W końcu musieliśmy przestać się bać utraty gotówki co tydzień wpływającej na konto, podjąć decyzję i coś ze sobą zrobić. To pozorne bezpieczeństwo materialne, realnie poza finansami nic w naszym życiu nie zmienia. Postanowiliśmy wrócić do Polski i dać sobie rok czasu, by odkryć czy uda się nam zaaklimatyzować po tylu latach. Później okazało się, że ten moment powrotu był bardzo ważny. Miałam czas dla mamy, która zachorowała i niestety zbyt szybko jej zabrakło. Moi bracia przyjechali, kiedy stan mamy był już bardzo zaawansowany i zabrakło im tego czasu dla siebie – wspomina Anna Sobczyńska.
Życie toczyło się dalej. Spontanicznie zaczęliśmy remont domu po babci. Chcieliśmy, żeby ten dom spełniał jeszcze swoją funkcję. Chcieliśmy podtrzymać historię tego miejsc. Babcia wychowała w nim pięć półsierot, dysponując skromnymi środkami i wszyscy wyrośli na dobrych, porządnych ludzi. To był impuls. Stwierdziliśmy, że my też możemy tak i tu funkcjonować, nawet jeśli materialnie będziemy żyć skromniej niż za granicą. Będziemy u siebie, z własnym widokiem za oknem i dodatkowo z pięknym, lubelskim krajobrazem. Zaczęliśmy również hodować kury – mówi gość audycji Kierunek Polska.
Z Anną Sobczyńską o budowaniu nowego życia po powrocie z emigracji w starym domu po babci na Lubelszczyźnie rozmawiała Małgorzata Frydrych.
Na audycję Kierunek Polska zapraszamy we wtorek o 17.45.