Według dziennika obawy budzi zgłoszony na początku czerwca w amerykańskim Senacie i poparty przez polityków z obu partii projekt ustawy rozszerzającej sankcje w sprawie drugiej nitki gazociągu łączącego Rosję i Niemcy. Według projektu, restrykcjami miałyby być objęte podmioty nie tylko bezpośrednio zaangażowane w budowę gazociągu, ale także świadczące usługi takie jak inspekcje i certyfikacje. A tym zajmują się państwowe instytucje niemieckie.
"To byłoby pewne novum, jeśli sankcje byłyby skierowane przeciwko władzom podlegającym (zaprzyjaźnionym) rządom albo bezpośrednio przeciwko tym rządom" - napisano w cytowanym przez "FAZ" wewnętrznym dokumencie ministerstwa gospodarki i energetyki. Resort zakłada również, że przyjęcie amerykańskiej ustawy skutkowałoby objęciem sankcjami znacznie większej liczby niemieckich i europejskich spółek.
Do sprawy odniósł się w piątek szef ministerstwa Peter Altmaier, który stwierdził, że nie ma sensu "spekulować na temat możliwych środków".
- Rząd Niemiec od dawna stoi na stanowisku, że eksterytorialne sankcje są sprzeczne z prawem międzynarodowym i nie pomagają w rozwoju współpracy międzynarodowej - stwierdził Altmaier.
Nie odniósł się do zapowiedzi szefa komisji ds. energii Bundestagu Klausa Enrsta (Lewica), który w ubiegłym tygodniu zagroził USA podjęciem "poważnych kroków" odwetowych, w tym m.in. zwiększenia ceł na import amerykańskiego gazu.
PAP/IAR/da