Liczba ofiar wojny w Strefie Gazy po stronie palestyńskiej wzrosła do 145. Po stronie izraelskiej w trwającym od niemal tygodnia konflikcie zginęło 10 osób.
Antonio Guterres jest także "przerażony rosnącą liczbą ofiar cywilnych, w tym śmiercią dziesięciu członków tej samej rodziny wraz dziećmi w wyniku izraelskiego ataku” - przekazał jego rzecznik Stephane Dujarric.
Izraelski atak wywołał ostrą krytykę ze strony organizacji dziennikarskich, a także Stanów Zjednoczonych. Amerykański prezydent Joe Biden rozmawiał przez telefon zarówno z premierem Izraela Benajminem Netanjahu, jak i z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem i apelował o zakończenie przemocy. W Tel Awiwie setki osób demonstrowały na ulicach i domagały się powstrzymania rozlewu krwi. Na Zachodnim Brzegu z kolei doszło do kolejnych starć Palestyńczyków z wojskiem. Rannych zostało 180 osób.
Do wielotysięcznych demonstracji solidarności z Palestyńczykami dochodziło także w Iraku, Jordanii, jak również w kilku europejskich stolicach.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zapowiedział "kontynuację mocnych odpowiedzi na rakietowe ataki" Palestyńczyków. W wystąpieniu emitowanym przez telewizję mówił, że będą one prowadzone "tak długo, jak to konieczne". Według źródeł medycznych, w izraelskich nalotach na Strefę Gazy zginęło dziś co najmniej troje Palestyńczyków. Strona palestyńska wystrzeliła rakiety w stronę Tel Awiwu.
Rozpoczyna się siódmy dzień eskalacji konfliktu izraelsko - palestyńskiego. Od 10 maja w izraelskich nalotach na Strefę Gazy zginęło 148 Palestyńczyków. W wyniku palestyńskiego ostrzału zginęło 10 Izraelczyków. Władze izraelskie twierdzą, że zabici Palestyńczycy to w większości bojownicy Hamasu. Według palestyńskich źródeł medycznych, wśród ofiar śmiertelnych jest 41 dzieci.
Egipt informuje o prowadzonych ze zwaśnionymi stronami mediacjach, ale na razie nie widać postępu w rozmowach. W Tel Awiwie setki osób demonstrowały na ulicach i domagały się powstrzymania rozlewu krwi.
IAR/PAP/ks