228 lat temu angielski lekarz Edward Jenner przeprowadził pierwsze szczepienie przeciwko ospie prawdziwej. W rocznicę tego wydarzenia o zabiegu Jennera oraz historii szczepień rozmawiamy z prof. Michałem Kopczyńskim* z Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego.
Co się wydarzyło w maju 1796 roku w niewielkim angielskim miasteczku Berkeley?
Otóż pojawiła się tam, jak zazwyczaj raz na jakiś czas, ospa krowia. Nie tylko ludzie, ale także krowy chorują na ospę. O nadejściu epidemii ludzie dowiadywali się stąd, że zwierzęta zarażały dojarki. Na rękach kobiet pojawiały się napęczniałe bolesne bąble, które po pewnym czasie pękały. Lokalny lekarz Edward Jenner zaobserwował, że dojarki, które chorowały na ospę krowią, w czasie wzmożenia ospy prawdziwej nie zapadały na tę chorobę. W ten sposób zrodziła się hipoteza, że oba te fakty – przejście ospy krowiej i odporność na atakującą ludzi ospę prawdziwą – mają ze sobą związek.
Jenner postanowił to sprawdzić na drodze eksperymentu. 14 maja 1796 roku naciął bąbel na ręce dojarki Sarah Nelmes, pobrał z niego płyn, po czym nożykiem wykonał dwa cięcia podskórne na ręku ośmioletniego pastuszka Jamesa Phippsa i wpuścił mu do ran substancję, którą pobrał od owej dojarki.
Jenner ryzykował dużo, to mógł być jego ostatni eksperyment medyczny w życiu. Po dwóch dniach chłopak dostał kataru, zaczął kaszleć, ale trzeciego dnia przeszły wszystkie objawy. Druga część eksperymentu miała miejsce w lipcu, kiedy pojawiła się ospa prawdziwa. Jenner pobrał ze strupów chorych płyn i znów naciął na drugiej ręce Phippsa dwa rowki, wprowadził substancję i czekał co się stanie. Chłopiec nie zachorował. Dwa lata później w 1798 roku Jenner opublikował traktat, po jeszcze jednym eksperymencie z inną osobą. Zatytułował go "An inquiry into the causes and effects of the variolae vaccinae". Proszę zwrócić uwagę. Nie było żadnych badań na wielkich grupach ludzi. Po prostu dwie próby.
Udany wynik szczepienia otworzył przed Jennerem drogę do kariery?
Miał nadzieję, że pojedzie do Londynu i nową metodą szczepionki na ospę, zwaną wakcynacją od łacińskiego słowa vacca – krowa, zacznie szczepić ludzi za prawdziwe pieniądze. Wyjechał, wynajął gabinet, ale okazało się, że nie było chętnych.
W tym czasie w angielskiej prasie pojawiały się kolorowe karykatury i jedna z nich, bardzo zresztą znana, pokazuje jak to doktor nacina rękę jakiejś pani, a obok stoją pacjenci już zaszczepieni. Jednej pani urosły rogi, pewnemu mężczyźnie ze spodni wyskakuje krowa, innemu wyłazi z nosa, a dziewczynka, która też została zaszczepiona, podobno zaczęła muczeć. Tego typu opowieści się rozchodziły i Jenner w zasadzie musiał powrócić do Berkeley bez sukcesu.
"The cow pock" (z ang. "krowia krosta"). Karykatura Jamesa Gillray'a z z 1802 roku. Foto: Wikimedia Commons/dp
Zatem antyszczepionkowcy są tak starzy jak historia szczepień. Czy od początku starano się zwalczać ich poglądy?
Nie, raczej zostawiano to własnemu biegowi. O przymusie szczepień nie było jeszcze mowy. Na razie wystarczyli chętni do zaszczepienia, a tych było niemało.
Edward Jenner nie odniósł spodziewanego sukcesu w swojej ojczyźnie, ale szczepienia ostatecznie się rozpowszechniły. Kto postawił na jego metodę?
W maju 1796 roku Napoleon Bonaparte zaczął odnosić sukcesy na froncie włoskim. Cztery dni przed słynnym zabiegiem Jennera wkroczył do Mediolanu. Gwiazda Napoleona miała świecić przez najbliższe dwadzieścia lat i kiedy się przegląda podręczniki szkolne to istnieje w nich Napoleon, a nie Jenner. A przecież Bonaparte odszedł z historii dwadzieścia lat później, a szczepienia na ospę przetrwały.
