W ubiegłym tygodniu MSZ poinformowało o wydaleniu z Polski trzech pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej. Jak wówczas podano, wydaleni z Polski obywatele Rosji brali udział w działaniach wykraczających poza przyznany im status dyplomatyczny.
Również w minionym tygodniu czeski premier Andrej Babisz oraz wicepremier, szef MSW i p.o. ministra spraw zagranicznych Jan Hamaczek poinformowali o wydaleniu z Czech 18 rosyjskich dyplomatów, którzy zostali zidentyfikowani jako oficerowie służb specjalnych Rosji.
Polska wspiera sojuszników
- Generalnie w świecie spraw międzynarodowych wiele rzeczy się ze sobą łączy - powiedział Przydacz w TVP Info. Dlatego - wskazał - Polska wyraziła wsparcie dla działań sojuszniczych zmierzających do "wysłania pewnych sygnałów politycznych w kierunku Federacji Rosyjskiej".
Zaznaczył, że "najpierw mieliśmy do czynienia z decyzją strony amerykańskiej", gdy Biały Dom ogłosił, że prezydent USA Joe Biden podpisał rozporządzenie wykonawcze, nakładające dodatkowe sankcje na Rosję w związku z jej ingerencją w amerykańskie wybory i ataki hakerskie, które obejmują m.in. rosyjskie obligacje rządowe i wydalenie 10 dyplomatów.
- Teraz mamy informację z Czech, którzy również idą w tym kierunku, to wszystko jest pewnego rodzaju odpowiedź na agresywną politykę rosyjską i są to też znaczące sygnały polityczne - podkreślił wiceszef MSZ.
Rosnąca rola służb specjalnych Rosji
Mówił również, że obecny rząd już od wielu lat zwraca uwagę na "rosnącą rolę służb specjalnych (Rosji - przyp.red.) i ich rosnącą aktywność na terenie Polski". - Mamy świadomość, że służby rosyjskie są aktywne wśród państwa Europy Zachdoniej, wśród naszych państw sąsiedzkich, państw bałtyckich, ale jakoś bardzo mało mówi się, że są aktywne także i w Polsce - stwierdził Przydacz.
- A są bardzo aktywne i my podejmujemy działania na rzecz ich nie tylko zmniejszenia, ale też zapewnienia bezpieczeństwa państwa polskiego - dodał.
MSZ Rosji oświadczyło w niedzielę, że uważa za "prowokację" wydalenie przez Czechy 18 dyplomatów rosyjskich. Zapowiedziało, że podejmie działania odwetowe. Określiło decyzję Czech jako "wrogi krok", w którym widać także "ślad amerykański".
PAP/dad