- O nominacji słynny trener dowiedział się podczas meczu młodzieżówki, trener był jej selekcjonerem. Siedzący z nim na ławce kolega ze sztabu zaczął dogadywać. "No, doczekałeś się, Kaziu”, "Idziesz w górę, jasny gwint”, "Jakby co, to ja chętnie pomogę”
- Zaskoczony trener przejął stery w dorosłej kadrze 1 grudnia 1970 roku, pięć miesięcy później - 5 maja 1971 roku poprowadził reprezentację do pierwszego zwycięstwa
- W kolejnych latach jego podopieczni wywalczyli mistrzostwo (1972) oraz wicemistrzostwo (1976) olimpijskie, a także zajęli trzecie miejsce na mistrzostwach świata (1974)
00:12 Kazimierz Górski o meczu na Wembley w 1973 roku Kazimierz Górski o meczu na Wembley w 1973 roku
00:13 Kazimierz Górski o życiu Kazimierz Górski o życiu
00:15 Kazimierz Górski o swojej pracy Kazimierz Górski o swojej pracy
W historii Polski nie było takiego drugiego trenera jak Kazimierz Górski. Selekcjoner zdobył złoty medal olimpijski w 1972 roku, zajął trzecie miejsce na mundialu w 1974, srebro na igrzyskach olimpijskich w Montrealu w 1976 i pokonał wielką Anglię.
1 grudnia 1970 roku, gdy Polski Związek Piłki Nożnej poinformował, że rozstaje się z dotychczasowym selekcjonerem Ryszardem Koncewiczem, a w jego miejsce zatrudnia 49-letniego trenera kadry młodzieżowej Kazimierza Górskiego, takich sukcesów nikt od nowego trenera nie oczekiwał, choć pojawiły się pewne ambicje.
SERWIS SPECJALNY - KAZIMIERZ GÓRSKI
- Takich trenerów jak Kazimierz Górski było wtedy kilku. Jego nominację na selekcjonera reprezentacji przyjęto jako coś normalnego, na zasadzie: pojawił się kolejny trener, któremu pewnie się nie uda - mówi dziennikarz Stefan Szczepłek.
Moment nominacji Górskiego na selekcjonera był takim dziwnym czasem. Pamiętajmy, że to jeszcze w dalszym ciągu był głęboki PRL. - Cała struktura polskiej piłki i obyczaje w niej panujące świadczyły o tym, że jest to amatorszczyzna - mówi Szczepłek. Poparciem tych słów są okoliczności w jakich Kazimierz Górski dowiedział się, że zostanie selekcjonerem, bo faktem jest, że szkoleniowiec nie znał planów włodarzy PZPN. Nikt nie pytał wcześniej Górskiego czy ten zainteresowany jest nową posadą. Działacze podjęli decyzję i zakomunikowali ją Górskiemu.
Rok 1970 r. był dla Polski bardzo szczęśliwy, bo Górnik Zabrze dotarł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów, a Legia do półfinału Pucharu Mistrzów. Pojawiło się więc oczekiwanie, żeby sukcesy klubowe przełożyć na reprezentację. Szczęściem dla całej polskiej piłki okazał się Kazimierz Górski.
Nominacja Górskiego nastąpiła w grudniu, ale na pierwszy mecz pod batutą Górskiego trzeba było poczekać jeszcze kilka miesięcy. Debiut miał miejsce w wyjazdowym spotkaniu rozegranym 5 maja 1971 roku, reprezentacja Polski pokonała w Lozannie Szwajcarię 4:2.
- Przypominam sobie bardzo duże napięcie związane z meczem ze Szwajcarią, w debiucie selekcjonera Górskiego. I to chyba bardziej nasze, zawodników, niż trenera. W każdym razie ze zgrupowania zapamiętałem spokój szkoleniowca, a nawet luz. I merytoryczne podejście szkoleniowca, bo omówienie przeciwnika było naprawdę sensowne” - wspominał Lesław Ćmikiewicz, jeden z bohaterów tamtego spotkania.
Początek meczu był nerwowy. W 22. minucie Fritz Kuenzli pokonał naszego bramkarza Władysława Grotyńskiego. Dopiero w 38. na 1:1 wyrównał Zygfryd Szołtysik. Polacy przebudzili się w drugiej połowie. Bramki zdobywali Jan Banaś w 53., Kazimierz Deyna w 72. oraz Włodzimierz Lubański w 74. minucie spotkania. Helweci odpowiedzieli tylko raz, w 78. minucie meczu. Autorem gola był Jakob Kuhn.
"Polska drużyna to prawdziwy tajfun, dosłownie rozniosła naszych. I to w okresie, kiedy tak wiele sobie po nich obiecywaliśmy. Jeśli gra Polaków nie jest efemerydą i jednorazowym wzlotem, mogą wkrótce postarać się o niespodzianki jakich im dotąd nie zwykło się przypisywać - relacjonowały media w Szwajcarii.
„Mecz miał wartość szczególną, wyrażę ją jednym zdaniem: drużyna uwierzyła we mnie, a ja w drużynę” - podsumował selekcjoner.
