Sobibór to stacja kolejowa na linii Chełm - Włodawa, niedaleko Bugu na dzisiejszej granicy polsko-ukraińskiej. W marcu 1942 roku hitlerowcy rozpoczęli tam budowę obozu, który zaczął funkcjonować dwa miesiące później. Podobnie, jak obóz w Treblince, podlegał on dowódcy SS i policji dystryktu lubelskiego - Odilowi Globocnikowi. W obozie zamontowano, według różnych źródeł, od czterech do dziewięciu komór gazowych. Początkowo przywożono tam Żydów z Krasnegostawu, Chełma i Hrubieszowa oraz z okolic tych miast, później z całego dystryktu Galicji, a także z Belgii, Holandii, Francji, Austrii, Czech i Ukrainy. Do obozu trafiali także Polacy.
14 października 1943 roku ponad 300 więźniów zorganizowało ucieczkę. Była to jedyna w czasie II wojny światowej udana akcja na taką skalę, okupiona jednak wieloma ofiarami. 14 października 1943 roku w obozie, w którym przebywało wówczas siedmiuset więźniów, rozpoczął się zbrojny bunt, kierowany przez oficera sowieckiego Aleksandra "Saszę" Peczerskiego i byłego przewodniczącego Judenratu w getcie w Żółkwi Leona Feldhendlera. O wyznaczonej godzinie do warsztatów rzemieślniczych i magazynów ściągnięto część strażników obozowych, których zamordowano. Ponad trzystu więźniów rzuciło się do ucieczki. Pozostali, zwłaszcza starsi i chorzy, nie zdecydowali się na ten krok. Zostali zamordowani w kolejnych dniach, podczas masowych egzekucji. Wielu uciekinierów zginęło od niemieckich kul, a także przy forsowaniu drutów, fos i na polach minowych. 49 osobom ucieczka się powiodła - kilkunastu zginęło potem w walce z okupantem w oddziałach partyzanckich, około 30 doczekało końca wojny. W czasie buntu zginęło co najmniej 10 Niemców, 2 volksdeutschów i 8 strażników ukraińskich. Po stłumieniu buntu Niemcy podjęli decyzję o likwidacji obozu, do czego wykorzystali więźniów z Treblinki. Od 1993 roku w Sobiborze istnieje Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady.
Blatt jest autorem książki „Ucieczka z Sobiboru”. Opowiada w niej wstrząsającą nieludzką codzienność obozu w Sobiborze.
Tomasz Toivi Blatt jest polskim Żydem. Miał szesnaście lat, gdy w 1943 roku został wraz z rodziną przywieziony z Izbicy do obozu śmierci w Sobiborze. Rodzice i młodszy brat zginęli w komorze gazowej. On uczestniczył w słynnej ucieczce. W swojej książce opowiada także o pierwszych chwilach wolności poza obozem, walce o jedzenie i ucieczce przez polowaniem na Żydów z Sobiboru. Wspomina też kilka miesięcy spędzonych za pieniądze u polskiego gospodarza i o tym jak ten sam Polak zabił jego kolegów i strzelił do niego.
- Do dziś nie wyobrażam sobie, jak takie masowe mordowanie ludzi w ogóle mogło mieć miejsce – mówi Tomasz Toivi Blatt. – Wkrótce nas, świadków tego wszystkiego nie będzie, zostanie tylko pisana historia – dodaje.
W Sobiborze zamordowano co najmniej 250 tysięcy Żydów. Działała tam niezwykle sprawna machina mordu – ludzie przywożeni w transportach byli niemal natychmiast uśmiercani, głównie w komorach gazowych, a w samym obozie przebywała wyłącznie kilkusetosobowa grupa wybranych więźniów, wykorzystywanych przez Niemców do prac pomocniczych. Ich sytuacja była szczególna – w każdej chwili groziła im śmierć, ale nie przydzielano im „pasiaków”, swoim wyglądem mieli utwierdzać przywożonych Żydów w przekonaniu, że Sobibór jest tylko etapem przejściowym, a nie obozem zagłady.