Historia

Powódź na Dolnym Śląsku i niemiecka zapora. "Gdyby coś się z nią stało, Wleń mógłby przestać istnieć"

Ostatnia aktualizacja: 20.09.2024 06:00
Fala powodziowa na dolnośląskim Bobrze wyrządziła w gminie Wleń ogromne szkody. Potężna zapora na rzece, zlokalizowana w Pilchowicach, wytrzymała jednak napór przelewającej się przez jej koronę wody. Konstrukcja ta, zbudowana ponad sto lat temu, jest kluczowa dla regionu – jej pęknięcie oznaczałoby kataklizm.
Zapora na Bobrze w Pilchowicach (niem. Bobertalsperre Mauer) podczas wysokiego stanu wody, pocztówka z 1. poł. XX w.
Zapora na Bobrze w Pilchowicach (niem. Bobertalsperre Mauer) podczas wysokiego stanu wody, pocztówka z 1. poł. XX w. Foto: Polona/domena publiczna

Relacja na bieżąco z sytuacji powodziowej na południu kraju cały czas na antenach Polskiego Radia - Jedynki, Dwójki, Trójki, Czwórki, Polskiego Radia 24 oraz Radia Kierowców. Relacjonujemy minuta po minucie w internecie na stronie polskieradio24.pl.

We Wleniu (miasteczku położonym na północ od Jeleniej Góry), w niedalekim Nielestnie i Pilchowicach trwa sprzątanie i szacowanie strat po powodzi wywołanej falą przechodzącą w dół rzeki Bóbr. Mimo wciąż wysokiego poziomu wody i utrudnionej komunikacji gmina sprząta i pracuje nad przywróceniem elektryczności czy udrożnieniem zalanych dróg.

Artur Zych, burmistrz położonego nad Bobrem Wlenia, ocenił, że "była to największa woda w historii", a straty oszacował na kilkadziesiąt milionów.

Powódź zalała zabytkowe miasto i gminę nocą z niedzieli na poniedziałek (15/16 września 2024). Według władz miasta fala, która przeszła przez te tereny, była najwyższą w historii od czasu budowy ponad sto lat temu zapory w Pilchowicach.

– Wszyscy żyjemy w cieniu tej zapory. Wszyscy mają świadomość, że gdyby coś się z nią stało, to Wleń mógłby po prostu przestać istnieć. Za każdym razem muszę powtarzać, że tama jest bezpieczna – podkreślał Artur Zych.

Jakie są dzieje tej niezwykłej i tak ważnej dla regionu budowli?

Widok na zaporę w Pilchowicach i Jezioro Pilchowickie. Fot. Shutterstock Widok na zaporę w Pilchowicach i Jezioro Pilchowickie. Fot. Shutterstock

Uregulować dopływy Odry

Pod koniec XIX wieku, w 1897 roku, miała miejsce jedna z największych katastrof naturalnych w Karkonoszach. Lipcowa powódź w Kotlinie Jeleniogórskiej spustoszyła ten obszar, a spowodowała między innymi zalanie przez Bóbr rynku we Wleniu na wysokość około dwóch metrów.

Ratusz we Wleniu (niem. Lähn) podczas powodzi w 1897 r. Fot. "Die Talsperre bei Mauer am Bober", ok. 1925 r., Biblioteka Śląska w Katowicach/domena publiczna Ratusz we Wleniu (niem. Lähn) podczas powodzi w 1897 r. Fot. "Die Talsperre bei Mauer am Bober", ok. 1925 r., Biblioteka Śląska w Katowicach/domena publiczna

Po tej powodzi, po wcześniejszych tego typu tragicznych w skutkach wydarzeniach (np. powodzi z 1888), postanowiono postawić wielką tamę, by okiełznać nieprzewidywalny Bóbr, a przy tym wykorzystać potęgę wody do produkcji energii elektrycznej. Zamierzenie to wpisywało się w większy projekt ówczesnych władz Śląska: regulacji górskich rzek wpadających do Odry.

Regulację tę zainicjował Hermann II von Hatzfeldt, pochodzący ze Żmigrodu (niem. Trachenberg) polityk, który w latach 1894-1903 pełnił funkcję "nadprezydenta" (niem. Oberpräsident) Śląska. Plany Hermanna von Hatzfeldta wcielił w życie, a dokładniej: opracował technicznie, ceniony inżynier Otto Intze. Współprojektantem pilchowickiego przedsięwzięcia został zaś dr inż. Curt Bachmann.