Kiedy Bonaparte dowiedział się o zabiegu Edwarda Jennera, to nakazał zaszczepić jak największą liczbę Francuzów. Wszystkich ostatecznie się nie udało, ale akcja szczepień objęła kilka milionów ludzi. Mało tego, Napoleon kazał wybić specjalny medal na cześć Jennera, a proszę pamiętać, że Francja znajdowała się wtedy w stanie wojny ze Zjednoczonym Królestwem.
Oczywiście mówi się o tym, że Napoleon spopularyzował zdobycze prawne rewolucji francuskiej w całej Europie i to jest prawda. Spopularyzował także szczepienia przeciw ospie. Zaczęto szczepić na przykład w Mediolanie i Państwie Kościelnym znajdującym się pod kontrolą francuską. Kiedy po upadku Napoleona przywrócono tam dawne rządy, od razu zaczęło się cofanie wszystkiego co napoleońskie. Czasem przybierało to groteskowe formy. W Mediolanie wycięto ogród botaniczny, bo założyli go Francuzi, zlikwidowano oświetlenie ulic, a także zakazano szczepienia przeciw ospie.
Napoleon przyniósł szczepionki na ospę także na ziemie polskie?
W Księstwie Warszawskim nawet wydano dekret, który mówił o przymusowych szczepieniach, ale Księstwo istniało zbyt krótko. Później, pod koniec XIX wieku, higieniści warszawscy naciskali na władze rosyjskie, żeby wprowadzono przymus szczepienia na ospę albo przynajmniej wsparły je finansowo. Rosjanie odpowiedzieli, że skoro szczepień nie ma w Rosji, to nie nie muszą być też w Królestwie Polskim.
W związku z tym niektórzy z aktywistów higienicznych zakładali hodowle krów. Utrzymywali je ze sprzedaży mleka, ale przede wszystkim chodziło o dostęp do cielaków. Były najlepszymi dawcami substancji wszczepianej pacjentom, ponieważ były młode i nie miały jeszcze innych chorób, które mogły zostać przeniesione na człowieka.
Rewolucja pod szkiełkiem. Robert Koch i jego bakterie
Aż do odzyskania niepodległości na ziemiach polskich szczepienia na ospę nie były rozpowszechnione, w przeciwieństwie do samej choroby, która była jedną z najważniejszych przyczyn zgonów, szczególnie dzieci. Przymus szczepień na ziemiach polskich został wprowadzony przez Sejm w 1919 roku. To była jedna z pierwszych ustaw wybranego w styczniu 1919 roku Sejmu Ustawodawczego.
Czy Edward Jenner miał poprzedników?
Tak, już wcześniej miały miejsce próby szczepień. Pierwsze odbyły się Ameryce. Przeprowadził je na początku XVIII wieku bostoński pastor, specjalista od polowania na czarownice, który nazywał się Cotton Mather. Miał niewolnika, który opowiedział mu, że w Afryce stosuje się metodę polegającą na wciąganiu przez nos sproszkowanych krost ludzi chorych na ospę. Cotton Mather zastosował ją wobec pewnej grupy osób i kiedy w Bostonie doszło do nasilenia ospy to okazało się, że ci ludzie nie zachorowali. Ale Ameryka była wtedy absolutnym marginesem świata i nikt na to nie zwrócił uwagi. Znacznie ważniejsze rzeczy działy się w Anglii.
W 1742 roku powróciła do Londynu wdowa po ambasadorze angielskim w Konstantynopolu, lady Mary Wortley Montagu. Jej mąż, podobnie jak i syn, zmarli na ospę. Lady Montagu dowiedziała się, że w tureckich haremach, gdzie ważną rzeczą była uroda i nie można sobie było pozwolić na poospowe krosty na twarzy, że kobiety posługiwały się taką samą metodą, o której opowiedział Matherowi niewolnik. W Europie Nazywano ją wariolacją, od łacińskiego słowa variola, czyli ospa.
VIDEO
Najpierw wypróbowano ją na kilku skazanych na śmierć, których zamknięto w jednej celi z chorymi na ospę. Skazani nie zachorowali. Nie wiemy niestety, czy darowano im wyrok śmierci czy też powieszono. Ale wariolacja zaczęła się upowszechniać. Najpierw wśród elit, które wiedziały o spowodowanym przez ospę zgonie króla francuskiego Ludwika XV w 1775 roku. Nawet u nas szczepiono, w siedzibie loży masońskiej w Warszawie, przy ulicy Mostowej.
