Historia

Bill Evans - dusza zaklęta w fortepianie

Ostatnia aktualizacja: 16.08.2021 05:35
92 lata temu urodził się jeden z najwybitniejszych wykonawców światowego jazzu, wybitny pianista i kompozytor, Bill Evans.
Bill Evans w 1975 roku
Bill Evans w 1975 rokuFoto: Forum

To był piątek, 16 sierpnia 1929 roku i jak mówi każdy Nowojorczyk, "piątek to idealny dzień na jazz", a już szczególnie piątkowy wieczór. William John "Bill" Evans urodził się na przedmieściach Nowego Jorku, w Plainfield, niewielkiej mieścinie na zachód od Wielkiego Jabłka, ale w stanie New Jersey. W historii jazzowej pianistyki stał się najbardziej wpływowym muzykiem na świecie po II wojnie światowej.

Na jego harmonijnych, wręcz śpiewających liniach melodycznych, pełnych impresji wychowało się i wzorowało wielu równie znanych, jak choćby Chick Corea, Herbie Hancock, John Taylor, Denny Zeitlin, Bobo Stenson, Michel Petrucciani czy Keith Jarrett.

Co ciekawe, nie wiadomo, kim zostałby młody Evans gdyby jego matka nie była pianistką w pobliskim kościele. To dzięki jej umiejętnościom i zainteresowaniom Bill już od najmłodszych lat poznawał brzmienie fortepianu i zapis nutowy. Naukę rozpoczął w wieku lat sześciu, a już jako pełnoprawny nastolatek (teenager - dopiero od wieku 13 lat) biegle czytał nuty a vista. Jego talent muzyczny, wspaniały słuch i pamięć dźwięków i kompozycji pozwoliły także na udane próby gry na flecie i skrzypcach.

Matka jego była pianistką amatorsko i jej gust zwracał się w kierunku współczesnej muzyki poważnej i tak samo rozwijał się młody Bill. Jeszcze jako nastolatek nie wykształcił w sobie tej jazzowej wyobraźni owocującej rozbudowanymi improwizacjami, choć lubił grać współczesne melodie rozrywkowe i standardy jazzowe. Improwizować, z powodzeniem, zaczął w późnych latach 40. i wtedy najczęściej grywał boogie woogie. Można go było posłuchać w licznych nowojorskich klubach. Nie porzucił też muzyki poważnej - na koncercie wieńczącym jego dyplom w Southeastern Louisiana University zagrał II Koncert Fortepianowy Beethovena... a był to rok 1950.

W swojej pierwszej profesjonalnej trasie koncertowej razem z zespołem saksofonisty Herbiego Fieldsa akompaniował słynnej Billie Holiday. Jednak dobrze zapowiadającą się karierę przerwało powołanie do wojska. Dopiero po odbyciu służby, zamiast do Chicago, gdzie grał przed wojskiem, powrócił do Nowego Jorku, wtedy chyba najlepszego miejsca na granie jazzu. To tam można było spotkać największe gwiazdy tej muzyki właśnie budzące się do pełnego blasku. Evans najczęściej razem z klarnecistą Tonym Scottem pracował w nocnych klubach... już wtedy był cenionym sidemanem - kimś w rodzaju akompaniatora dla znacznie bardziej znanych gwiazd.

To dzięki temu uznaniu znalazł się na płytach takich gwiazd jak George Russell, Charles Mingus, Oliver Nelson, Tony Scott czy Art Farmer. Dopiero w 1956 roku pokusił się o swój debiutancki album zatytułowany "New Jazz Conceptions". Jednak największy wtedy wpływ na rozwój improwizacyjnej gry Evansa było zatrudnienie w 1958 roku w sekstecie Milesa Davisa. Praca tam była dużą sensacją - Evans znalazł się w zespole jeko jedyny biały muzyk. Współpraca trwała jedynie niecałe osiem miesięcy, ale była niezwykle owocna dla obu muzyków.

Davis w autobiografii napisał później znaczące słowa: "Bill miał ten cichy ogień, który kochałem w fortepianie. Sposób, w jaki do tego podchodził, dźwięk, jaki wydobywał, był jak kryształowe nuty albo mieniąca się woda spadająca z jakiegoś czystego wodospadu. (...) Jestem pewien, że nauczyłem się wiele od Billa Evansa. Gra na fortepianie tak, jak się powinno". Choć ta współpraca została przerwana bardziej z winy Evansa i problemów z uzależnieniem od narkotyków Davis poprosił go kilka miesięcy później, z początkiem 1959 roku, o wspólne nagranie chyba najsłynniejszego jazzowego albumu "Kind of Blue".