Ustawa o ochronie przeciwpowodziowej

Najprościej rzecz ujmując: zamierzano przegrodzić odpowiednio wybraną dolinę rzeki zaporą. Taki rodzaj budowli hydrotechnicznej miał swoją długą, liczącą kilka tysiącleci tradycję (najstarsze tego typu konstrukcje powstały w starożytności), a wraz z rozwojem cywilizacyjnym do zapór kamiennych czy ziemnych dołączyły betonowe. W czasie, kiedy powstawała zapora w Pilchowicach, wzniesiono choćby (lata 1898–1902) kamienną tamę na Nilu w Egipcie w pobliżu miasta Asuan. 

Wróćmy jednak na Śląsk.

Plany regulacji rzek sudeckich Hermanna von Hatzfeldta zostały zaakceptowane przez niemiecki parlament 3 lipca 1900 roku. Przyjęta wówczas ustawa o ochronie przeciwpowodziowej zakładała prace przy sześciu odrzańskich dopływach: obok dorzecza Bobru zamierzano zająć się Bystrzycą, Kaczawą, Nysą Łużycką, Nysą Kłodzką oraz Osobłogą.

Po postawieniu między Gryfowem Śląskim a Leśną dwóch zapór na Kwisie, najdłuższym dopływie Bobru, przyszedł czas na położoną na południe od Wlenia wieś Pilchowice (niem. Mauer).

Przekrój techniczny tamy w Pilchowicach. Fot. "Die Talsperre bei Mauer am Bober", ok. 1925 r., Biblioteka Śląska w Katowicach/domena publiczna Przekrój techniczny tamy w Pilchowicach. Fot. "Die Talsperre bei Mauer am Bober", ok. 1925 r., Biblioteka Śląska w Katowicach/domena publiczna

Budujemy nową zaporę

Prace przygotowujące teren pod pilchowicką zaporę ruszyły w 1903 roku. Wybrano 196. kilometr Bobru, miejsce obramowane z jednej strony Górą Zamkową (350 m n.p.m.), z drugiej zaś cyplem góry Korzec (438 m n.p.m.).

Po pracach geologicznych zabrano się za zbudowanie kanału, który odprowadzałby wodę z rzeki Bóbr. Rok trwały prace nad powstawaniem tego zbiornika zaporowego – uczestniczyło w nich nawet 750 osób.

W 1906 wydrążono dół fundamentowy (wydobyto 90 000 metrów sześciennych gruntu i 84 000 metrów sześciennych skał). Dwa lata późnej wmurowano kamień węgielny i rozpoczęto już właściwą budowę zapory.

Oby sprostać potrzebom logistycznym tak ogromnego przedsięwzięcia, stawianie zapory w Pilchowicach połączono z budową linii kolejowej z Jeleniej Góry do Wlenia oraz dalej, do Lwówka Śląskiego i Żagania. Pierwotnym celem kolejki był transport materiałów potrzebnych przy budowli, jednak rzecz jasna zakładano ogromny potencjał – dla przemysłu czy turystyki – tkwiący w tym nowym połączeniu kolejowym.

Most kolejowy nad Jeziorem Pilchowickim. Fot. Shutterstock Most kolejowy nad Jeziorem Pilchowickim. Fot. Shutterstock

Kolej (w tym i stacja kolejowa, i wiszący nad powstałym Jeziorem Pilchowickim unikatowy most) był częścią wielkiej budowlanej infrastruktury, w której skład wchodziły również tartaki, stolarnie, a nade wszystko mieszalnie betonu i kamieniołomy.

Tak powstała wysoka na 62 metry, długa na 290 metrów (w koronie) monumentalna zapora. Utworzone dzięki niej jezioro ma pojemność 50 mln metrów sześciennych (powierzchnia: 240 ha).

Zapora na Bobrze w Pilchowicach (niem. Talsperre Mauer), pocztówka z 1. poł. XX w. Fot. Polona/domena publiczna  Zapora na Bobrze w Pilchowicach (niem. Talsperre Mauer), pocztówka z 1. poł. XX w. Fot. Polona/domena publiczna

16 listopada 1912 roku cesarz niemiecki Wilhelm II przybył pociągiem do Pilchowic, by przewodniczyć uroczystości otwarcia nowej zapory. Została przy tym odsłonięta tablica pamiątkowa upamiętniająca ofiary powodzi z 1897 roku.

