O jej istnieniu mówiło wielu ludzi zajmujących się ściganiem nazistowskich zbrodniarzy. Dowodów jest jednak dużo mniej.
Ślad grupy wspierającej uciekających do Argentyny esesmanów pojawia się w aktach karnych tyrolskiego archiwum okręgowego. W teczce opisanej jako 10 Vr 837/49 znajduje się dokumentacja niezwykłej wycieczki jednego z pracowników urzędu celnego.
15 stycznia 1949 roku austriackie poselstwo w Buenos Aires skontaktowało się z federalnym urzędem kanclerskim w Wiedniu. Odpowiednia komórka Wydziału Spraw Zagranicznych została poinformowana o wizycie, jaką na początku tego miesiąca, złożył w poselstwie pewien młody człowiek. Przedstawił się jako Georg Schw. (wszystkie nazwiska zostały w aktach skrócone), były urzędnik celny z Kufstein (miasto w Austrii położone w kraju związkowym Tyrol, tuż przy granicy z Niemcami). Na poparcie swoich słów przedstawił stosowne dokumenty.
Ekspres Austria-Argentyna
Panorama miasta Insbruck, źr. Wikipedia
Ów mężczyzna twierdził, że pracując w swojej placówce wielokrotnie słyszał rozmowy dotyczące poszukiwanych, niemieckich i austriackich nazistów. Z podsłuchiwanych przez siebie wypowiedzi wywnioskował, że zbrodniarze wojenni są przemycani do Argentyny przez tajemniczą organizację. Analizując zdobyte przez siebie informacje Georg Schw. zdecydował się wejść na drogę przygody i sprawdzić jeden z opisywanych szlaków przerzutu. Aby nie ryzykować życia swoich bliskich i współpracowników, 2 lipca 1948 roku postanowił po angielsku opuścić służbę i udać się do Innsbrucku. Tam spotkał swojego pierwszego łącznika, Karla F.
Mężczyźni ruszyli do położonego na południu Steinach am Brenner, gdzie na Georga czekał kolejny kontakt o nazwisku Sp. Człowiek ten przeprowadził naszego bohatera przez przełęcz Brenner do włoskiego Bolzano (prowincja ta nazywana jest również południowym Tyrolem). Tutaj poszukiwacza przygód czekał dłuższy postój. Przez trzy miesiące musiał pracować w gospodarstwie leżącym pod miastem.
Hitler w Reichstagu, źr. Wikipedia
Podczas pracy Georg nie podawał ani żadnych danych, ani odcisków palców. Po jakimś czasie dostał z Rzymu przesyłkę. Był w niej paszport Czerwonego Krzyża z wizą wjazdową do Argentyny. Następna niespodzianką był bilet na statek do Buenos Aires, który otrzymał pod koniec trzymiesięcznego pobytu w Bolzano. Za zaoszczędzone podczas pracy w gospodarstwie środki Georg opłacił swoją podróż do Genui. Tam zaokrętował się na parowcu „Santa Cruz”. 3 listopada 1948 roku fałszywy esesman przybył do Buenos Aires. Ze stolicy Argentyny udał się do Cordoby. Tam z wieloma innymi Niemcami i Austriakami zatrudnił się w Instituto Aerotécnico.
Poselstwo w Buenos Aires prosiło o sprawdzenie podanych przez Georga Schw. informacji. Wszczęto sprawę przeciwko spontanicznemu podróżnikowi, z powodu „oddalenia się z miejsca pełnienia służby”. Rozpoczęło się dochodzenie mające wyjaśnić czy motywy jakimi uzasadniał swoja absencję były realne.
Wspomnienia towarzyszy podróży
Karl F., urodzony w 1908 roku w Eppan pod Bolzano. Dzierżawca gospodarstwa rolnego w Matrei został jako pierwszy doprowadzony na komisariat żandarmerii. Zeznał, że w 1948 roku faktycznie przeprowadził przez granicę około 20 osób. Dodał, że przeważnie byli to południowi Tyrolczycy. Garstkę dawnych obywateli III Rzeszy skierował do niego Walter - o znanym nam już nazwisku Sp. Karl za każdego z nich dostał 100 szylingów. Dopiero po kolejnych przesłuchaniach sprecyzował, że były to dwie Niemki, dwoje dzieci i dwóch Niemców. Z rozmów jakie przewodnik przeprowadził ze swoimi niemieckimi „klientami” wynikało, że większość z nich za cel swojej wędrówki obrała Argentynę. Powiedział też, że żadnego Georga Schw. nigdy nie poznał, a tym bardziej nie przeprowadzał przez granicę. Przesłuchiwany nie zapomniał dodać formułki: „Zdecydowanie zaprzeczam, jakobym wiedział, że chodzi tutaj o neonazistowskie stowarzyszenie. Ja tylko dlatego przeprowadzałem tych ludzi przez granicę, żeby dorobić na boku trochę szylingów”.