Wszyscy bez trudu znajdziemy w Internecie wiele stron z historią jego życia, z opisami muzyki, ze stworzonymi przez niego utworami, ba, możemy obejrzeć wiele relacji z koncertów i nagrań studyjnych czy telewizyjnych. Zobaczmy choćby słynny "Waltz For Debby" czy nagiczny "My Foolish Heart".

Zachęcamy, ale by czuć się przygotowanym na jego grę, by zrozumieć zawiłości jego wewnętrznej gry uczuć radzimy najpierw przeczytać na stronach "Jazzarium.pl" artykuł Piotra Jagielskiego pt. "Bill Evans: koncertu dzisiaj nie będzie". Już sam wstęp wystarczy za wszystkie słowa: "Pierwszym, najbardziej naskórkowym odczuciem dochodzącym do głosu gdy widzę grającego Evansa, jest obawa, że za chwilkę wyzionie ducha. Troska o stan grającego jest nieodłączna w moich przygodach z Evansem. Grając, wygląda naprawdę poważnie i niepokojąco, jak chory, któremu nie pozostało już wiele nadziei na powrót do zdrowia. Zawsze boję się, że za moment pochyli się jeszcze niżej, spuści głowę aż pod klawiaturę i złamie się na pół. Z czasem wszystko zaczyna wyglądać, jakby złamanie stało się faktem już po kilku pierwszych akordach, a jego samego, przepołowionego, w kupie trzyma tylko, dwa numery za duży, garnitur".

PP


Czytaj także

Dorota Miśkiewicz: czuję jazz głęboko w sobie

Ostatnia aktualizacja: 01.05.2020 10:03
- Wyrosłam na wokalistach jazzowych. Mam to we krwi. Choćbym śpiewała prostsze piosenki to bym się zanudziła, gdyby się w nich nie działo, gdybym nie śpiewała z muzykami jazzowymi. Czuję jazz bardzo w sobie głęboko - mówi w Międzynarodowym Dniu Jazzu w Programie 1 Polskiego Radia artystka uznana za Wokalistkę Roku 2019 wg czytelników "Jazz Forum".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wojciech Karolak. Wirtuoz organów Hammonda

Ostatnia aktualizacja: 28.05.2024 05:40
Wojciech Karolak, jazzman i kompozytor, współpracował z najwybitniejszymi polskimi twórcami jazzowymi swojej epoki, w powszechnej świadomości utrwalił się jednak przede wszystkim jako wirtuoz organów Hammonda. Muzyk urodził się 85 lat temu, 28 maja 1939 roku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Andrzej Kurylewicz. Kompozytor, muzyk i dyrygent

Ostatnia aktualizacja: 12.04.2021 05:35
14 lat temu, 12 kwietnia 2007 roku zmarł w Konstancinie-Jeziornie Andrzej Kurylewicz, jeden z największych współczesnych polskich kompozytorów i jeden z pionierów muzyki jazzowej w Polsce. Był pianistą, puzonistą i trębaczem, nie stronił od dyrygentury. Różnorodność komponowanych utworów przyniosła mu ogromną sławę.
rozwiń zwiń
Czytaj także

90. rocznica urodzin Krzysztofa Komedy, legendarnego kompozytora i pianisty

Ostatnia aktualizacja: 27.04.2021 13:02
Krzysztof Komeda – właściwie Krzysztof Trzciński – był lekarzem z wykształcenia, muzykiem z pasji i zamiłowania. W trakcie niespełna 38 lat życia i 20 lat aktywnej kariery napisał setki utworów i skomponował muzykę do 65 filmów. Był prekursorem jazzu w Polsce. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wojciech Karolak. Jazzman, wirtuoz i kompozytor

Ostatnia aktualizacja: 23.06.2024 05:40
Współpracował z najwybitniejszymi polskimi twórcami jazzowymi swojej epoki, w powszechnej świadomości utrwalił się jednak przede wszystkim jako wirtuoz organów Hammonda. Artysta zmarł 23 czerwca 2021 roku.
rozwiń zwiń