Wielkie sukcesy
Erę tych wielkich sukcesów Orłów Górskiego rozpoczął złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku.
Górski przemycał w wypowiedziach, że medal jest w zasięgu, ale nie traktowano jego słów poważnie. Nikomu wcześniej się nie udało, to dlaczego akurat Górskiemu miałoby wyjść, tym bardziej, że selekcjoner postawił na młodzież bez sukcesów na koncie. Na igrzyska pojechali Gorgoń, Gadocha, Lato czy Deyna. Wrócili w blasku fleszy.
Niedługo potem przyszedł pierwszy po II wojnie światowej awans biało-czerwonych na mundial. Na turnieju w Republice Federalnej Niemiec w 1974 r. polscy piłkarze, po zwycięstwie nad Brazylią, zajęli 3. miejsce.
- Górski uczył piłkarzy, że na murawę wychodzi się po ty, by wygrać. Ale nigdy wbrew regułom i za wszelką cenę - podkreśla Stefan Szczepłek, dziennikarz i znawca futbolu.
Sam Górski mówił o sobie, że tak jak jedni rodzą się do skrzypiec, inni do munduru, on urodził się dla piłki.
"Kiedy wszyscy zaczęli zgłaszać swoje wnioski racjonalizatorskie na pierwszej odprawie, powstał kompletny chaos i rozgardiasz. Jedni czegoś się domagali, inni coś krytykowali. Wkroczyłem więc ostro do akcji, przerywając bezpłodną debatę” - zapisał trener w swoim dzienniku "Z ławki trenera” komentując to, jak wyglądało pierwsze spotkanie z nowymi podopiecznymi po objęciu reprezentacji.
- Miał absolutnie wyjątkowy talent trenerski, który nie sprowadzał się tylko do znajomości piłki jako takiej, ale do umiejętności kierowania ludźmi - wyjaśnia Szczepłek.
To, że miał inne zainteresowania, zupełnie nie związane z piłką, tylko mu pomagało. - Nie chcę żyć tylko samym sportem czy piłką, bo byłbym wtedy jednostronny, mam wiele innych spraw i przyjemnostek, które lubię, na przykład muzykę - mówił wybitny dyrygent biało-czerwonych.
Zwycięstwo z Anglią, perła w koronie Górskiego
6 czerwca 1973 roku odbył się mecz, który jest perłą w koronie polskich zwycięstw, wygrane przez Polaków spotkanie to jedyny triumf biało-czerwonych z Anglikami. I choć to starcie na Wembley, do którego doszło kilka miesięcy później, było tym, które przypieczętowało awans Polski na mistrzostwa świata w RFN (remis na Wembley stał się symboliczny, zwycięski) - to wszystko zaczęło się od meczu w Chorzowie.
Media o Górskim: Nauka, praca, talent i inteligencja – oto elementy, które decydują o sukcesach zespołu Górskiego. Poważną rolę odgrywała elastyczna taktyka, Górski nie żąda był piłkarze trzymali się schematów – chce by walka była dla nich radością, daje im pole do twórczej improwizacji
W Chorzowie z reprezentacją "Trzech Lwów" Polacy grali o punkty eliminacyjne do mundialu w RFN w 1974 roku. Drużyna Kazimierza Górskiego wygrała pewnie 2:0 po golach Gadochy i Lubańskiego. Niektóre brytyjskie media dywagowały, czy pierwsza bramka nie powinna być uznana Banasiowi lub jako samobój Moore'a.
Dodatkowo to, co się wydarzyło podczas tego spotkania i zaraz po nim, miało decydujące znaczenie dla historii polskiej i angielskiej piłki nożnej. Atmosfera podczas meczu była niezwykła, to właśnie po tym triumfie angielscy dziennikarze nazwali stadion w Chorzowie "Kotłem Czarownic".
- Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Czuliśmy na boisku, że jesteśmy od Anglików lepsi. Mieliśmy informacje od informatorów Polskiego Związku Piłki Nożnej, oglądających mecze, że Bobby Moore od czasu do czasu podejmuje ryzyko przy przyjęciu piłki, jest dosyć nonszalancki, jeśli chodzi o jej przyjęcie. Wykorzystałem ten moment. Przy czym to była taka sytuacja, że on nie mógł mnie widzieć podbiegającego do tego pojedynku, bo był odwrócony do mnie tyłem. Całe szczęście, że on tak przyjmował tę piłkę, chciał się odwrócić i w tym momencie doskoczyłem do niego. Odebrałem mu piłkę i po krótkim biegu zdecydowałem się na uderzenie, które było celne i szczęśliwe dla nas. Byłem bardzo zadowolony z tego - wspominał na antenie Polskiego Radia, tamten legendarny mecz Włodzimierz Lubański.
Na murawie w Chorzowie walka była bardzo ostra, a brutalny faul na Włodzimierzu Lubańskim wyeliminował go z gry na kilka miesięcy. Przez to Lubański nie pojechał na udane dla Polaków mistrzostwa świata w RFN w 1974 roku, na których Polacy zadziwili świat, zdobywając trzecie miejsce, w ostatnim meczu pokonując wielką Brazylię.
