32:24 czarownice z Salem_10.02.2012.mp3 O wydarzeniach w Salem rozmawiają goście Katarzyny Kobyleckiej: dr hab. Bartłomiej Walczak oraz dr hab. Zuzanna Grębecka. (PR, 09.02.2012)
Krwawe szaleństwo
Cała historia zaczęła się od pozornie niewinnych wróżb przeprowadzonych przez grupę dziewczyn na początku 1692 roku. Niedługo po tym wydarzeniu uczestniczki zabawy zapadły na dziwną chorobę, która powodowała konwulsje. Z czasem przypadłość ta zaczęła dotykać kolejne młode kobiety, a przybyły do miasteczka Salem lekarz stwierdził, że to wina diabelskich mocy. Rozpoczęło się poszukiwanie czarownic odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację.
Dziewczyny, które brały udział w feralnych wróżbach, błyskawicznie wskazały osoby, które miały rzucić na nie zaklęcia. Ich zdaniem były to dwie żebraczki i Tituba, karaibska niewolnica miejscowego pastora. Źródła historyczne mówią o tym, że dziewczyny momentalnie dostawały konwulsji, gdy tylko zobaczyły ludzi posądzonych o czary. W dalszej kolejności oskarżenie padło na osoby, które chciały bronić winnych. Wkrótce spirala wzajemnych donosów doprowadziła do aresztowania niemal 150 osób.
10 czerwca 1692 roku wykonano pierwszą egzekucję "czarownicy" z Salem. Do jesieni tego roku sąd skazał na śmierć przez powieszenie łącznie 18 osób, a kilkoro ludzi zmarło podczas pobytu w więzieniu. Szaleństwo to zostało przerwane jesienią, gdy oskarżenie o czary padło na żonę gubernatora.
Pobożność, diabeł i walka o władzę
Społeczność Salem, miasteczka i wsi o tej samej nazwie, leżącej w kolonii brytyjskiej w dzisiejszym stanie Massachusetts, była dość specyficzna. Tworzyli ją purytanie – radykalni i bardzo pobożni protestanci.
- Była to społeczność o bardzo wysokim poziomie kontroli, więc każde odstępstwo od normy, a za takie uznać trzeba uprawianie magii wróżebnej, mogło sprowadzić jakieś sankcje społeczne. Być może te dziewczyny oskarżeniami próbowały obronić się przed ewentualnymi problemami – stwierdził antropolog kultury dr Bartłomiej Walczak z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Równocześnie miejscowej ludności nieobce były spory na gruncie politycznym i finansowym. Jeszcze przed słynnym polowaniem na czarownice wielu mieszkańców Salem było ze sobą skłóconych. Oskarżenie o czary było więc doskonałym sposobem na osiągnięcie korzyści kosztem sąsiada czy przeciwnika w walce o władzę. W 1692 roku jedna z dziewczynek zarzuciła ponad 20 osobom praktykowanie czynności magicznych. Okazało się, że wszystkie oskarżone przez nią osoby żyły w nie najlepszych relacjach z jej rodziną.
- Magia i czary mogły być wykorzystywane również z racjonalnego, z naszej perspektywy, powodu, czyli walki politycznej. To, co dla nas jest zabobonem, 300 lat temu było racjonalnym wytłumaczeniem i mogło zostać użyte do załatwienia swoich interesów – mówił gość Katarzyny Kobyleckiej.
Należy też wspomnieć, że Salem przestawiało się w tym czasie z mało wydolnej gospodarki rolnej na handel, który przynosił duże zyski. Ci, którzy zdołali zmienić profesję cieszyli się większym majątkiem i władzą. To powodowało spory.
- Wiara w czary i działalność sił wyższych zawsze wzmaga się przy kryzysach społecznych. W momencie kiedy dana społeczność przechodzi dramatyczne przemiany, kiedy są tacy, którym się fatalnie wiedzie i tacy, którym wiedzie się świetnie, ludzie poszukują wyjaśnień i rozwiązań w czynniku irracjonalnym - stwierdziła antropolog dr Zuzanna Grębecka z Zakładu Antropologii Słowa Instytutu Kultury Polskiej UW.
Czytaj także:
Barbara Zdunk. Ostatnia czarownica Europy
Czary, sporysz czy oszustwo?
Do dziś naukowcy spierają się o to, co tak naprawdę przytrafiło się dziewczynkom z Salem. Jedna z teorii głosi, że konwulsje spowodowane były przez sporysz, czyli grzyb, który atakuje zboże.
- Doszukiwanie się racjonalnych, z dzisiejszego punktu widzenia, wyjaśnień jest nieracjonalne, ponieważ nie odpowiada temu, co wówczas myślano. Przeróżne rzeczy tłumaczy się na sposób medyczny, ale to nie jest racjonalność, a racjonalizowanie – mówiła antropolog.
Pojawiła się też sugestia, że rzekome ofiary czarów po prostu udawały.
- Jest to możliwe, ale raczej mało prawdopodobne. Prędzej wydaje mi się możliwe działanie autosugestii. Tym bardziej, że mówimy o społeczności, dla której diabły, czary, czarownice były oczywistością. Były dużo bardziej racjonalnym wyjaśnieniem niż nagła choroba. W naszej wizji świata diabłów, czarów i czarownic nie ma, więc szukamy innych odpowiedzi. W tamtej rzeczywistości czynnik metafizyczny był tym, co najbardziej prawdopodobne – kontynuowała dr Grębecka.
Wyjątkowość Salem
Proces czarownic z Salem jest jednym z najbardziej popularnych spraw tego typu. To, co go wyróżnia do bardzo bogata baza źródłowa, a także zasięg społeczny prześladowań. W kulturze chrześcijańskiej o czary najczęściej oskarżane były osoby z marginesu społecznego. W Salem początkowo sprawa niczym się nie wyróżniała, ponieważ o stosowanie magii oskarżono żebraczki i niewolnicę. Wkrótce prześladowania dotknęły również wyższe warstwy społeczne – oskarżono żonę gubernatora, który sprawował najwyższą władzę w tej angielskiej kolonii, a śmierć na szafocie poniósł purytański duchowny. Do tego wyroki wydawał sąd świecki, a nie kościelny.
Proces o czary z Salem zyskał ogromny rozgłos i do dziś jest uważany za najpopularniejszy przypadek polowania na czarownice. Z pewnością przyczynił się do tego amerykański dramaturg Arthur Millera, który w 1952 roku stworzył sztukę "Czarownice z Salem". W 1996 zaś napisał scenariusz do filmu o tym samym tytule.
th