Wyprzedziła go Elena Lasconi, liderka centroprawicowej partii USR (Związek Ocalenia Rumunii). Lasconi i Ciolacu dzieli na razie zaledwie ok. 400 głosów (procentowo mają taki sam wynik 19,16 proc.). To oznacza, że wciąż nie jest pewne, kto z nich dołączy do drugiej tury wyborów.
Na niekwestionowanym pierwszym miejscu (prawie 23 proc.) jest natomiast absolutna niespodzianka tych wyborów – ultraprawicowy prorosyjski kandydat niezależny Calin Georgescu - wynika z publikowanych na bieżąco danych Stałego Urzędu Wyborczego (AEP).
"Szok i niedowierzanie"
Oprócz "szoku i niedowierzania", podkreślanych przez media, eksperci mówią o całkowitym blamażu ośrodków badania opinii publicznych, które nie były w stanie przewidzieć prawdopodobnego rozkładu głosów ani w przedwyborczych sondażach, ani w badaniach exit poll.
Jako najbardziej prawdopodobny scenariusz na drugą turę wyborów przedwyborcze sondaże wskazywały rywalizację pomiędzy Marcelem Ciolacu i liderem radykalnie prawicowej partii AUR George Simionem (który jest na czwartym miejscu). Exit polle w niedzielę wieczorem dawały pierwsze miejsce Ciolacu, a drugie – Lasconi.
Zwycięstwo w I turze Georgescu, radykalnego, antysystemowego i prorosyjskiego, ale przede wszystkim niemal nieznanego Rumunom polityka, budzi w kraju poważne obawy przed dominacją radykalnej prawicy w wyborach parlamentarnych, które odbędą się w najbliższą niedzielę, 1 grudnia.
"Matrioszka i przegrana Rumunii"
Matrioszka Georgescu i przegrana Rumunii – pisze w komentarzu powyborczym portal Libertatea. W kraju trwa zliczanie ostatnich głosów po I turze wyborów prezydenckich. Na pierwszym miejscu jest radykalnie prawicowy, prorosyjski kandydat Calin Georgescu.
"Wynik wyborów jest taki, że Rumunia przegrała i może przegrać jeszcze bardziej" – napisał komentator Andrei Craciun na portalu gazety Libertatea. "Przegrać może wszystko, co było podstawą rumuńskiej demokracji, jak słaba by nie była: integracja w ramach NATO i Unii Europejskiej" – dodaje analityk.
Nie szczędząc mocnych słów, Craciun ocenił, że głosowanie w odwecie wobec "systemu" spowodowało, że obywatele zepchnęli Rumunię "z jeziora bałkańskich złodziei do putinowskiej studni". "Z najgłupszych w UE możemy stać się najgłupszymi poza nią" – dodaje komentator, zauważając, że "europejska Rumunia jest zabijana z premedytacją w wojnie hybrydowej prowadzonej przez Federację Rosyjską, poprzez inwazję botów i zwrócenie się obywateli przeciwko własnemu krajowi na chińskiej platformie (TikTok)".
Putinofilski "suwerenista"
Craciun pisze, że "putinofilski „suwerenista” wyłonił się z połączenia narodowej ideologii Nicolae Ceausescu i Corneliu Zelei Codreanu (założyciela faszystowskiej Żelaznej Gwardii).
Przyznając, że Rumunii, ulegli "hormonowi nienawiści" wobec systemu, publicysta oskarża m.in. odchodzącego prezydenta Klausa Iohannisa, nazywając go "stojakiem pustych dekoracji", który za "kilka bonów podróżnych sprzedał swój kraj". Iohannis jest szeroko krytykowany za "oderwanie od ludu" i nieskrywaną słabość do zbytków i egzotycznych podróży na koszt podatnika.
Calin Georgescu, startujący jako kandydat niezależny, reprezentuje poglądy skrajnie prawicowe, nacjonalistyczne i antysemickie – piszą media. Krytykował NATO i UE, natomiast pozytywnie wypowiadał się na temat Rosji Władimira Putina. Media zwracają uwagę, że w Rosji agencje nazywają go "zwolennikiem sojuszu z Moskwą".
IAR/PAP/dad