Od tego czasu zapora chroni położone poniżej niej miejscowości od niszczycielskich skutków fal powodziowych – albo przynajmniej osłabia ich moc. Już w 1915 roku Bóbr przybrał podczas wielkiej powodzi, a poziom wody w zbiorniku tak wzrósł, że nastąpił niekontrolowany przepływ przez specjalnie wybudowany do tego celu przelew powierzchniowy. Ówczesny kształt tego przelewu, pochylnię, zastąpiono w latach 20. XX wieku gigantycznymi schodami – kaskadami, by w ten sposób osłabić impet przelewającej się wody.

Zapora w Pilchowicach. W marcu 1913 roku rozpoczęto eksploatowanie zbudowanej wra z zaporą elektrowni wodnej. Fot. Książnica Karkonoska/domena publiczna Zapora w Pilchowicach. W marcu 1913 roku rozpoczęto eksploatowanie zbudowanej wraz z zaporą elektrowni wodnej. Fot. Książnica Karkonoska/domena publiczna

***

Czytaj także:

***

Działanie tych stuletnich kaskad – jak i całej potężnej budowli – można było obserwować w ostatnich dniach, kiedy poziom w Jeziorze Pilchowickim ponownie tak się podniósł, że doszło do niekontrolowanego zrzutu wody. Tak uwolniony żywioł dokonał wielu zniszczeń, w tym w miasteczku Wleń.

Sama zapora jednak wytrzymała.

Zapora w Pilchowicach. Fot. Shutterstock Zapora w Pilchowicach. Fot. Shutterstock

W rozmowie z Polską Agencją Prasową mieszkańcy miejscowości sąsiadujących z pilchowicką zaporą przestrzegli przed dezinformacją szerzącą się w kryzysowej sytuacji. Po gminie Wleń, jak opowiadali, w pewnym momencie z niewiadomego źródła rozeszła się wieść, że zapora w Pilchowicach pękła. Ponieważ to oznaczałoby najprawdopodobniej, że wszystkie miejscowości położone poniżej przestałyby istnieć w ciągu kilkunastu minut – wiadomość taka, uznana za prawdziwą, mogłaby wywołać zbiorową panikę.

Jacek Puciato

Źródła: Polska Agencja Prasowa; "Wyjątkowe zdarzenia przyrodnicze na Dolnym Śląsku i ich skutki", pod red. Piotra Migonia, Instytut Geografii i Rozwoju Regionalnego Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2010; Wiktor Krajniak, "Program zabudowy hydrotechnicznej lewego dorzecza Odry w I połowie XX wieku", "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki" - Volume 62, 2/2017, wlen.org.pl; ekoenergia.tauron.pl.

wmkor

Czytaj także

"Wielka woda". Jak powódź tysiąclecia obnażyła niewydolność państwa

Ostatnia aktualizacja: 16.09.2024 05:55
Podczas kataklizmu, który w 1997 roku nawiedził południową i zachodnią Polskę, wyszły na jaw zaniedbania w infrastrukturze przeciwpowodziowej, sprzęcie i przeszkoleniu. Wielu mieszkańców zalanych terenów musiało radzić sobie z wielką wodą na własną rękę. Ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził, że powodzianie nie otrzymają żadnego odszkodowania ze strony państwa.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powódź tysiąclecia we Wrocławiu. Relacje świadków: "Ta woda jakby spod ziemi wychodziła"

Ostatnia aktualizacja: 19.09.2024 06:02
– Stanęłam na moście i ogarnęło mnie przerażenie, albowiem woda pod mostem płynęła w przeciwnym kierunku. Zrozumiałam, że jest to tak zwana cofka z Odry, że poziom wody w Odrze jest tak wysoki, że już wlewa się do Oławy – wspominała w Polskim Radiu Agnieszka Dubaniowska, mieszkanka Wrocławia, to, co zobaczyła tuż przed zalaniem miasta przez powódź w lipcu 1997 roku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Powódź na Dolnym Śląsku. Woda zniszczyła cenne zabytki [Galeria zdjęć]

Ostatnia aktualizacja: 19.09.2024 12:00
Zabytkowe mosty, kościoły, pałace, kamienice i ogrody - to wszystko zniszczyła wielka woda na Dolnym Śląsku. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i podległe mu instytucje szacują już straty wyrządzone przez powódź.
rozwiń zwiń