Reprezentacja Polski pod wodzą Kazimierza Górskiego w latach 1971-1976 rozegrała 76 oficjalnych spotkań, 45 z nich biało-czerwoni wygrali.
Przybył ze Lwowa
Kazimierz Górski urodził się 2 marca 1921 roku we Lwowie. Grał jako napastnik w Robotniczym Klubie Sportowym Lwów (1936-1939), Spartak Lwów (1940-1941), Dynamo Lwów (1944) oraz Legia Warszawa (1945-1953). 26 czerwca 1948 zdarzyło mu się również wystąpić w jednym meczu reprezentacji Polski (z Danią). Karierę w RKS Lwów przerwała mu II wojna światowa.
Grzegorz Lato Trener Kazimierz Górski był również bardzo dobrym psychologiem, trenerem-wychowawcą, miał ojcowskie podejście do zawodników. Wiedział, czego chce, zawsze słuchał wszystkich, ale robił swoje i to mu wychodziło na dobre
Po wojnie (w 1952 r.) ukończył kurs trenerski w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Krakowie. Pierwszą samodzielną pracę szkoleniową rozpoczął w 1954 roku, trenował klub Marymont Warszawa, który w latach 1955-1956 występował w II lidze. W latach 1956-1960 szkolił polskich juniorów. Następnie prowadził Legię Warszawa, której trenerem był od 1959 do 1962 roku, a po raz drugi w latach 1981-1982. Po pierwszej współpracy z Legią, trafił do Lublinianki (1963/1964), a następnie do Gwardii Warszawa (1964-1966 rok). Od 1966 do 1970 roku trenował reprezentację Polski do 23 lat.
W latach 1970-1976 był trenerem kadry narodowej z którą odniósł historyczne sukcesy: Monachium 1972 – złoty medal Igrzysk Olimpijskich, RFN 1974 – srebrny medal Mistrzostw Świata (mecz o 3 miejsce z Brazylią odbył się na Stadionie Olimpijskim w Monachium), Montreal 1976 – srebrny medal Igrzysk Olimpijskich. W tym samym czasie (1973 r.) przez krótki okres był również trenerem ŁKS-u.
Jan Tomaszewski To nie był trener z teczki, jakiś farbowany lis. On przeszedł wszystkie szczeble futbolu. Każda jego decyzja, nie wiem, czy była dobra, czy zła, była świadoma, bo on znał wszystkich młodych piłkarzy w Polsce. Dla mnie to jest papież polskiej piłki. Pewne rzeczy robił i przewidywał tak, jak gdyby miał dogmat
Po odejściu ze stanowiska selekcjonera trenował kluby greckie: w latach 1977/1978 Panathinaikos AO (z którym zdobył mistrzostwo Grecji), w latach 1980/1981 oraz 1983 Olympiakos SFP (z którym również zdobył mistrzostwo Grecji) oraz w latach 1983-1985 Ethnikos Pireus.
Kazimierz Górski, setna rocznica urodzin. "Przed MŚ przysłali mi list złośliwcy, 11 trumien z głowami"
- Trener Górski był wesołym człowiekiem, choć nie miał z nami, piłkarzami, łatwego życia. Radził sobie jednak wyśmienicie. Był dla nas autorytetem. Super facet – wspomina w rozmowie z portalem PolskieRadi024.pl Lesław Ćmikiewicz, jeden z Orłów Górskiego.
Ćmikiewicz podkreśla takze, że Kazimierz Górski wśród piłkarzy cieszył się takim autorytetem, że nie wchodziły w grę żarty. - Jemu nie można było zrobić żadnego świństwa. A my nie byliśmy grzecznymi chłopakami - mówi Orzeł Górskiego.
Kazimierz Górski zmarł 23 maja 2006 roku po ciężkiej chorobie nowotworowej.
W 2007 roku, kilka dni przed pierwszą rocznicą śmierci Kazimierza Górskiego, reporterka Polskiego Radia Ewelina Karpacz-Oboładze spotkała się z bliskimi trenera w jego warszawskim mieszkaniu przy ulicy Madalińskiego. Owocem tego spotkania jest reportaż, w którym rodzina pana Kazimierza opowiada o tym, jaką osobą był prywatnie.
Słuchając reportażu, wchodzimy w świat wielkiego trenera i ciepłego, rodzinnego człowieka. Jego dzieci, Urszula i Darek, oraz wnuczka Berenika opowiadają o ukochanym ojcu i dziadku.
– Całe życie w jednym pudełku – mówi jeden z bohaterów reportażu, przeglądając przedmioty, które przypominają mu Kazimierza Górskiego.
W 2015 roku przy Stadionie Narodowym w Warszawie odsłonięty został pomnik legendarnego trenera. Zbigniew Boniek, prezes PZPN zapytany o to, jak trener Górski motywowałby obecnych piłkarzy reprezentacji odpowiedział:
"Panowie, oni są takimi samymi ludźmi jak my. Nie bójmy się ich".
Czytaj także:
Czytaj także:
Więcej w serwisie gorski.polskieradio24.pl - ZAPRASZAMY!
AH, AK/PolskieRadio24.pl