Hitler, Goering, Goebbels, Hess, źr.Wikipedia
28 kwietnia 1949 roku okręgowy organ żandarmerii zawiadomił prokuraturę w Insbrucku o wynikach śledztwa. Walter Sp. stał się „podejrzany o popełnienie przestępstwa w świetle § 3g (1) [VG] (austriackiej ustawy z 8 mają 1945 roku zakazującej istnienia NSDAP), polegające na tym, że przynależąc w roku 1948 do tajnej organizacji, działał jako narodowy socjalista, tzn. razem z Karlem F. Przeprowadził w sposób nielegalny za granicę bądź pomógł w ucieczce przez nią około 20 osobom, w tym czołowym nazistom”. Groziło mu od 5 do 20 lat więzienia. Jednak miejsce pobytu Sp. pozostawało nieznane.
Poszerzył się krąg podejrzanych. 10 maja 1949 roku dołączył do nich niejaki Karl T. z punktu przerzutowego w Innsbrucku. W jego opowieściach liczba przemycanych Niemów wzrosła. Dodał oczywiście, że nigdy nie należał do NSDAP, a wśród ludzi, którym pomagał, na pewno nie było żadnych oficerów ani funkcjonariuszy partyjnych.
Powojenne spotkanie weteranów, źr.Wikipedia
25 maja aresztowano Edith K. pod zarzutem pomocy w zaopatrywaniu przechodzących ludzi w dokumenty. Natomiast Maria F., żona Karla F., zeznała w tym czasie o wiele więcej niż mąż. Twierdziła, że jej małżonek od zakończenia wojny nie podjął się żadnej regularnej pracy i zarabiał tylko na szmuglowaniu ludzi oraz towarów. Według jej słów, między wiosną a październikiem 1948 roku przeprowadził przez granicę około 40 osób. Wśród tej grupy przeważali Niemcy, ale byli też Polacy i Węgrzy. Kobieta podsłuchała kilka rozmów, z których wynikało, że wśród przekraczających nielegalnie granicę Niemców byli przestępcy wojenni. Potwierdziła, że „przemycanych” przejmował po włoskiej stronie Walter Sp.
12 czerwca 1949 roku wypuszczono Karla F. i pozostałych aresztowanych. Powodem zwolnienia była decyzja sędziego śledczego, który nie widział powodów do dalszego dochodzenia w sprawie. Ten sam sędzia zakończył postępowanie przeciwko Walterowi Sp. Śledztwo nie dowiodło ani uczestnictwa aresztowanych w tajnej organizacji nazistowskiej, ani istnienia Odessy. Stopień zorganizowania przerzutów i włożone w niego sumy, nikomu nie dały do myślenia. 20 lipca 1949 roku w podsumowaniu sprawy przez tyrolską żandarmerię, padło stwierdzenie, iż „nie dało się udowodnić, że w przypadku przemyconych osób chodziło o znanych członków NSDAP”. Sprawie ucięto łeb.
Waffen SS
Organizacja Odessa
A co stało się z biednym Georgiem Schw.? Szukał możliwości powrotu do ojczyzny. Słał listy do władz z załączonymi materiałami świadczącymi o jego przydatności w rozszyfrowaniu międzynarodowej siatki szmuglerskiej. Informował o „wielkim przemycie ludzi i dewiz” zdobyte przez siebie dane mieszając z czystą fikcją. Korespondencja z austriackimi urzędnikami nie umożliwiła mu powrotu do ojczyzny.
20 lat później, MSW w Wiedniu zażądało akt tej sprawy. Interesowała się nimi Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa Publicznego. Mimo, że śledztwo z 1949 roku wykluczyło powiązania, a w aktach nie padła jej nazwa, otrzymały one nowy kryptonim - „organizacja Odessa”.
Piotr Jezierski
Korzystałem z „Odessa. Tajna organizacja esesmanów” Heinza Schneppena, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2009.