,,Mieszkańcy Mariupola potrzebują pilnej ewakuacji! To nie jest kwestia dni, lecz godzin'' - zaapelowała Ludmyła Denisowa w komunikatorze Telegram. Do nalotów na zakłady Azowstal doszło wczoraj. "Operowały czołgi, miały miejsce ataki piechoty. Agresor dosłownie pali Mariupol. Nie zachował się ani jeden cały budynek'' – relacjonowała ukraińska rzeczniczka praw człowieka.
Według Denisowej w Mariupolu brakuje lekarstw, wody i żywności. Ponadto po bombardowaniu liczba rannych w wojskowym szpitalu wzrosła do 600 osób.
Ukraińska rzeczniczka zaznaczyła również, że w schronach przeciw bombowych ukrywa się wiele kobiet, dzieci i osób starszych, choć ich dokładna liczba nie jest znana. ,,Nie da się policzyć wszystkich schronów - ilu kryje się tam ludzi, które schrony jeszcze nie zostały zniszczone. Od sześćdziesięciu dni nie było zawieszenie broni'' - napisała.
Ludmyła Denisowa podkreśliła, że swoimi działaniami Rosja narusza prawo cywilów oraz rannych żołnierzy do życia oraz dostępu do opieki medycznej gwarantowane przez konwencje haskie i konwencje genewskie. W swoim wpisie zwróciła się między innymi do Komisji Praw Człowieka ONZ, by podczas badania rosyjskiej agresji na Ukrainę wzięła pod uwagę przestępstwa i naruszenia praw człowieka dokonywane przez rosyjskie wojska. ,,Wzywam międzynarodowych partnerów do dostarczenia broni do walki z rosyjskim agresorem!'' - zaapelowała.
IAR/ep