłużej pozostawał związany ze swoim miejscem urodzenia, mimo że pierwsza polska hip - hopowa płyta – "Alboom" Liroya sprzedała się w nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy. Był to jednak wyjątek. Większość hip – hopowych składów z trudem wydawała płyty. Cechą charakterystyczną większości tego typu formacji było epatowanie bardzo ostrym wulgarnym językiem, w połączeniu z bełkotliwym przekazem.
"Plus i minus"
Na tym tle osiągnięcia Kalibra 44, pierwszego poważnego zespołu "Magika" zdecydowanie się wybijały. Pierwsza płyta "Księga tajemnicza. Prolog" (1996) ze wstrząsającym przebojem "Plus i minus", na którym "Magik" opowiada o strachu, jakiego doświadczył czekając na wyniki testu na HIV – była uderzeniem z zupełnie innej planety. Raperzy z Kalibra 44 udowodnili, że potrafią napisać świetne, dotykające teksty oraz podać je w zupełnie nowatorskiej, ekspresyjnej formie. Nie ulega wątpliwości, że było to jedno z najważniejszych wydarzeń na polskiej scenie muzycznej lat 90.
Po czterech latach "Magik" rozstał się z kolegami z Kalibra 44 w związku z konfliktami na tle artystycznym, ale chyba też w związku ze swoim trudnym charakterem. Współtwórca zespołu Marcin Marten "Abradab" wspominał po latach, że "Magik" właściwie nie podał przyczyn, dla których postanowił odejść z zespołu. Po latach dowiedział się jednak od innych znajomych "Magika", że ponoć powodem było to, że "Abradab" miał umieszczać w nagraniach zaszyfrowane obraźliwe teksty pod adresem "Magika". Marten twierdzi, że to absurd. Być może istotny jest fakt, że młodzi twórcy mocno eksperymentowali z marihuaną i tym można tłumaczyć tak subiektywny odbiór przez "Magika" wspólnych nagrań. Zdaniem "Abradaba" już wtedy z Łuszczem zaczęło dziać się coś niedobrego.
"Jestem bogiem"
Niedługo potem "Magik" założył wraz z Wojciechem Alszerem "Fokusem" i Sebastianem Salbertem "Rahimem" zespół Paktofonika. Długo przygotowywali materiał na pierwszą płytę zatytułowaną "Kinematografia" (2000), która jest pełna świetnych tekstów. Wojciech Kałużyński mówił w audycji Polskiego Radia, że można te teksty śmiało traktować jak poezję. Na płycie znalazły się miedzy innymi utwory "Chwile ulotne" i "Jestem Bogiem", które odniosły spory sukces na listach przebojów.
Najważniejszym tekstem na płycie był jednak ten drugi przebój, w którym "Magik" rapuje o tym, że trzeba uwierzyć w siebie i każdy ma w sobie pierwiastek geniuszu. Paktofonika nie zdążyła niestety zagrać ani jednego promującego płytę koncertu, ponieważ 8 dni po jej premierze 26 grudnia 2000 roku "Magik" popełnił samobójstwo.
az