Historia

Marmur na cenzurowanym

Ostatnia aktualizacja: 26.11.2008 14:30
Są dzieła filmowe, które poza ich estetycznymi walorami, stały się ważnymi społecznie wydarzeniami.

W przypadku Polski większość z tego typu filmów powstała w czasach PRL-u. Nie dziwi więc fakt, że towarzyszyło im duże zamieszanie w sferach władzy i liczne potyczki z cenzurą. Autor poniżej omawianego filmu, wzbudza dziś kontrowersje jako twórca starej szkoły, który nie zauważył zmian formalnych i tematycznych w kinie. Wszak Andrzej Wajda w roku 1976 był twórcą zaangażowanym w niepewne dla władzy tematy.

„Człowiek z marmuru” w pierwszej wersji, miał odmienną postać. Aleksander Ścibor-Rylski pisał scenariusz na początku lat 60. Realia tamtych czasów były zupełnie inne. Inaczej odczytywano epokę, w której poruszał się bohater, Mateusz Birkut i zupełnie odmienne były realia współczesności, czyli drugi motyw fabularny filmu. Przypomnijmy, że „Człowiek z marmuru” opowiada równolegle historię reporterki robiącej film o Birkucie i opowieść o przodowniku pracy z lat 50. Pierwsza wersja scenariusza za „oskarżanie komunistycznego świata” nie została przyjęta do realizacji przez Komisję Ocen Scenariuszy (KOS).

Zamiana podejścia

Nadeszły lata siedemdziesiąte, zmieniła się sytuacja na górze i scenariusz „Człowieka z marmuru” uznano za wartościowy. Pozornie spełniał on większość założeń dotyczących kinematografii, uchwalonych przez Biuro Polityczne w 1973 roku. Ustalono wtedy, że kino ma zajmować się: „problemami budownictwa socjalistycznego, życiem ludzi pracy w mieście i na wsi, sprawami młodego pokolenia (dojrzewania postaw ideologicznych), sprawami socjalistycznej wspólnoty w Europie oraz politycznymi, społecznymi i moralnymi problemami współczesnego świata”. Scenariusz Ścibora-Rylskiego do tego stopnia przypadł władzy do gustu, że pojawiła się o nim wzmianka w notatce z III Plenum KC w 1976 roku. Film został wówczas uznany za szczególnie ważny, ze względu na wartości ideowo-artystyczne.

Andrzej Wajda przystąpił do realizacji. Kiedy decydenci ujrzeli gotowy już film przekonali się, że wymowa dzieła jest odwrotna od ich oczekiwań. Produkcją osobiście zainteresował się ówczesny minister kultury i sztuki, Józef Tejchma. To on zdecydował, że film nie wyląduje na półce i wejdzie do dystrybucji. Warunkiem było wprowadzenie kilku poprawek, o których członek rady ministrów pisał tak: „Potrzebne są pewne zmiany. Główna: usunąć z zakończenia cmentarz w Gdańsku, który stanowi nawiązanie do grudnia 1970 roku. Stonować to, co dotyczy działania władz policyjnych w latach 50.; usunąć zdanie – „jakaż to koszmarna architektura” (dotyczy Nowej Huty, ale kojarzy się z pomnikiem Lenina). Usunąć scenę wybijania szyb w Urzędzie Bezpieczeństwa”. W przypadku pomnika ministrowi chodziło o słynny zamach i niechęć mieszkańców Nowej Huty do podobizny Lenina.

Do dyskusji na szczeblach władzy dołączył się nawet ówczesny premier Piotr Jaroszewicz mówiąc, że „film Wajdy jest zły politycznie, ale atrakcyjny artystycznie i będą go masowo oglądać”. Dlaczego, mimo takich opinii film przeszedł przez sito cenzury? Możemy się tylko domyślać. Rozpowszechnianie wstrzymano tylko na jakiś czas i premiera odbyła się 25 stycznia 1977 roku. Jednak cenzura wkroczyła na drogę dziennikarzy wstrzymując notatki prasowe dotyczące filmu i dystrybucji.

Odzew władzy, reakcja widzów

Na początku „Człowieka z marmuru” wyświetlano tylko w czterech warszawskich kinach. Władze uważnie obserwowały reakcje widzów. W Wydziale Kultury KC pojawiła się informacja: „W pierwszych dniach, kiedy film był wyświetlany w kinie Wars – występowała nerwowa atmosfera przed kasami i na widowni (organizowanie się widzów w kolejkach, spisywanie list, oklaski, śmiechy na widowni). W tej grupie przeważali studenci”.

Kiedy już zdjęto zakaz pisania o filmie stworzono specjalną listę krytyków, którzy mogą o nim mówić. „Partyjnych” dziennikarzy poinstruowano, że mają negatywnie opisywać wymowę ideologiczną dzieła. W maju KC zganiło reżysera za nie znalezienie w swoim dziele „właściwej i pełnej oceny historycznej faktów”.

„Człowiek z marmuru” jeszcze przez trzy lata miał problemy z dystrybucją. Mimo, że podlegał tak dużej kontroli stał się obrazem ważnym nie tylko ze względu na oddźwięk społeczny. Andrzej Wajda połączył w nim zdjęcia archiwalne i paradokumentalne z opowieścią, która równolegle toczy się w dwóch oddalonych od siebie dekadach. To posunięcie uznano za oryginalny zabieg. Nawet zachodnia prasa dostrzegła szczególny klimat, jaki unosił się nad kinem polskim tamtych lat.

„Nie można sobie nawet wyobrazić polskich „Gwiezdnych wojen” i to nie dlatego, że brak na to pieniędzy, ale właśnie z tego powodu, że istnieją o wiele pilniejsze ludzkie sprawy, którym należy oddać głos”. Niezaprzeczalnie „Człowiek z żelaza” dotyczy tych właśnie spraw…

Piotr Jezierski

Korzystałem z wydania specjalnego miesięcznika kino „Wybranych lat historii kina”, Warszawa 1998 i „Kinematograf kontrolowany” Anny Misiak, Universitas, Kraków 2006.

Fot. Muzeum Kinematografii w Łodzi i Wikipedia.

Czytaj także

Cichy mecenas wielu karier

Ostatnia aktualizacja: 26.01.2009 10:15
O literackich archiwach SB z Joanną Siedlecką rozmawia Grzegorz Eberhardt.
rozwiń zwiń