Lekarze zaobserwowali, że mniej więcej tydzień przed warioracją szczepiony powinien być zdrowy, a przez tydzień po zabiegu powinien zostać w kwarantannie, aby nie zarażał innych osób. Mało kto jednak tego przestrzegał. W konsekwencji zamiast ograniczenia zachorowań, obserwowano ich nasilenie się. Innym problemem były odczyny poszczepienne. Część osób zaszczepionych zapadała na ospę i umierała, inni po szczepieniu zapadali na różne inne choroby zakaźne. Nierzadko przyczyną tego był sposób pozyskiwania substancji do wszczepienia. Pobrana od osoby chorej mogła zawierać nie tylko bakterie ospy, ale inne zgubne dla ludzi drobnoustroje.
Nikt wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy, mikrobiologia przecież nie istniała. W sumie owe odczyny dotyczyły nawet 4% zaszczepionych. Opisane tu procedury są nieporównywalne z dzisiejszymi, ale mimo wszystko ludzie się decydowali na szczepienie. Strach przed ospą i śmiercią był silniejszy niż strach przed zabiegiem.
Edward Jenner według portretu Johna Raphaela Smitha z końca XVIII wieku. Foto: Wikimedia Commons/dp
Procedura wakcynacji opracowana przez Jennera była dużo lepsza, odczynów poszczepiennych było nie więcej jak 1,5%. Można powiedzieć, że Jenner odniósł klęskę komercyjną, ale jego metoda została rozpowszechniona. W Anglii w 1840 roku zakazano warioracji, dopuszczano, wręcz zalecano, wakcynację. W wielu krajach wprowadzono też szczepienia przymusowe.
Strach przed chorobą był silniejszy niż strach przed szczepionką?
Tak, aczkolwiek przez całe dzieje szczepień są takie sytuacje, gdzie niektórzy ludzie nie chcą się poddawać szczepieniom. Z różnych powodów. Czasem religijnych, czasem ze strachu. Nawet tam gdzie te szczepienia bywały przymusowe.
Dzisiaj żyjemy w epoce ataku mediów na zwykłego człowieka, które powodują, że docierają do nas przypadki jednostkowe. Przypadek zdarzający się raz na milion urasta w oczach bojących się wręcz do miana reguły. Wielu obawia się, że tym jednostkowym przypadkiem mogę być ja. Strach utrudnia racjonalne myślenie. No, bo jeżeli się nie zaszczepię to mogę zakazić się koronawirusem, trafić pod respirator i już spod niego nie wyjść. I na to są większe szanse niż na odczyn poszczepienny.
Szczepionki na COVID-19. "Chronią nas przed ciężkimi skutkami SARS-CoV-2"
Jak Pan ocenia skutki odkrycia Edwarda Jennera dla ludzkości?
Ospa i polio to dwa sztandarowe przykłady zwycięstwa medycyny nad chorobami i to takiego zwycięstwa, które prowadzi do całkowitej eradykacji choroby. Ostatnia ofiara czarnej ospy zmarła w latach 70. XX wieku. W 1978 roku w Birmingham zmarła jeszcze pewna kobieta pracująca w budynku, w którym znajdowało się laboratorium, gdzie przechowywano te bakterie z myślą o produkcji szczepionek. W laboratorium doszło do wypadku i bakteria przedostała się przez system wentylacyjny do biura, w którym pracowała ofiara. A taką już naprawdę ostatnią ofiarą był kierownik laboratorium, który popełnił samobójstwo z tego właśnie powodu.
I na koniec jeszcze jedna rzecz. Wielki Ludwik Pasteur, chemik który otworzył przed medycyną i biologią absolutnie nowe bramy poznawcze, gdy zaczynał swoje prace nad szczepionkami to mówił, że zainspirowała go do tego mała broszurka doktora Jennera. Dzisiaj każdy może ją przeczytać, bo w Internecie jest dostępna w oryginalnej wersji. Skromnych kilkanaście stron, i jednocześnie wielki krok w dziejach ludzkości.
Rozmawiał Szymon Antosik
*Prof. Michał Kopczyński - historyk, pracownik Wydziału Historii UW, Muzeum Historii Polski oraz redaktor naczelny czasopisma "Mówią wieki". Zajmuje się historią gospodarczą, ze szczególnym uwzględnieniem badania standardu życia w przeszłości na podstawie źródeł monetarnych oraz biologicznych (wysokość i masa ciała, śmiertelność), demografią historyczną i historią techniki.