Jak wspominał w Polskim Radiu, żeglarzem został z lenistwa.
- Dziadek zabierał mnie na kajaki po Odrze. Zauważyłem, że my wiosłujemy i się męczymy, a żeglarze nic nie robią, siedzą na burcie, a i tak płyną szybciej od nas. Wtedy uznałem, że zapiszę się do klubu żeglarskiego - wspominał w reportażu Polskiego Radia Krzysztof Baranowski.
29:21 kapitan___155_18_i_tr_0-0_93030ea5[00].mp3 "Kapitan" - reportaż autorstwa Joanny Bogusławskiej poświęcony Krzysztofowi Baranowskiemu (PR, 12.06.2018)
Do objęcia odpowiedzialnej funkcji kapitana zmotywowała go natomiast niechęć do przebywania w pokładowej kuchni.
- Co jakiś czas na każdego członka załogi wypadało gotowanie, czego bardzo chciałem uniknąć, ale się nie dało. Jedyną osobą tradycyjnie zwolnioną z tego obowiązku był kapitan. Postanowiłem więc, że zostanę kapitanem po to, żeby nie musieć gotować. Jak pomyślałem, tak zrobiłem - tłumaczył żeglarz.
Pierwszy samotny rejs
Krzysztof Baranowski urodził się 26 czerwca 1938 roku we Lwowie. Po II wojnie jego rodzina zamieszkała we Wrocławiu. To właśnie w tym mieście położonym nad Odrą zaczęła się jego przygoda z żeglarstwem. Tam w wieku 15 lat wstąpił do akademickiego klubu żeglarskiego.
Po ukończeniu Politechniki Wrocławskiej z tytułem inżyniera łączności, Krzysztof Baranowski przeprowadził się do Warszawy, gdzie ukończył studium dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Jako dziennikarz w połowie lat 60. udał się w naukową wyprawę do Ameryki Południowej na jachcie "Śmiały".
Wyprawa ta zbiegła się w czasie z rejsem Leonida Teligi, który jako pierwszy Polak opłynął samotnie kulę ziemską. W głowie Krzysztofa Baranowskiego zaczęła kiełkować myśl, aby uczynić to samo. Nie chciał jednak jak Teliga płynąć łatwiejszą trasą na zachód, ale udać się w przeciwnym kierunku, drogą o wiele trudniejszą, przebiegającą m.in. przez mroźny Ocean Południowy.
Przedsmakiem wielkiej wielomiesięcznej wyprawy były transatlantyckie regaty OSTAR, których trasa wiodła z angielskiego Plymouth do miasta Newport w Stanach Zjednoczonych. Krzysztof Baranowski odbył je na przygotowanym do walki z sztormową pogodą jachcie "Polonez".
26:39 krzysztof baranowski twarzą w twarz 2016.mp3 Audycja "Twarzą w twarz - droga na szczyt", w której Nina Karczmarewicz rozmawia z Krzysztofem Baranowskim (PR, 31.03.2016)
- Regaty te zgodnie z planem miały być tylko sprawdzianem czy się nie wystraszę, czy jacht jest odpowiedni. Specjalnie wybrałem trudną trasę północną między górami lodowymi - mówił żeglarz w audycji Polskiego Radia.
Próba jachtu i charakteru kapitana przebiegła pomyślnie. Krzysztof Baranowski dopłynął do Newport po trzydziestu dniach drogi w czerwcu 1972 roku. Z wybrzeża Stanów Zjednoczonych wyruszył w dalszą wypraw dokoła świata, przez Kapsztad w RPA, Hobart na Tasmanii i Falklandy z powrotem do Plymouth. Do portu, z którego wyruszał w daleką drogę dotarł w czerwcu 1973 roku.
W Anglii i w Polsce, do której dopłynął niedługo później, witany był jak bohater. W Szczecinie na spotkanie z wpływającym do portu żeglarzem przybyło nawet 120 tys. ludzi.
Drogą ryczących czterdziestek
Krzysztof Baranowski został pierwszym Polakiem i dopiero dziewiątym żeglarzem w historii świata, który opłynął samotnie kulę ziemską trasą prowadzącą na wschód przez Ocean Południowy.
- Trasa ta zwana jest "ryczącymi czterdziestkami" lub "wyjącymi pięćdziesiątkami". Liczby pochodzą od południowych szerokości geograficznych, a "ryczące" i "wyjące" ze względu na wybitnie sztormową pogodę - wyjaśniał żeglarz.
Zdaniem gościa radiowej audycji od silnych wiatrów gorsze są fale.
- Fala jest jak wzgórze. W dolinie fali człowiek ma wrażenie, że znajduje się wśród gór. Tak jakby był w Zakopanem, a Tatry nagle ruszyły jako woda - mówił.
Problem robi się poważniejszy, gdy wraz z przesuwaniem się niżu wiatr zacznie wiać w innym kierunku. Wtedy fale zderzają się ze sobą i tworzą bardzo niebezpieczne pionowe ściany wody.
- Gdy nocowałem na lądzie w Australii, do której dotarłem z wielkim trudem, obudziłem się z krzykiem. Miałem przed oczami falę z białym wierzchołkiem, która zaraz się zwali, a jacht nie słucha steru. Budzę się i trzymam w rękach kaloryfer, którym próbuję sterować. To są takie przeżycia, że to się śni. I śni mi się to co jakiś czas - opowiadał Krzysztof Baranowski.
Dokoła świata po raz drugi
Jak mówił w audycji Polskiego Radia Krzysztof Baranowski długim samotnym podróżom towarzyszy tęsknota za rodziną. Na lądzie zaś żeglarz marzy o tym, żeby wrócić na morze. Stąd właśnie zrodził się pomysł, aby okrążyć świat ponownie.
- Zapomniałem o strachu, który mi wtedy towarzyszył i pomyślałem, że dobrze by było popłynąć jeszcze raz, bo to jest takie wspaniałe uczucie - opowiadał gość radiowej audycji.
Tym razem jednak Krzysztof Baranowski obrał trasę w kierunku zachodnim – przez Kanał Panamski, Wyspy Towarzystwa, Cieśninę Torresa, Ocean Indyjski, Morze Czerwone i Morze Śródziemne. Drugi samotny rejs dokoła świata polski żeglarz odbył w latach 1999-2000, mając ponad 60 lat. Uczynił to jako pierwszy Polak w historii.
***
Krzysztof Baranowski zainicjował projekt Szkoła pod Żaglami, który łączy naukę żeglowania z realizacją szkolnego programu nauczania. Jest autorem kilkudziesięciu książek i filmów dokumentalnych, a także przyczynił się do realizacji budowy żaglowców "Polonez", "Pogoria" i "Fryderyk Chopin".
Posłuchaj audycji Polskiego Radia i dowiedz się więcej o jednym z najwybitniejszych polskich żeglarzy.
th